Rumunia zestrzeliła rosyjskie drony nad Ukrainą?

Ogromny zwrot akcji w działaniach Rumunii? Bardzo możliwe, że jest to pierwszy kraj NATO, który zdecydował się na unieszkodliwianie rosyjskich dronów jeszcze w ukraińskiej przestrzeni powietrznej. Skąd tak odważna decyzja Rumunii? I jakim sprzętem zatrzymano rosyjską broń?

Rumuni zaczęli strzelać do rosyjskich dronów?
Rumuni zaczęli strzelać do rosyjskich dronów?Pfc. Jacob Bradford, x.com (miniatura)Wikimedia

Po ostatnich doniesieniach o rozbiciu się rosyjskich dronów kamikaze na terenie Rumunii teraz w sieci pojawiły się nagrania, które mają dokumentować pracę rumuńskiej obrony przeciwlotniczej nad granicą z Ukrainą.

Zaskakujące nagrania z granicy rumuńsko-ukraińskiej

Filmy zamieszczone w Internecie pokazują nocne działania rumuńskiej obrony przeciwlotniczej, która strzela do celów znajdujących się za rzeką Dunaj, niedaleko ukraińskiego miasta Izmaił znajdującego się przy granicy z Rumunią.

Na jednym z nagrać widoczny jest sporej wielkości pożar po drugiej stronie rzeki, czyli na terytorium Ukrainy. Był on spowodowany uderzeniem drona prawdopodobnie w miejsce składowania paliw w izmaiłskim porcie. Następnie widać liczne strzały artylerii przeciwlotniczej. Ślady wizualne pozostawiane przez pociski smugowe pozwalają zauważyć, że dochodzą one z terenu Rumunii.

Na innym wideo widoczna jest perspektywa rumuńskiego żołnierza, widać z niej błysk spowodowany prawdopodobnie eksplozją drona w niedalekiej odległości. Ciekawe są także słowa żołnierza, który wspomina o tym, że dron nadleciał z terenu Rumunii w stronę Ukrainy i został zestrzelony przez Geparda, czyli samobieżne działo przeciwlotnicze.

Działo przeciwlotnicze Gepard — co to za sprzęt?

Flakpanzer Gepard to niemieckiej produkcji samobieżny system artylerii przeciwlotniczej. Pojazd został zbudowany na podwoziu czołgu Leopard 1 i powstał w 1965 roku. W ciągu całej produkcji powstało 570 egzemplarzy Geparda. Użytkownikami wozu są Niemcy, Brazylia, Jordania, 36 czynnych Gepardów posiadają Rumuni, a co najmniej 52 znajdują się na wyposażeniu armii ukraińskiej.

Gepard posiada dwie armaty przeciwlotnicze kalibru 35 mm, które zdolne są do rażenia celów na dystansie do 5,5 kilometra. Wóz wyposażony jest w dwa radary, pierwszy umożliwia mu wykrywanie celów znajdujących się w odległości do 15 kilometrów dookoła pojazdu, a drugi służy do namierzania i śledzenia wykrytych obiektów, również dysponuje on zasięgiem 15 kilometrów, lecz jest na stałe przymocowany do przedniej części wieży

Przez Ukraińców Gepardy wykorzystywane są przede wszystkim do zwalczania dronów i ochrony kluczowych elementów infrastruktury. Bardzo dobrze sprawdziły się w tej roli i pokazały światu, że we współczesnej armii wciąż znajduje się miejsce dla klasycznych artyleryjskich systemów przeciwlotniczych. Są one w stanie bardzo efektywnie, a przede wszystkim tanio, zwalczać zmasowane ataki dronów kamikaze.

Oświadczenie Ministerstwa Obrony Rumunii

Ministerstwo Obrony Rumunii wydało 25 lipca oświadczenie mówiące o tym, że na terenie ich kraju rzeczywiście doszło do rozbicia się rosyjskich dronów, których szczątki odnaleziono w trzech lokalizacjach. Wspomniano także, że w nocy ogłoszono alarm, a do lotu poderwano dyżurną parę fińskich myśliwców F-18. Brak jednak informacji o pracy obrony przeciwlotniczej.

Możliwe jednak, że fińskie F-18 podczas swojego lotu wykrywały rosyjskie drony i przekazywały swoje dane radarowe do znajdujących się na ziemi Gepardów, które następnie próbowały zestrzelić bezzałogowce stwarzające zagrożenie dla Rumunów. Prawdopodobnie rosyjskie drony kamikaze trafiły na teren Rumunii, gdyż zostały zagłuszone przez Ukraińców, doznały awarii systemu naprowadzania bądź Rosjanie celowo ustawili ich trasę biegnącą przez teren Rumunii w nadziei na to, że w ten sposób zaskoczą Ukrainę.

Na terenie Rumunii już wcześniej rozbijały się rosyjskie drony. Jeśli więc doniesienia są prawdziwe, to nic dziwnego, że tym razem armia naszego sojusznika z NATO była przygotowana i zadecydowano o zestrzeleniu intruzów, gdyż przy granicy Rumunii z Ukrainą znajdują się zabudowania mieszkalne.

„Polacy za granicą”: Posiadłość należała do Tori Amos. Polka nim rozporządzaPolsat Play
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas