PZL-230 Skorpion. To miał być polski samolot nowego tysiąclecia
Miał być uzupełnieniem dla naszych F-16 i niszczycielem pancernych zagonów wroga. Dziś jednak pozostały po nim tylko makieta i liczne dyskusje na temat kontrowersji z anulowania jego programu. PZL-230 Skorpion miał być specjalnym samolotem szturmowym polskiej konstrukcji. Z planów produkcji setek tych maszyn nic nie wyszło, ze względu na ucięcie finansowania projektu jeszcze w fazie konceptu. Czy PZL-230 Skorpion naprawdę miał szansę zostać polskim hitem zbrojeniowym czy jednak było to tylko marzenie?

Spis treści:
Nowy polski samolot bojowy na nowe tysiąclecie
Był rok 1988. W Polskich Zakładach Lotniczych-Warszawa-Okęcie zespół techników pod wodzą mgr inż. Andrzeja Frydrychewicza tworzy pierwsze projekty nowego, lekkiego samolotu szturmowego. Samolotu, który na nowoczesnym polu walki ma dać polskiemu lotnictwu przewagę w zwalczaniu celów naziemnych i śmigłowców. Projekt ten po raz pierwszy wtedy nazwano PZL-230 Skorpion.
Zamysły inżynierów z PZL-Warszawa-Okęcie wywodziły się z analiz użycia lotnictwa podczas Wojny w Wietnamie i radzieckiej interwencji w Afganistanie oraz możliwego ukształtowania środowiska walki w rejonie Środkowej Europy. Z tych konfliktów sformułowali istotę prostego samolotu szturmowego - podniebnej maszyny, która byłaby lepszą alternatywą dla śmigłowców.
Jej głównym zadaniem byłoby zwalczanie celów naziemnych i śmigłowców poprzez szybkie latanie na niskich wysokościach z olbrzymim poziomem manewrowości. Samolot ten mógłby lądować i startować nawet na trawiastym polu, będąc "pod ręką" sił lądowych jako bezpośrednie wsparcie lotnicze. Przy tym byłby bardzo prosty w konstrukcji, tani w produkcji i łatwy w utrzymaniu.
Polski samolot "przeciwśmigłowcowy"
Polscy inżynierzy wcale nie odkrywali tu koła na nowo. Już w latach 70. Amerykanie i Rosjanie mieli w służbie konstrukcje, które wpisywały się w koncept prostego samolotu szturmowego - kolejno A-10 Thunderbolt II oraz Su-25. Jednak w PZL-Warszawa-Okęcie chodziło o stworzenie maszyny lekkiej, której przetrwanie nie opierałoby się na silnym opancerzeniu, a zwrotności. Stanowiłaby ważny krok w modernizacji armii, ale także byłaby katalizatorem rozwoju polskiego przemysłu lotniczego, w zbliżającym się nowym tysiącleciu. Tak rozpoczęła się saga polskiego Skorpiona, który nigdy nie wzbił się w powietrze, pomimo wielkich planów.
Już od samego początku prac inżynierzy z PZL-Warszawa-Okęcie szczególnie inspirowali się brytyjskim projektem P.1233-1 SABA (Small Agile Battlefield Aircraft, pol. mały zwrotny samolot pola walki) firmy British Aerospace. Był to de facto właśnie samolot przeznaczony do działań szturmowych i niszczenia śmigłowców. Przy Skorpionie wykorzystano także doświadczenia z innego projektu Andrzeja Frydrychewicza- samolotu szkolno-treningowego PZL-130 Orlik.

Jak wskazuje sam Frydrychewicz, projekt PZL-230 Skorpion miał się spotkać z dużym zainteresowaniem zagranicznych producentów. Samolot miał de facto powstawać pod kierownictwem PZL z dużym udziałem zachodnich firm, tworząc do pewnego stopnia projekt międzynarodowy. Takie partnerstwo było konieczne, ze względu na brak produkcji i know-how w opracowywaniu wielu elementów nowoczesnego samolotu w Polsce lat 90., zwłaszcza awioniki i silników.
- Gdy projekt Skorpiona powstał, [...], naprawdę spotkał się nie tylko z dużym zainteresowaniem, ale także z konkretnym poparciem takich firm, jak Lear Astronics/Marconi z USA, Martin-Baker czy Dowty z Anglii, do których zwróciliśmy się z propozycją udziału w tworzeniu tego samolotu. Doszło nawet do tego, że amerykańska
firma Lycoming, której silniki chcieliśmy zastosować, ustanowiła swoje
przedstawicielstwo w Warszawie i oddelegowała pracownika, który na miejscu
miał czuwać nad rozwojem naszego projektu. [...] Firma tak się zaangażowała,
że wykonała nawet sześć nowych silników do trzech prototypów Skorpiona. Oni
nie czepiali się drobiazgów, zrobili natomiast dokładną ocenę wartości naszego
projektu, oszacowali zapotrzebowanie na samoloty pola walki w skali światowej
i doszli do wniosku, że ich udział w tym przedsięwzięciu może być bardzo dobrym
interesem - opowiedział Andrzej Frydychewicz w książkowym wywiadzie dla Andrzeja Mroczka, Konstruktor. 26 rozmów z Andrzejem Frydrychewiczem.
PZL-230 po raz pierwszy
Pierwsza koncepcja PZL-230 wprowadziła stały w programie układ "kaczki" - kadłuba z usterzeniem poziomym z przodu. Projekt początkowo zakładał wykorzystanie dwóch turbośmigłowych silników PT6A-67 Pratt & Whitney, o łącznej mocy 2500 koni mechanicznych. Umieszczone miały zostać na specjalnych gondolach w tylnej części kadłuba.
Pierwszy Skorpion miał być dość niewielkim samolotem, z rozpiętością skrzydeł około 9,5 m i długością 10 m. Byłby przy tym znacznie mniejszy niż np. Su-25. Całkowita masa wynosiłaby ok. 5000 kilogramów, z czego masa ładunku jak uzbrojenie mogła wynosić około 2000 kilogramów. PZL-230 miał mieć osiem punktów podwieszeń i jedno stałe działko. Według założeń prędkość maksymalna miała wynosić 640 km/h, przy operacyjnym zasięgu lotu do 300 kilometrów. Przy tym samolot miał mieć rozbieg tylko 250 metrów. Dodatkowo miał wykorzystać system fly-by-wire dla łatwiejszego sterowania.
Najsławniejsza wersja Skorpiona
PZL-230 Skorpion został zaproponowany Ministerstwu Obrony Narodowej. W 1990 PZL-Warszawa-Okęcie podpisał z ministerstwem kontrakt na opracowanie konceptu maszyny, jednak po odpowiednich modyfikacjach. Wojsko chciało, aby samolot osiągał prędkość blisko 1000 km/h i posiadał udźwig 4000 kilogramów, podobnie jak Su-25.
Wiadomo już było, że z silnikami turbośmigłowymi PZL-230 nie będzie miał takich osiągów i tym samym nie spełni oczekiwań wojska. Dlatego w nowej koncepcji samolotu zamieniono je na silniki turbowentylatorowe. Przy tym zachowałby 300 kilometrów zasięgu lotu na jednym tankowaniu, jednak jego rozbieg wydłużyłby się do 400 metrów.
Odrzutowy PZL-230 dostał dodatkowe oznaczenie F. To jego makieta została zaprezentowana w grudniu 1992 roku, po wcześniejszych testach w tunelu aerodynamicznym. Od razu wzbudziła wielkie zainteresowanie futurystycznym wyglądem. Znacząco różnił się od pierwszej koncepcji turbośmigłowej. Samolot posiadał niewielki kadłub, gdzie ogromną powierzchnię samej maszyny zajął centropłat. Zmodyfikowano także gondole na silniki, zamontowane w strukturze skrzydeł, na które też przeniesiono usterzenia pionowe. Przeprojektowany kadłub skrócił długość maszyny o około 70 centymetrów.

PZL-230F miał posiadać stałe działko GAU-12U kalibru 25 mm oraz możliwość przenoszenia uzbrojenia na 8-10 punktach podwieszenia. W planach samolot miał przenosić broń zarówno konstrukcji z państw Układu Warszawskiego, jak i NATO (w planach było np. zintegrowanie maszyny z pociskami przeciwpancernymi AGM-65 Maverick oraz AGM-114 Hellfire). Wynikałoby to z prowadzonej transformacji polskiej armii, która będąc dalej uzależniona od uzbrojenia czy taktyki Układu Warszawskiego, obierała drogę modernizacji na wzór zachodni, kierując wysiłki na wejście do NATO.
Na pokazanej makiecie zamontowana została struktura podwieszona pod środkową część kadłuba, wyglądająca jak zasobnik GPU-5 z czterolufowym działkiem GAU-13/a kalibru 30 mm. Takie uzbrojenie miałoby zapewnić PZL-230 odpowiednią siłę ognia, do działań szturmowych. Obok tego podtrzymano ideę zastosowania w samolocie systemu fly-by-wire.
Kolejne poprawki...
Testy aerodynamiczne makiety pokazały jednak potrzebę wielu zmian. Zachowano centropłat o dużej powierzchni, jednak przywrócono gondole na silniki w tylnej części kadłuba i zmieniono ich kształt na bardziej owalny. Jak wskazał Michał Gajzler w artykule Lotnicze sny o potędze. Polskie projekty samolotów bojowych z lat 90. z Nowej Techniki Wojskowej 3/2021 rozważano dwa projekty układu tylnych skrzydeł. Jeden zakładał zbudowanie dwóch głównych ustrzeni motylkowych, przypominających wyglądem te z F-22 Raptor. Ostatecznie jednak wybrano układ dwóch stateczników pionowych ze sterami oraz dwóch płytowych stateczników poziomych. Cały samolot mógł mieć 10 m rozpiętości skrzydeł i ponad 12 m długości.
Ponadto rozwinięto koncepcje stworzenia wersji dwumiejscowych PZL-230. Wcześniej przy drugiej wersji F planowano po prostu taką wersję szkolną samolotu, bez uzbrojenia pokładowego. Natomiast już w trzeciej edycji pojawiły się plany pełnoprawnej dwuosobowej modyfikacji bojowej.
...i anulowanie prac
PZL-Warszawa-Okęcie kontynuował prace nad PZL-230. Jak wskazuje Michał Gajzler w 1993 przez ówczesnego wicepremiera ds. gospodarczych, Henryka Goryszewskiego, powołany został specjalny zespół wojskowych i inżynierów, który miał za zadanie ewaluację projektu pod kątem przydatności na polu walki oraz możliwości realizacji w polskich warunkach. Pierwsze oceny miały wypaść pozytywnie.
Niemniej wraz ze zmianą władzy po rozwiązaniu rządu premier Hanny Suchockiej w 1993 roku, ostatecznie zawieszono część krajowych prac i projektów, w tym właśnie program PZL-230. Pomimo że zakłady na Okęciu kontynuowały prace, to de facto odcięcie od finansowania uniemożliwiło dalszy rozwój, toteż projekt ostatecznie upadł.
Naturalnie jak w takich przypadkach bywa, do dziś jest wiele opinii gorąco krytykujących fakt porzucenia tego projektu, mówiąc nawet o tym, że PZL-230 padł ofiarą politycznych rywalizacji lat 90. Sam inżynier Frydrychewicz wskazał, że istniała duża konkurencja projektów na nowe samoloty bojowe z różnych oddziałów Polskich Zakładów Lotniczych, a Skorpion jako propozycja Okęcia, był atakowany przez zakłady z Mielca czy Świdnika. Trudno odnosić się do takich opinii, niemniej z tym co wiadomo publicznie, na pewno możemy zastanowić się, czy Skorpion naprawdę byłby samolotem potrzebnym naszej armii.
Czy PZL-230 był w ogóle maszyną wartą dalszych prac? Świat założeń...
Warto mieć na uwadze, że mówimy tu o koncepcie, który podlegał dopiero wstępnej ewaluacji. Nie wiadomo jak ostatecznie zmieniłyby się jego założenia czy wymogi wobec niego w trakcie dalszych prac, szczególnie po np. dojściu do poziomu latającego prototypu, który mógłby wykazać największe błędy i przeszkody. Trudno założyć na przykład, że w warunkach wojny zasięg operacyjny 300 kilometrów nie narażałby samolotu na łatwiejsze zniszczenie, ze względu na ciągłą potrzebę bycia w strefie przyfrontowej.
Według założeń z lat 90. PZL-230 miałby stanowić uzupełnienie dla podstawowej potrzeby modernizowanego polskiego lotnictwa, jakim były nowoczesne samoloty wielozadaniowe. Jednak warto dodać, że jak wskazał w swoim wywiadzie inżynier Frydrychewicz, po uzgodnieniu wymagań wojska Sztab Generalny dopiero opracowywał zasady wykorzystania Skorpiona na polu walki.
...i rzeczywistości
Jak pokazują dzisiejsze doświadczenia, przyszłość samolotów szturmowych wcale nie była tak jasna. Oczywiście w warunkach operacji Pustynna Burza amerykańskie A-10 pokazały się z naprawdę idealnej strony i to także mogło przekonać część ówczesnego dowództwa do PZL-230. Jednak jak tego typu maszyny są łatwym celem w innych warunkach walki pokazuje wojna w Ukrainie. Tam samoloty Su-25 są regularnie niszczone, operując w środowisku walki bez uzyskania pełnej przewagi powietrznej i nasyconej systemami obrony powietrznej, inaczej niż podczas Pustynnej Burzy. I należy założyć, że w potencjalnej wojnie obronnej to właśnie w takim środowisku operowałby PZL-230. Jeżeli zaś chodzi o możliwości eksportowe, to w nowym tysiącleciu rynek na tanie samoloty szturmowe znacząco się skurczył, głównie do maszyn walk asymetrycznych.
Znany nam projekt PZL-230 miał więc wypełnić niszę, która po Zimnej Wojnie de facto już została zakopana. Oczywiście nie można założyć, że wraz z rozwojem prac Skorpion nie ewoluowałby w coś, co stałoby się lekkim samolotem bojowym, o wielu zdolnościach. Tego typu platformy dziś mają swoje zastosowanie, mogąc uzupełniać np. tradycyjne samoloty wielozadaniowe lub myśliwskie. Gdyby taki koncept PZL-230 powstał dzisiaj, być może posiadałby założenia platformy antydronowej.
Należy także pamiętać, że nie wiadomo jak wielkim wyzwaniem byłoby opracowanie takiego samolotu w Polsce, która po przemianach ustrojowych znalazła się w dużym kryzysie. Nawet szeroka kooperacja z zagranicznymi firmami przy tworzeniu Skorpiona mogłaby go nie uratować. Na pewno na ówczesną ocenę tego stanu rzeczy miał program polskiego samolotu szkolno-bojowego Iryda, który w momencie anulowania Skorpiona, pomimo około 20 lat prac dalej nie dał maszyny, jaka zadowoliłaby wojsko.
Ostatecznie PZL-230 Skorpion skończył jak wiele innych polskich projektów samolotów bojowych lat 90. m.in. Kobra czy Szerszeń. Wszystkie były jednak maszynami o osiągach i charakterystyce skrojonych do wykonywania konkretnych zadań na polu walki. Faktycznie szkoda jednak, że żaden z nich nie dotrwał chociażby do stadium prototypu, aby dać możliwość rozwoju technologicznego rodzimemu przemysłowi lotniczemu.
Źródła: Michał Gajzler, Lotnicze sny o potędze. Polskie projekty samolotów bojowych z lat 90. Nowa Technika Wojskowa 3/2021, Andrzej A. Mroczek, Konstruktor. 26 rozmów z Andrzejem Frydrychewiczem, Wydawnictwo Galaktyka, Łódź 2016.