Po pierwsze szkolenie
Wiodącą rolę w organizacji i prowadzeniu szkolenia dowództw oraz administracji odgrywał Sztab Generalny Wojska Polskiego.
Organizacja szkolenia
Organizacja szkolenia - w tym akademickiego i kursowego - w latach 1950-1955 umożliwiła obsadzenie podstawowych stanowisk dowódczych i sztabowych oficerami polskimi, odpowiednio przygotowanymi do dowodzenia wojskami w nowych warunkach prowadzenia ewentualnej wojny. W 1955 roku oficerowie wykształceni na polskich uczelniach wojskowych - w tym w Akademii Sztabu Generalnego WP, Wojskowej Akademii Technicznej i Wojskowej Akademii Politycznej - stanowili już ponad 96 procent ogólnego stanu, a co dziesiąty z nich miał wyższe wykształcenie cywilne lub wojskowe. Oficerowie Armii Radzieckiej stanowili już tylko 0,4 procent korpusu oficerskiego, chociaż nadal zajmowali większość podstawowych stanowisk kierowniczych i dowódczych w Wojsku Polskim. Tymczasem w grupie dowódców korpusów, dywizji i brygad na 56 stanowisk ewidencyjnych pozostawało wtedy już tylko siedmiu oficerów radzieckich.
Zmiany po październiku
W szkoleniu strategiczno-operacyjnym od 1965 roku problematykę operacji frontowych i armijnych łączono ściśle z obroną terytorialną kraju (OTK). W porównaniu do lat poprzednich tematyka i cele ćwiczeń stały się bardziej zróżnicowane, zawierały coraz więcej oryginalnych problemów i rozwiązań operacyjnych oraz taktycznych. Wnioski z ćwiczeń wykorzystywano w procesie doskonalenia zdolności bojowej i mobilizacyjnej sił zbrojnych oraz sprawności pozostałych ogniw systemu obronnego państwa, ze szczególnym uwzględnieniem początkowego okresu wojny.
Coraz więcej uwagi zwracano na zgrywanie dowództw i sztabów z organami administracji cywilnej. Od 1967 roku za szkolenie kierowniczej kadry tej administracji odpowiedzialny był prezes Rady Ministrów. Szkoleniem objęto także kadrę studiów wojskowych i studentów wyższych uczelni cywilnych.
Zmiana metod
W szkoleniu w latach osiemdziesiątych zmieniły się przede wszystkim proporcje, jeśli chodzi o formę i metody. Odchodzono od ćwiczeń z dużą liczbą wojsk i sprzętu bojowego na rzecz szkieletowych, epizodycznych i dowódczo-sztabowych szczebla operacyjnego. O ile wcześniej ćwiczono przechodzenie frontu i armii do operacji zaczepnej po fazie obronnej bitwy granicznej na terenie NRD, o tyle pod koniec lat osiemdziesiątych priorytet miała obrona na terenie kraju. Wpłynęły na to zmiany, które zaszły w doktrynach wojennych, zarówno UW, jak i polskiej (od 1990 roku doktrynie obronnej Rzeczypospolitej Polskiej).
Wymienione instytucje SGWP we współpracy z innymi komórkami szkoleniowymi instytucji centralnych MON stanowiły sztaby kierownictwa ćwiczeń szczebla strategiczno-operacyjnego. Do nich należało opracowywanie manewrów i pomoc w kierowaniu ich przebiegiem przez ministra obrony narodowej, Sztab Generalny WP lub szefów IC MON. Brały one również udział w przygotowaniu i prowadzeniu ćwiczeń o charakterze koalicyjnym w ramach ZSZ UW.
Zgranie dowództwa
Za przygotowanie i zgranie dowództw szczebla strategiczno-operacyjnego i operacyjnego minister obrony narodowej oraz szefowie IC MON, według właściwych im kompetencji. Na przykład główny inspektor szkolenia odpowiadał za zgranie dowództwa i sztabu frontu. Dowódcy okręgów wojskowych (OW) i rodzajów sił zbrojnych (RSZ) byli odpowiedzialni za zgranie podległych im dowództw i sztabów armii, korpusów lub flotylli.
"Lato", "Kraj", "Tarcza" i "Sojusz"
Oficerowie SGWP brali udział w treningach sztabowych analogicznych instytucji sił zbrojnych państw UW, a oficerowie dowództw i sztabów frontu i armii w wielu sojuszniczych ćwiczeniach w skali strategiczno-operacyjnej lub operacyjnej pod różnymi kryptonimami ("Sojusz", "Fala", "Zachód", "Tranzyt", "Bariera" i inne). Manewrami w powierzonych obszarach odpowiedzialności szkoleniowej kierowali także szef SGWP i inni wiceministrowie obrony oraz dowódcy OW i RSZ.
Prognozowano, że w przypadku przejścia do działań z bronią jądrową przeciwnik może wykonać 107 uderzeń jądrowych, z tego 86 powietrznych i 21 naziemnych o łącznej mocy 5 megaton. Z tego 3,5 megatony przypadłoby na uderzenia powietrzne, 1,5 megatony na naziemne. Z tej liczby najwięcej uderzeń przewidywano na rubieże rzek (Odra - 28, Wisła - 26) - oraz rejon Wybrzeża i Pomorza Zachodniego (22). Ponadto brano pod uwagę 23 uderzenia na obiekty pojedyncze i osiem na rejony przeładunkowe na wschodniej granicy państwa. Do najważniejszych obiektów zaliczano: system OPK, ośrodki administracyjne, mosty, węzły kolejowe i drogowe, węzły łączności, zakłady przemysłowe (zwłaszcza zbrojeniowe), rejony przeładunkowe kolejowe i morskie, bazy materiałowe kraju oraz składy paliw. Łączna moc ładunków jądrowych użytych przez przeciwnika do uderzeń na rubież Wisły wynosiłaby 1350 megaton (800 megaton powietrzne i 550 megaton naziemne) oraz na rubież Odry - 1870 megaton (1200 megaton powietrzne i 670 megaton naziemne).
Strefa zniszczeń
Przy założeniu, że przeciwnik wykonałby 200 uderzeń jądrowych na terenie kraju, w tym 50 na obszary zurbanizowane (średnia moc wybuchu 150 kiloton), strefa zniszczeń całkowitych
mogłaby objąć tysiąc kilometrów kwadratowych, w tym 250 kilometrów kwadratowych obszarów zurbanizowanych. Odpowiednio większe byłyby strefy zniszczeń ciężkich (4,3 tysiąca kilometrów kwadratowych) i średnich (21,5 tysiąca kilometrów kwadratowych). Największa byłaby strefa zniszczeń ogólnych (26,8 tysiąca kilometrów kwadratowych).
Prawie połowa Polski skażona
Przykładowo, gdyby było 80 wybuchów tego rodzaju, strefa umiarkowanego skażenia mogłaby objąć 130 tysięcy kilometrów kwadratowych, a szczególnie niebezpiecznego - 2,5 tysiąca kilometrów kwadratowych. Po wykonaniu przez przeciwnika 60-80 naziemnych uderzeń jądrowych na rejony (rubieże) lub pojedyncze obiekty, całkowita powierzchnia skażeń promieniotwórczych objęłaby od 30 do 40 procent obszaru Polski. Zależałoby to również od kierunku wiatru średniego w górnych warstwach atmosfery, jego prędkości i proporcji, w jakich pokrywałyby się strefy skażeń.
To one mogły dostarczyć informacji o rejonach uderzeń jądrowych, stopniu zniszczenia lub obezwładnienia obiektów, stanie dróg oraz kierunkach wejścia sił ratowniczych do rejonów porażenia bronią jądrową i tym podobne. Do tego najbardziej miały się nadawać śmigłowce.
Ludzie zasypani w schronach
Z formacji OC miały być angażowane oddziały pierwszej pomocy medycznej (OPPM) i zmilitaryzowane oddziały PPM, oddziały ratownictwa technicznego, w tym także zmilitaryzowane, oddziały odkażania i dezaktywacji (OOD i ZOOD), a także pododdziały przeciwpożarowe. Z urządzeń stacjonarnych Obrony Cywilnej mogły być wykorzystane szpitale i ośrodki zdrowia, punkty zabiegów sanitarnych organizowane na bazie łaźni i kąpielisk, punkty odkażania transportu (myjnie samochodowe i bazy transportowe) i odzieży (pralnie i farbiarnie). Do akcji zostałyby włączone także terenowe i zakładowe oddziały samoobrony. Siły ratownicze dzieliły się na dwie grupy: centralnego podporządkowania i terenowego podporządkowania.
Ludzi z zasypanych schronów miały wydobywać oddziały ratownictwa technicznego. Jeden ORT w ciągu doby wydobyłby ludzi z 10-12 takich schronów.
Franciszek Puchała
Śród tytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL.