Rosyjscy rekruci błagają o pomoc. Kręcą filmy skierowane do samego Putina

Jak informuje The Washington Post, powołując się na rosyjski portal o nazwie Wiorstka, w mediach społecznościowych pojawił się nowy trend. Rosyjscy żołnierze walczący w Ukrainie kręcą filmy skierowane do samego Putina, prosząc go o wsparcie lub wycofanie z walki.

Rekruci błagają samego Putina. A będzie tylko gorzej, bo nadciąga exodus wagnerowców
Rekruci błagają samego Putina. A będzie tylko gorzej, bo nadciąga exodus wagnerowcówALEXANDER NEMENOV (Putin) i Twitter/Dmitri (rekruci)AFP

Drogi Władimirze Władimirowiczu! W ten sposób zaczyna lub kończy się coraz więcej materiałów wideo kręconych przez rosyjskich rekrutów w Ukrainie, którzy zwracają się do swojego "wodza" z prośbą o pomoc. Jak podaje The Washington Post za rosyjskim portalem Wiorstka, to stale rosnący trend i w ciągu zaledwie jednego miesiąca takie filmy nagrali rekruci z co najmniej 16 rosyjskich regionów, wskazując na coraz trudniejszą sytuację armii Kremla - problemy z zaopatrzeniem, brakiem wyszkolenia i doświadczenia oraz nieodpowiednim wyposażeniem.

Nadal nie otrzymaliśmy broni i amunicji. Prosimy o odwołanie naszych ludzi z tego ataku, ponieważ nie posiadają niezbędnego przeszkolenia ani doświadczenia. Drogi Władimirze Władimirowiczu, prosimy o uporządkowanie tej sytuacji
możemy usłyszeć na jednym z nagrań.

Putin nie ma litości, choć jego żołnierze błagają

To jednak dosłownie kropla w morzu podobnych materiałów, w których rekruci wprost mówią także o "wysyłaniu na rzeź" i "niekompetencji przełożonych", udowadniając, że problemy nękające rosyjską armię w pierwszym roku inwazji, wciąż są dalekie od rozwiązania i Moskwa coraz mocniej polega na taktyce wysyłania na śmierć kolejnych fal niewyszkolonych żołnierzy, licząc na to, że "ilość" wystarczy (zdaniem brytyjskiego ministerstwa obrony liczba ofiar śmiertelnych szacowana na początek 2023 roku może sięgać nawet 60 tys.).

Ludzie umierają na darmo. Nie jesteśmy mięsem. Jesteśmy gotowi walczyć z godnością, a nie jak mięso armatnie, w atakach frontalnych
mówi inny z żołnierzy w materiale, do którego dotarł The Washington Post.

Nie krytykują Rosji, ale i tak boją się zemsty Putina

I jak zauważa gazeta, nawet prorosyjscy blogerzy krytykują to podejście "mięsa armatniego", kwestionując skuteczność samobójczych ataków na pozycje wroga. Choć raczej anonimowo ze względu na nowe prawa pozwalające na karanie wieloletnim pozbawieniem wolności przeciwników operacji specjalnej czy krytykujące rosyjskie siły zbrojne.

Najpewniej to właśnie z tego powodu rekruci na filmach, mimo że nie decydują się na bezpośrednią krytykę działań wojennych Rosji w Ukrainie i podkreślają swoje zaangażowanie, to jednak zakrywają twarze i modulują głos, co utrudnić ma ich identyfikację.

A co na to główny zainteresowany? Wydaje się wręcz niemożliwe, żeby nagrania do niego nie docierały, ale rosyjska administracja na razie uparcie milczy w tej sprawie. Śmiało można jednak zakładać, że kiedy już zabierze głos, to usłyszymy podobnie jak zawsze o "ukraińskiej propagandzie" i tym, że "nie można wierzyć we wszystko, co pojawia się w internecie, bo jest on pełen różnych fałszywych historii, oszustw i kłamstw".

Exodus najemników Wagnera. Zginie jeszcze więcej rosyjskich rekrutów

I wydaje się, że w najbliższych tygodniach rosyjscy rekruci znajdą się w jeszcze gorszej sytuacji, bo najnowszy raport brytyjskiego wywiadu mówi o tym, że "tysiące rosyjskich skazańców, którzy walczyli w grupie Wagnera, prawdopodobnie zostanie w najbliższym czasie ułaskawionych i zwolnionych", a eksperci nazywają to wręcz exodusem.

Warto tu przypomnieć, że właśnie kończy się ich półroczna służba, w zamian za którą obiecano im skrócenie wyroków czy amnestię, a dowództwo grupy Wagnera ma zamiar dotrzymać obietnicy. Co prawda szacunki są bezlitosne i wskazują, że ok. połowa zrekrutowanych osadzonych zginęła lub została ranna w ciągu ostatnich 6 miesięcy walk, a pozostali z pewnością będą chcieli zostawić za sobą piekło wojny i wrócić do domu, potęgując rosyjskie problemy na froncie.

Ukraina: Za linią frontu firmy dostosowują się do wojnyDeutsche Welle
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas