Skąd Hamas ma broń? Między innymi z... Izraela

Tysiące pocisków rakietowych, drony kamikadze i zrzucające ładunki wybuchowe, ogromna liczba broni i amunicji. Jak to możliwe, że Hamas zgromadził taki arsenał? Odpowiedź jest zaskakująca!

Tysiące pocisków rakietowych, drony kamikadze i zrzucające ładunki wybuchowe, ogromna liczba broni i amunicji. Jak to możliwe, że Hamas zgromadził taki arsenał? Odpowiedź jest zaskakująca!
Skąd Hamas ma broń? Odpowiedź jest zaskakująca /Nur Photo /East News

Strefa Gazy to niewielki obszar o długości 40 km i szerokości ok. 10 km, którego powierzchnia całkowita wynosi zaledwie 360 km². Jest bardzo gęsto zaludniony, biedny i od 17 lat - czyli momentu przejęcia władzy przez Hamas, przez co Izrael i Egipt zaczęły jego oblężenie - praktycznie odcięty od świata. Nie można też zapominać, że Jerozolima prowadzi na miejscu szeroki zakres inwigilacji i utrzymuje blokadę powietrzną oraz morską Gazy, a mimo to terroryści byli w stanie pozyskać ogromne ilości sprzętu wojskowego. Tak ogromne, że na Izrael spadł w sobotę dosłownie deszcz tysięcy pocisków rakietowych - jak to możliwe?

Reklama

Tajne tunele, przemyt i duży sojusznik

Eksperci nie mają wątpliwości, że to mieszanka podstępu, improwizacji, wytrwałości i obecności ważnego zagranicznego "darczyńcy". Tym ostatnim jest oczywiście Iran, bo chociaż służby amerykańskie i izraelskie ostrożnie mówią o jego udziale w sobotnich atakach, Teheran od dawna wspiera Hamas i bierze udział w procederze przemytu broni tajnymi tunelami transgranicznymi czy łodziami, którym udaje się uniknąć wykrycia przez zachodnie służby. I chociaż Izrael i Egipt rozbijają kolejne grupy i niszczą infrastrukturę Hamasu, organizacja wciąż utrzymuje działające kanały przemytu.



Wojskowi specjaliści przekonują też, że rola Iranu na tym się nie kończy, bo państwo występuje też w roli nauczyciela i dostawcy części. Jak wyjaśnia Charles Lister z organizacji non-profit Middle East Institute (MEI), Iran wysyła do Hamasu drogą morską komponenty do produkcji zaawansowanych rakiet balistycznych. To pozwoliło Hamasowi uruchomić lokalną produkcję, o której jeden z wysoko postawionych przywódców opowiadał nawet w Russia Today:

Iran nauczył i dostarczył części. Sam Izrael też pomógł

A że ich tworzenie wymaga odpowiedniej wiedzy, irański Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej od prawie dwudziestu lat szkoli inżynierów Hamasu w zakresie broni - jak dodaje Lister, mowa o długich latach dostępu do wiedzy o zaawansowanych systemach, umożliwiających zwiększenie lokalnych zdolności produkcyjnych. No dobrze, ale nie można produkować broni z niczego, więc tu do akcji wkracza... Izrael.

Tak, Izrael, bo metalowy złom wykorzystywany do produkcji broni i amunicji jest zdaniem ekspertów bardzo często pozostałością po wcześniejszych nalotach Jerozolimy na Strefę Gazy. Blacha, metalowe rury, pręty zbrojeniowe, przewody elektryczne, a także izraelskie niewybuchy - wszystko to trafiło do podziemnych warsztatów Hamasu i wróciło jako wyrzutnie rakiet, pociski i materiały wybuchowe.

Oczywiście wszystko to wymagało czasu i jak twierdzą sami przedstawiciele Hamasu, weekendowy atak na Izrael był przygotowywany od dwóch lat. Eksperci są jednak zgodni co do tego, że nawet dłuższe przygotowania nie byłyby wystarczające bez "wsparcia" Iranu, bo chociaż wystrzelenie kilku rakiet nie jest zbyt skomplikowaną operacją, to wystrzelenie tysięcy i przeprowadzenie przy okazji ataków lądowych i morskich, unikając wykrycia przez egipski czy izraelski wywiad, to już wyższy poziom wtajemniczenia.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wojna w Izraelu | Izrael | Hamas | Strefa Gazy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy