Pierwszy rosyjski okręt zniszczony za pomocą pocisku ATACMS

I stało się. Analitycy militarni donoszą, że rosyjski trałowiec projektu 266M "Kowrowiec" został zatopiony przez Ukraińców za pomocą amerykańskiego pocisku ATACMS.

I stało się. Analitycy militarni donoszą, że rosyjski trałowiec projektu 266M "Kowrowiec" został zatopiony przez Ukraińców za pomocą amerykańskiego pocisku ATACMS.
Pierwszy rosyjski okręt zniszczony za pomocą pocisku ATACMS /Lockheed Martin /materiały prasowe

Wszystko wskazuje na to, że Siły Zbrojne Ukrainy pierwszy raz od wybuchu wojny zatopiły rosyjski okręt za pomocą nowego amerykańskiego pocisku ATACMS. Mowa tutaj o rosyjskim trałowcu projektu 266M "Kowrowiec". Został on zaatakowany wczoraj (19.05) na wybrzeżu Krymu.

Do zadań okrętów tego typu należy m.in. oczyszczanie akwenu z min za pomocą holowanych trałów oraz stawiania min. Dlatego bardzo często okręty te nazywa się "minowcami". Na początku SZU nie ujawniły, w jaki sposób udało się zniszczyć jednostkę, ale teraz okazuje się, że był to amerykański pocisk ATACMS.

Reklama

Rosyjski okręt zniszczony za pomocą pocisku ATACMS

Mowa tutaj o słynnych pociskach, o które Kijów zabiegał w Waszyngtonie od niemal dwóch lat. Chociaż jesienią ubiegłego roku armia USA przekazała pierwsze sztuki pocisków ATACMS, to jednak była to broń w wersji kasetowej i o małym zasięgu. Tymczasem teraz mamy do czynienia ze znacznie potężniejszą wersją, która może razić tak ważne rosyjskie cele jak okręty bojowe.

Analitycy wskazują, że chodzi o 300-kilometrowe pociski M48 lub M57 Unitary ATACMS. Jednostkowe rakiety tego typu mają celność na poziomie ~9 metrów i głowicę bojową o masie 230 kilogramów, tymczasem promień rosyjskiego okrętu wynosi ~11 metrów, zatem pocisk bez problemu mógł porazić cel i go na zawsze wyeliminować z działań wojennych.

Amerykański pocisk ma zasięg nawet 300 kilometrów

Co ciekawe, zasięg pocisku M48 wynosi 280 kilometrów, a M57 nawet 300 kilometrów. Jeśli SZU to oficjalnie potwierdzą, będziemy świadkami otwarcia nowego rozdziału w wojnie na Ukrainie. Otóż Ukraińcy będą mogli teraz atakować rosyjskie cele oddalone nawet o 300 kilometrów. Na razie jednak mówimy o wykorzystaniu tej potężnej broni tylko na terytorium okupowanym Ukrainy.

Nie można tutaj nie wspomnieć, że Kijów już złożył zapytanie do Waszyngtonu, czy rząd USA pozwoli na wykorzystanie broni dalekiego zasięgu również na terytorium Rosji. Ukraińcy mają problem z nową rosyjską ofensywą, której celem jest zajęcie Charkowa. SZU chciałyby swobodnie atakować cele np. w obwodzie biełgorodzkm, gdzie znajduje się zaplecze logistyczne rosyjskiej armii.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: okręt | statek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy