Rosja wysyła do walki "nowe" czołgi. Mają "tylko" kilkadziesiąt lat
Ze względu na olbrzymie straty ponoszone w Ukrainie, Moskwa zmuszona jest sięgać naprawdę głęboko do swoich magazynów, na co zwracaliśmy uwagę już wiele razy. W kontekście przestawienia gospodarki w tryb wojenny nie spodziewaliśmy się jednak, że wciąż potrzebować będzie tak starych konstrukcji jak czołgi pamiętające lata 50. ubiegłego wieku.

Tymczasem najnowsze zdjęcia i nagrania w sieci pokazują rosyjskie transporty kolejowe przewożące czołgi T-62 ze składów do zakładów przemysłowych, gdzie są naprawiane i ulepszane. Przypomnijmy, że pierwszą modernizację przeszły w latach 80., kiedy to zyskały mocniejsze silniki, ulepszone systemy kierowania ogniem i dodatkowe elementy ochronne - dziś rosyjski przemysł próbuje zaś ponownie wydłużyć okres ich eksploatacji.
Według dostępnych danych rosyjski przemysł zbrojeniowy wyremontował i dostarczył na front ponad 300 egzemplarzy T-62, ale jak się okazuje to wciąż zbyt mało, bo od początku inwazji grupa Oryx udokumentowała zniszczenie, przejęcie lub porzucenie łącznie 4100 rosyjskich czołgów różnych typów, od najnowszych T-90M po konstrukcje sprzed dekad, jak właśnie T-62.
T-62 nie dla nowoczesnej wojny pancernej
Ten ostatni ma szczególnie trudno, bo analitycy wojskowi zgodnie podkreślają, że nie jest on przystosowany do współczesnych działań pancernych, gdzie kluczowe są nowoczesne systemy uzbrojenia i ochrona. Czołgi te najczęściej służą w roli wsparcia ogniowego przeciwko lekkim pojazdom, umocnieniom czy piechocie, a czasem pełnią funkcję statycznej artylerii. Czy to oznacza szansę dla Ukrainy?
Z jednej strony tak, bo stare czołgi nie dorównują nowoczesnym Leopardom czy Abramsom, a ich przestarzała konstrukcja sprawia, że są szczególnie podatne na ataki ukraińskiej artylerii, dronów i broni przeciwpancernej, ale z drugiej ich liczba pozwala Rosji utrzymać presję na wielu odcinkach frontu. Niemniej po raz kolejny mamy okazję się przekonać, jak trudna jest sytuacja rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego, który po prawie czterech latach wojny Kreml zużywa nowoczesny sprzęt szybciej, niż jest w stanie go zastąpić.
Starszych już nie mają?
T-62 to radziecki czołg podstawowy II generacji, który został opracowany pod koniec lat 50. ubiegłego wieku jako następca konstrukcji T-54/T-55. Jego pierwsza generacja weszła do służby w 1962 roku, a w 1969 roku czołg po raz pierwszy wziął udział w walce, a raczej incydencie granicznym pomiędzy ZSRR a Chinami nad rzeką Ussuri (wtedy też ta "tajna" wcześniej maszyna wpadła w ręce władz Państwa Środka).
W 1975 roku zakończono jego produkcję - dlaczego tak szybko? Najpewniej ze względu na fakt, że kolejne konflikty ujawniły wady czołgu, który był słabszy niż zachodnie odpowiedniki - jego armata cechowała się niską szybkostrzelnością, a operatorzy narzekali na niewystarczającą moc silnika czołgu.
Parametry taktyczno-techniczne czołgu podstawowego T-62M:
- załoga: 4 osoby (dowódca, celowniczy, ładowniczy, kierowca)
- długość 9,43 m, szerokość 3,3 m, wysokość 3 m
- masa bojowa: 41500 kg
- uzbrojenie główne: działo 2A20 kalibru 115 mm
- uzbrojenie dodatkowe: karabin maszynowy DShKM kalibru 12,7 mm, karabin maszynowy PTK 7,62 mm
- napęd: silnik diesla V-55U o mocy 620 KM
- prędkość maksymalna: 45 km/h
- zasięg jazdy: 450 km