Są koszmarem Rosjan. Poznaj ukraińskich "Bękartów wojny"

Rosyjscy dowódcy nie śpią po nocach nie tylko przez ostrzał artylerii i zbliżający się front. Wiedzą, że są na celowniku ukraińskiej grupy bojowej, która specjalizuje się w ich zabijaniu. Jej historia to film Tarantino, tylko... naprawdę.

Ukraińcy pokazali na wojnie, że są mistrzami walki podjazdowej, unieszkodliwiając rosyjskiego Behemota, który myślał, że w trzy dni zdobędzie Kijów. Korzystają w tym m.in. z sekretnych operacji. Specjalne miejsce ma tym tajemnicza grupa weteranów, o której nie słyszałeś.

Powstała na początku inwazji i przez cały jej okres działa w cieniu i z cienia nieraz dyryguje przebieg ważnych potyczek. Jak sami mówią jej żołnierze, mają głównie jeden cel: zabijać rosyjskich dowódców na tyłach wroga. To akcje wyjęte żywcem z filmu "Bękarty wojny".

Reklama

Od obrony Kijowa, do akcji za linią wroga

CNN przeprowadził rozmowę z żołnierzem grupy, o pseudonimie "Brabus". Zaczęli działać jeszcze podczas obrony Kijowa, jako mała grupa uzdolnionych żołnierzy, wykorzystująca mobilność do niszczenia liczniejszych sił Rosjan. Od początku mają silną autonomię i są częścią tzw. zacienionej siatki jednostek podlegających różnym organizacjom wywiadowczym.

Gdy walki przeniosły się poza Kijów, ich doświadczenie wykorzystano w rekonesansie i dywersji na froncie wschodnim. Teraz prowadzą ciche operacje za linią wroga, głównie zabijają rosyjskich oficerów, mając wywołać chaos w rosyjskich jednostkach. Często jednak zamiast dronów, sami wybierają się na spotkanie z Rosjanami.

Wykrywamy, identyfikujemy, atakujemy

W rozmowie żołnierz opowiedział o jednej z misji, która miała miejsce w marcu na froncie w Bachmucie. Grupa dostała przeciek, że na południu strefy walk Rosjanie sprowadzają nową jednostkę, co sugerowało zwiększoną liczbę oficerów jeszcze nieprzystosowanych do sytuacji na froncie. To była idealna okazja do ataku.

Żołnierze przez zamarzniętą ziemię i niewielki las zakradli się do jednego z posterunków, gdzie stacjonowali oficerowie rosyjskich spadochroniarzy. Gdy wyszli z cienia, rozpoczęli prawdziwą rzeź. Jak powiedział "Brabus", dzięki nim tego dnia życie straciło wielu oficerów VDV, którzy koordynowaliby działania na froncie.

Ukraina to cmentarz rosyjskich generałów

Nieznana jest dokładna relacja grupy z ukraińskim wojskiem, ale są podejrzenia, że może działać na zasadzie podobnej co jednostki konkretnych narodowości, walczące u boku Ukraińców, jak Rosyjski Korpus Ochotniczy. Żołnierze w materiale CNN podkreślili, że takie grupy jak ich są bardzo ważną częścią ukraińskiej armii, bo pozwalają na wykonanie, co by nie mówić, "czarnej roboty" za linią wroga.

Ukraińskie "Bękarty wojny" na pewno przyczynili się do niezwykle wysokiej liczby zabitych rosyjskich dowódców na froncie, w której są nawet generałowie. Już w tamtym roku media donosiły o zaskakująco wysokiej liczbie rosyjskich zabitych oficerów wysokiej rangi. Jak donoszą media, 12 czerwca w ataku rakietowym podczas ofensywy miał zginąć rosyjski generał Siergiej Goriaczow.

Zawsze śmierć wysoko postawionego dowódcy jest niezwykle bolesna dla działań na froncie. Nieważne na jakiej są pozycji, koordynują działania poszczególnych grup armii, czy nawet odcinków frontu. Gdy jakiegoś zabraknie, dla Rosjan nagle może posypać się koncepcja obrony w jakimś miejscu, co mogą wykorzystać Ukraińcy.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy