Rosja chwali się systemem S-500. Pogromca pocisków hipersonicznych

Jak przekonują Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej, system obrony powietrznej S-500 Prometeusz został przetestowany w celu oceny jego zdolności do zwalczania celów hipersonicznych. Efekty?

Rosyjskie Ministerstwo Obrony w oficjalnym oświadczeniu dla dziennika Izwiestia poinformowało, że testy oceny zdolności zwalczania celów hipersonicznych systemu S-500 Prometeusz zakończyły się pełnym sukcesem, potwierdzając najwyższą skuteczność zarówno wykrywania, jak i eliminowania takich zagrożeń. Co więcej, możliwości te nie ograniczają się podobno do konwencjonalnych pocisków hipersonicznych, ale obejmują również potencjalne przyszłe modele o poprawionych właściwościach. 

I jeśli tylko rosyjskie oświadczenie jest zgodne z prawdą, Kreml będzie wkrótce dysponował szczególnie pożądanym systemem, bo eksperci nie mają wątpliwości, że pociski hipersoniczne zmieniają globalny rozkład sił. Ze względu na swoją charakterystykę, a głównie prędkość powyżej Mach 5, tj. pięciokrotnie przekraczającą prędkość dźwięku, opierają się wszystkim znanym i używanym obecnie systemom antyrakietowym. Światowe mocarstwa nie ustają więc w wysiłkach, by opracować nie tylko własne rozwiązania tego typu, ale i środki do ich zwalczania

Reklama

Testy S-500 Prometeusz zakończone sukcesem

Jak dowiadujemy się z publikacji serwisu BulgarianMilitary.com, powołującego się na informacje ze źródeł w departamencie wojskowym, które rozmawiały z dziennikiem Izwiestia, Rosjanie wykorzystali do testów różne hipersoniczne cele, m.in. przypominające hipersoniczne pojazdy szybujące Awangard czy pociski wystrzeliwane z atomowego okrętu podwodnego "Tula" na Morzu Łaptiewów, które zostały wycelowane w poligon Chizha w celu imitowania ataku na jeden lub więcej celów lądowych.

S-500 Prometeusz miał podczas nich udowodnić, że potrafi nie tylko śledzić, ale i przechwytywać te cele poruszające się z dużymi prędkościami na stosunkowo małych wysokościach. A że aktualnie niewiele krajów dysponuje pociskami hipersonicznymi (prace nad nimi trwają w USA, Iranie czy Chinach), to możliwości systemu obejmują zwalczanie szerokiej gamy zagrożeń - od samolotów i systemów krótkiego zasięgu, przez międzykontynentalne rakiety balistyczne, aż po hipersoniczne jednostki poruszające się z dużymi prędkościami na stosunkowo małych wysokościach.

Co potrafi S-500 Prometeusz?

Może i brzmi to imponująco, ale znacie to powiedzenie, że jeśli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego? Obecnie trochę tak to wygląda, szczególnie po doświadczeniach z S-400, obok którego S-500 ma funkcjonować. Systemy te używane przez Rosję od początku inwazji na Ukrainę, nie okazały się tak skuteczne w boju, jak wynikało z wcześniejszych deklaracji. Co prawda, Moskwa znalazła dla nich zastosowanie także w atakach na cele lądowe, ale od początku wojny regularnie docierają do nas informacje o kolejnych egzemplarzach zniszczonych przez wyposażenie, do zwalczania którego zostały zaprojektowane, jak właśnie drony czy pociski GMLRS z wyrzutni M142 HIMARS czy M270 MLRS.

Niewykluczone, że z S-500 Prometeusz będzie podobnie, ale rzućmy okiem na informacje o systemie, jakie pojawiały się w mediach od czasu jego ujawnienia w 2009 roku. Wynika z nich, że to mobilny system rakiet ziemia-powietrze opracowany przez koncern obrony powietrznej Ałmaz-Antiej, który ma oferować możliwość wykrywania i jednoczesnego zwalczania do 10 balistycznych celów hipersonicznych lecących z prędkością 5 km/s, a także niszczenia hipersonicznych rakiet manewrujących i innych celów powietrznych poruszających się z prędkością większą niż 5 Machów.

Mowa jest też o satelitach na niskiej orbicie okołoziemskiej, broni kosmicznej wystrzeliwanej z samolotów hipersonicznych i hipersonicznych platformach orbitalnych. Jego arsenał obejmuje zaś wykorzystywane też w S-400 rakiety 40N6M, które służą do zwalczania statków powietrznych oraz 77N6/77N6-N1 w roli antybalistycznej.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy