Satelita USA zarejestrował katastrofę samolotu Prigożyna

Wczoraj wieczorem (23.08) w obwodzie twerskim w Rosji miała miejsce katastrofa samolotu Jewgienija Prigożyna, szefa grupy Wagnera. Według samego Władimira Putina, Prigożyn w niej zginął. Teraz USA opublikowały pierwsze zdjęcie satelitarne miejsce katastrofy.

USA pokazały pierwsze zdjęcie satelitarne z katastrofy samolotu Prigożyna
USA pokazały pierwsze zdjęcie satelitarne z katastrofy samolotu Prigożyna@bradyafr/@PlanetTwitter

Według amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), samolot Jewgienija Prigożyna zestrzelono pociskiem wystrzelonym z rosyjskiego systemu obrony powietrznej S-300. Tymczasem CIA uważa, że samolot mógł zostać uszkodzony w locie przez eksplozję bomby na pokładzie.

Na razie dokładnie nie wiadomo, co tak naprawdę się stało. Świadkowie donoszą o dwóch eksplozjach jakie miały wstrząsnąć okolicą na kilkanaście sekund przed uderzeniem maszyny w ziemię. Obecnie na miejscu katastrofy pracuje cały sztab ekspertów od spraw lotnictwa i przedstawiciele FSB, którzy mają ustalić przebieg zdarzeń.

Amerykanie publikują pierwsze zdjęcie satelitarne z katastrofy

Na amerykańskich obrazach satelitarnych opublikowanych przez firmę Planet oraz pochodzących z samego Pentagonu, możemy zobaczyć miejsce katastrofy. Znajduje się ono w obwodzie twerskim, ale nie jest to te same miejsce, które było przedstawiane na początku, czyli obok miasta Twer. Prawdziwe miejsce znajduje się mniej więcej w połowie odległości pomiędzy Moskwą a Petersburgiem, ok. 20 kilometrów od miasta Wałdaj, w którym znajduje się jedna z najważniejszych rezydencji Putina.

Pierwsze miejsce było podane na podstawie śladu lotu opublikowanego przez serwis Flightradar24. Na miejscu katastrofy jest widoczny wrak samolotu należącego do Prigożyna oraz niedaleko niego zorganizowany obóz dla służb. Znajduje się tam kilkanaście pojazdów, a wśród nich mobilne biura, laboratoria i zaplecze logistyczne dla ekspertów lotniczych oraz służb.

Jedno ze skrzydeł leżało 2 kilometry od warku samolotu

Jasny obiekt na zdjęciu to nic innego jak przednia część odrzutowca. W większym kawałku został też jeden z silników. Pojawiły się też informacje, że jedno ze skrzydeł i kilka innych elementów leżały aż 2 kilometry od miejsca katastrofy. To może wskazywać na cel, w jaki uderzył pocisk lub eksplodowała bomba. Na wraku samolotu znajduje się kilka dziwnych otworów, które wskazują, że do jego strącenia użyto pocisku z głowicą zbliżeniową/odłamkową wystrzelonego z systemu przeciwlotniczego.

Szkoccy hodowcy owiec sięgają po nowego ochroniarzaAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas