Rosja buduje "obejście". Wojskowa obwodnica kolejowa na Krymie

Wygląda na to, że ukraińskie ataki spełniły swoje zadanie. Rosja obawia się kolejnych i zmuszona jest szukać nowych sposobów przerzucania broni i wojska do Ukrainy.

Rosja musi budować "obejście". Most Krymski zagrożony ukraińskimi atakami
Rosja musi budować "obejście". Most Krymski zagrożony ukraińskimi atakamiSTRINGERANADOLU AGENCYAFP

Pod koniec listopada The Washington Post informował, że Kreml szuka alternatywy dla Mostu Krymskiego, który wykorzystuje do transportu żołnierzy i sprzętu na Krym, a następnie do Ukrainy. Dziennikarze powoływali się tu na ukraińskie służby bezpieczeństwa, które miały przechwycić informacje o rosyjsko-chińskich planach budowy podwodnego tunelu łączącego Rosję z Krymem. I z punktu widzenia Rosji jest to, zdaniem ekspertów, pomysł jak najbardziej zasadny.

Po nieudanej próbie osiągnięcia zdecydowanego zwycięstwa, Rosja stoi w obliczu ryzyka, że Ukraina będzie przez wiele lat próbowała zniszczyć most Krymski
twierdzi Aleksander Gabujew, ekspert Centrum Eurazjatyckiego Carnegie.

Tyle że ze względu na ogromny koszt i strefę działań wojennych taka inwestycja najpewniej nie dojdzie do skutku. Wygląda jednak na to, że Moskwa ma już "plan B", bo jak wynika z nagrań, jakie zaczynają się pojawiać w mediach społecznościowych, Federacja Rosyjska buduje wojskową kolej towarową wokół mostu Krymskiego. Co prawda trudno ocenić ich wiarygodność, ale ich autorzy przekonują, że materiały zostały nakręcone podczas przejazdu obok terenu budowy.

Rosja szuka obejścia Mostu Krymskiego

Według rosyjskich źródeł wszystko zaczęło się już w ubiegłym roku od wyrównania okolicznych pół, aby umożliwić bezproblemową budowę. Linia kolejowa zaczynać ma się w Rostowie nad Donem, co stawia miasto jako głównego dostawcę zasobów wojskowych dla armii rosyjskiej, a kończyć w mieście Dżankoj liczącym ok. 35 tys. mieszkańców i położonym w pobliżu lotniska wojskowego. Obsługiwać ma rosyjską armię na Krymie, a także strefy konfliktu w Melitopolu i Doniecku.

Wszystko dlatego, że most jest postrzegany przez rosyjską armię jako czynnik wysokiego ryzyka. I nic dziwnego, bo zaledwie kilka dni temu generał Kyryło Budanow, szef ukraińskiego wywiadu wojskowego, w poście na swoim kanale na Telegramie nalegał, aby ludność cywilna unikała korzystania z mostu w nadchodzących miesiącach, co może sugerować wznowienie ukraińskich ataków na ten obiekt (albo służy jedynie straszeniu Rosji, ale najwyraźniej działa). Przypomniał też, że Rosja utraciła jedną czwartą swoich okrętów wojennych, co zmusiło ją do wycofania floty na wybrzeże Kaukazu i przekierowania lotnictwa, ponieważ jej lotniska i placówki wojskowe na Krymie są nieustannie atakowane.

Ukraina udaje, że nie widzi torów?

Co ciekawe, jak zauważa serwis BulgarianMilitary.com, Ukraina musi zdawać sobie sprawę z prowadzonej przez Rosję budowy, ale mimo wszystko przebiega ona bez większych zakłóceń. Dlaczego? Zdaniem ekspertów Kijów może w ten sposób zapewniać Moskwie złudne poczucie bezpieczeństwa i szykować jakąś większą akcję, kiedy kolej zostanie ukończona, aby niepotrzebnie nie marnować pocisków na coś, co jeszcze nie działa.

Przypominamy, że podczas rosyjskiej inwazji Most Krymski był wiele razy atakowany przez Ukrainę, a ostatnio Kijów coraz częściej mówi o tym, że "jest konstrukcją zbędną" i "jego dni są policzone". Niemniej, chociaż jego zdolność operacyjna jest ograniczona i zagrożona kolejnymi uderzeniami, to działa do dziś - raporty zachodniego wywiadu wskazują jednak, że ukraińskie ataki zmusiły Rosję do wprowadzenia nowych zasad i procedur przekraczania mostu, a brytyjski wywiad dodaje, że "ciężarówki i dostawy paliwa przepływają promami", a nie mostem.

Nastolatek z Polski nagrodzony przez NASA za zdjęcie Wilczego KsiężycaPolsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas