Sojusznik Rosji zdradził Putina. Kupili myśliwce konkurencji
Iran, jeden z największych sojuszników Rosji, który pozwolił armii Kremla, za pomocą swoich dronów kamikadze, zająć sporą część Ukrainy, ostatecznie odwrócił się od Władimira Putina. Władze w Teheranie postawiły na chińską broń, która może dać się we znaki Izraelowi, a nawet Stanom Zjednoczonym.

Władze w Teheranie kolejny raz zdradziły Władimira Putina. Najpierw armia nie chciała skorzystać z pomocy Rosji w kwestii dostarczenia systemów obrony powietrznej S-300 czy S-400, podczas ataku Izraela, a teraz okazuje się, że zrezygnowano również z najnowszych rosyjskich myśliwców Su-35.
Iran postanowił postawić na konkurencję Rosji, a mianowicie Chiny. Eksperci militarni tłumaczą, że chodzi o kiepską jakość i problemy w produkcji rosyjskiej broni, która nie sprawdza się w wojnie w Ukrainie, czyli w warunkach bojowych, co oznacza, że kraje NATO, a w tym USA i Izrael mają już odpowiedni sprzęt i metody do jej neutralizacji.
Iran nie chce rosyjskich Su-35
Najlepszym przykładem na to może być niedawny atak izraelski na znajdujące się w Iranie rosyjskie systemy obrony powietrznej. Media podawały, że myśliwce F-35 i F-15 zniszczyły kilkadziesiąt sztuk tej broni obronnej. Dlatego podczas ostatniego, czerwcowego ataku Izraela na Iran, Teheran postanowił użyć tylko własnych systemów.
Iran zatem chcąc zmodernizować swoje siły powietrzne, praktycznie zniszczone przez Izrael, podjął decyzję o zakupie potężnych chińskich myśliwców J-10C. Decyzja ta, jak donoszą źródła takie jak "The Moscow Times" czy "Defense Romania", wynika również z frustracji związanej z opóźnieniami w dostawach rosyjskiego sprzętu oraz rosnącym zaufaniem do chińskich technologii wojskowych. Teheran zintensyfikował negocjacje z Pekinem, widząc w J-10C tańszą i bardziej dostępną alternatywę, która może znacząco wzmocnić jego zdolności powietrzne.
Iran kupuje chińskie myśliwce J-10C
J-10C to jednosilnikowy, wielozadaniowy myśliwiec generacji 4,5, produkowany przez Chengdu Aircraft Corporation od 2003 roku. Wyposażony jest w radar AESA, systemy fly-by-wire oraz zdolność do przenoszenia rakiet PL-15 o zasięgu ponad 150 km. Maszyna wyposażona jest w silnik turbowentylatorowy WS-10B z dopalaniem, o maksymalnym ciągu wynoszących 144 kN. Rozpędza on maszynę do prędkości Mach 1.8 i pozwala wzbić się na pułap do 18 tysięcy metrów. Zasięg bojowy to 1240 kilometrów.
J-10C jest chwalony jako tańsza alternatywa dla zachodnich maszyn, takich jak F-16V czy Gripen E. Cena jednego egzemplarza waha się od 60 mln dolarów (ok. 217 mln zł) w wersji podstawowej do 90 mln dolarów (ok. 325 mln zł) z pełnym pakietem uzbrojenia, częściami zamiennymi i szkoleniem.
J-10C to potężne maszyny
Teheran jakiś czas temu planował zakup aż 150 maszyn, jednak negocjacje utknęły z powodu embarga ONZ na dostawy broni oraz sporów o formę płatności, Chiny domagały się waluty obcej, podczas gdy Iran oferował ropę i gaz. Po zniesieniu embarga w 2020 roku rozmowy wznowiono, choć liczba zamawianych samolotów została zredukowana do 36. Chińskie myśliwce zyskały uznanie m.in. w Pakistanie, gdzie według doniesień dobrze spisały się w starciach z indyjskim lotnictwem, co dodatkowo zachęciło Iran do wyboru J-10C.
Co ciekawe, Chiny dostarczają Iranowi nie tylko myśliwce, ale także inne technologie, takie jak systemy obrony przeciwlotniczej czy komponenty do dronów, co wzmacnia ich pozycję jako kluczowego sojusznika Teheranu. Rezygnacja Iranu z rosyjskich Su-35 na rzecz chińskich J-10C to przełomowy moment w modernizacji jego sił powietrznych, ale też szrama na współpracy obu krajów. Rosja, tracąc kolejnego klienta, musi zmierzyć się z ograniczeniami swojej zdolności eksportowej, co może dodatkowo osłabić jej pozycję na globalnym rynku uzbrojenia oraz odbić się negatywnie na prowadzeniu wojny w Ukrainie.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 88 tys. obserwujących nasz fanpage - polub GeekWeek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!