Rosjanie korzystają ze Starlinków na dronach. Pentagon bezradny
Chociaż Kreml zapowiadał we wrześniu, że już niedługo będzie miał własną sieć internetu satelitarnego w stylu Starlink od Elona Muska, doniesienia z Ukrainy nie pozostawiają wątpliwości. Rosjanie wciąż korzystają z amerykańskiego rozwiązania, pomimo że oficjalnie nie jest dla nich dostępne - od początku inwazji na Ukrainę tak wyspecjalizowali się w pozyskiwaniu sprzętu "alternatywnymi" metodami, że nie jest to dla nich większa przeszkoda.

O problemie dowiedzieliśmy się po raz pierwszy wiosną 2024 roku, kiedy raport The Wall Street Journal zasugerował, że Rosjanie koordynują ataki przy pomocy terminali internetu satelitarnego SpaceX pozyskanych w ramach złożonej nieformalnej sieci sprzedawców czarnorynkowych i rosyjskich ochotników. Co więcej, miała to być jedynie część większego problemu, bo zdaniem dziennikarzy Kreml nawet handlował zestawami Starlink.
Terminale uruchamiane były w Dubaju, a następnie wysyłane do Sudanu przez Czad lub Sudan Południowy prosto w ręce Sił Szybkiego Wsparcia, tamtejszej antyrządowej organizacji paramilitarnej, podejrzewanej przez Human Rights Watch o zbrodnie przeciwko ludzkości wskutek niszczenia infrastruktury cywilnej i zabijania niewinnych ludzi. Początkowo wszystkie strony zaprzeczały takiemu obrotowi spraw, ale USA w końcu przestały udawać i zapowiedziały w maju ubiegłego roku, że SpaceX współpracuje z Pentagonem i Kijowem, aby uniemożliwić Rosji korzystanie ze Starlinka.
Rosja wciąż korzysta ze Starlinków
W jaki sposób? Nie ujawniono szczegółów, ale jednym z rozwiązań miało być stworzenie "białej listy" terminali autoryzowanych do użytku w Ukrainie i okupowanych rejonach, a następnie dezaktywacja pozostałych - Stany Zjednoczone informowały nawet o wyłączeniu setek takich urządzeń. Efekt?
Jak sugerują najnowsze doniesienia serwisu Defense Express, który powołuje się na informacje Serhija Beskrestnowa, ukraińskiego eksperta radiotechnicznego i analityka UAV, znanego lepiej pod pseudonimem Serhij Flash, to "ostateczne rozwiązanie" problemu nielegalnego użycia amerykańskiej technologii albo nie weszło w życie, albo nie działa, bo urządzenia te wciąż trafiają w ręce rosyjskich wojsk i są nawet integrowane z dronami bojowymi.
Molnija ze Starlinkiem na plecach
Najnowsze zdjęcia opublikowane przez Beskrestnowa pokazują drona z rodziny Molnija wyposażonego w miniaturowy terminal Starlink - maszynę zauważono na kierunku pokrowskim, gdzie od miesięcy trwają intensywne walki i jak wskazują analitycy bezwzględnie mamy do czynienia z rosyjskim bezzałogowcem.
Terminal został przymocowany do kadłuba za pomocą plastikowych opasek, co może świadczyć o polowej improwizacji, ale niekoniecznie, bo platforma od początku projektowana była jako tanie modułowe rozwiązanie bojowe i wcześniejsze wersje tych dronów wyglądały wręcz jak prowizoryczne konstrukcje z domowych materiałów.
To pierwszy przypadek, gdy Starlink został zauważony na tym konkretnym modelu drona, lecz nie pierwszy w rosyjskich bezzałogowcach. Od początku 2024 roku ukraińscy żołnierze wielokrotnie informowali o dronach przeciwnika korzystających z łączności satelitarnej SpaceX, nawet irańskich Shahedach-136, co umożliwiało im utrzymanie stabilnej komunikacji na dużych dystansach, prowadzenie rozpoznania i korektę kursu w czasie lotu.
W ostatnich miesiącach Rosja zaprezentowała też tzw. drona-matkę RD-8, który również wykorzystuje system Elona Muska do transmisji danych i sterowania. Wygląda więc na to, że że pomimo wysiłków zachodnich partnerów, Moskwa wciąż znajduje sposoby na pozyskiwanie terminali i adaptowanie ich do własnych systemów bojowych, śmiejąc się ukraińskim sojusznikom w twarz.










