Szeregowi, pracy nie będzie!

Zła wiadomość dla szeregowych: stanowisk podoficerskich i oficerskich ubędzie, a liczba chętnych na kursy umożliwiające awans między korpusami wzrośnie. Dobra wiadomość dla wojska: jest w kim wybierać.

Żołnierz 15. BZ podczas ćwiczeń Anakonda 2010 /fot. Adam Roik, Combat Camera DOSZ
Żołnierz 15. BZ podczas ćwiczeń Anakonda 2010 /fot. Adam Roik, Combat Camera DOSZ

Problem będzie narastał

Za główny spośród nich uznają ograniczenie czasu służby. W myśl znowelizowanej w 2009 roku ustawy pragmatycznej żołnierz kontraktowy może służyć łącznie przez maksimum 12 lat, a do wysługi wlicza się mu czas służby zasadniczej i nadterminowej oraz pracę w Policji, Straży Granicznej, Biurze Ochrony Rządu, Państwowej Straży Pożarnej, Służbie Więziennej, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służbie Wywiadu Wojskowego, Służbie Kontrwywiadu Wojskowego lub Urzędzie Ochrony Państwa. Pierwszej grupie żołnierzy kontraktowych dwunastoletni okres służby kończy się w 2010 roku. Około 50 żołnierzy musi zdjąć mundur. Problem będzie narastał, ponieważ w analogicznej sytuacji największa grupa szeregowych znajdzie się za pięć-sześć lat.

Koniec z młodymi emerytami

Intencją wprowadzonego ograniczenia wysługi było wyraźne rozróżnienie służby kontraktowej od służby stałej. Ponieważ zgodnie z przepisami uprawnienia emerytalne nabywają wyłącznie żołnierze służby stałej, ograniczenie czasowe ma, zdaniem MON, zachęcić kontraktowych do podwyższania kwalifikacji i przechodzenia do służby stałej w wyższych korpusach. Tak skonstruowane przepisy miały także uniemożliwić pełnienie służby przez wiele lat na jednym stanowisku w korpusie szeregowych, zwłaszcza w jednostkach specjalnych i powietrznodesantowych.

Oprócz ograniczenia liczby młodych emerytów intencją nowelizacji było też niedopuszczenie szeregowych w starszym wieku do pełnienia służby na stanowiskach wymagających wysokiej sprawności fizycznej, takich jak strzelec, operator maszyn inżynieryjnych, mechanik-kierowca czołgu i wozu bojowego. Takie postawienie sprawy nie jest przejawem dyskryminacji kogokolwiek, lecz próbą aktywizowania żołnierzy kontraktowych i skłonienia ich do podejmowania jak najwcześniej decyzji o rozwoju zawodowym.

Absurdalne czy zasadne?

Żołnierz 15. BZ podczas ćwiczeń Anakonda 2010 /fot. Adam Roik, Combat Camera DOSZ

Szeregowi źle przyjmują również zasadę, że do dwunastoletniej służby kontraktowej wliczany jest okres służby nadterminowej. Twierdzą, że decydując się na tę drugą, chcieli w armii służyć jak najdłużej i doczekać uprawnień emerytalnych. - Jeśli teraz ktoś wstępuje do wojska, wie, że jako szeregowy posłuży maksymalnie 12 lat - mówi rozżalony żołnierz z 11-letnim stażem. - Jeśli zechce, może się zwolnić z pracy po czterech czy po ośmiu latach. My nie dostaliśmy takiej szansy. Gdybym przy takiej ofercie armii miał się zdecydować na służbę wojskową, pewnie bym tego nie zrobił. To wyzysk... W żadnym innym miejscu pracy człowiek nie dowie się na starcie, że może pracować tylko 12 lat, a później zostanie zwolniony - wyjaśnia.

Pierwsi przyszli - pierwsi odchodzą

W jednostkach 12 Dywizji Zmechanizowanej problem dotyczy kilkunastu starszych szeregowych. - W kolejnych dwóch latach sytuacja będzie podobna, a dalsze prognozowanie jest obarczone ryzykiem dużego błędu - przekonuje major Zdzisław Wrona, oficer prasowy 12 DZ. - Na pewno będziemy ją monitorować - dodaje. 6 Brygadę Powietrznodesantową ze względu na upływające 12 lat służby kontraktowej opuści w tym roku kilku żołnierzy, wszyscy z 18 Batalionu Powietrznodesantowego. "Osiemnastka" była pierwszą całkowicie uzawodowioną jednostką w Wojskach Lądowych, więc właśnie ją problem dotknął w pierwszej kolejności. W zeszłym roku zastępca dowódcy 6 BPD pułkownik Tomasz Piekarski informował, że brygadę opuści aż 21 żołnierzy.

Żołnierze nie chcą iść na emeryturę

Żołnierze 1. BL podczas ćwiczeń Anakonda 2010 /fot. Adam Roik, Combat Camera DOSZ

Z szeregowymi z Bielska nie udało się nam porozmawiać. Ich reakcje można jednak przewidzieć. Z pewnością nie odbiegają zbytnio od anonimowych wypowiedzi żołnierzy z innych jednostek, którzy twierdzą, że wprowadzenie zapisu o limitowaniu kontraktów jest dla nich rażącą niesprawiedliwością. Zdaniem szeregowych, nowe zasady służby powinny dotyczyć żołnierzy, którzy dopiero podpisują pierwsze kontrakty. - Jak można zmieniać przepisy w trakcie trwania naszej służby? Czy prawo może działać wstecz? - zastanawia się jeden z żołnierzy. - Z góry założono, że jesteśmy kandydatami na młodych emerytów i że trzeba nas wyrzucić, zanim wyciągniemy rękę po pieniądze - uzupełnia żołnierz z dziesięcioletnią służbą.

W większości wypadków szeregowi zapewniają, że nie są zainteresowani wcześniejszą emeryturą i na długie lata chcą związać się z wojskiem. Praktyka pokazuje jednak, że każdego kolejnego roku ostatniej dekady resortowi obrony przybywało młodych emerytów. Co prawda nie szeregowych, ale nowe regulacje prawne mają to zjawisko maksymalnie ograniczyć.

Wojsko kucharzy i ogrodników?

Rozwiązaniem problemu przyszłości szeregowych ma być przyznanie pierwszeństwa w przyjmowaniu do szkół podoficerskich szeregowym z minimum pięcioletnim stażem służby. Podczas wspomnianego zgromadzenia przedstawiciel Departamentu Kadr MON podał, że w tym roku na kursy podoficerskie trafiło 450 szeregowych, a minister Bogdan Klich upomniał się o skierowanie na kursy kolejnych dwustu. - Co najmniej 90 procent absolwentów tych szkół to byli szeregowi zawodowi - stwierdził generał Cieniuch. - Najlepszym dajemy więc szansę zmiany korpusu. Nie jest i nie będzie to szansa powszechna - dodał.

"Nie robię nic ponad to, co do mnie należy"

Żandarmi podczas ćwiczeń Anakonda 2010 /fot. Adam Roik, Combat Camera DOSZ

Starszy szeregowy Michał Kuternoga z 1 Batalionu Strzelców Podhalańskich 21 BSP, który ma już za sobą dziesięć lat służby, o zmianach w przepisach dowiedział się na początku 2010 roku, podczas służby w Afganistanie. - Wcześniej słyszałem plotki, ale miałem nadzieję, że nic z tego nie będzie. Tymczasem okazało się, że przepisy wchodzą w życie. W Afganistanie zbagatelizowałem to. Musiałem wykonać zadania i nie chciałem się rozpraszać. Dziś nie wiem, co ze mną będzie. Za dwa lata skończy mi się kontrakt. Jestem w połowie studiów. Jeżeli nie uda mi się awansować, nie będę miał wyboru i poszukam pracy w cywilu - żali się. Szeregowy z Rzeszowa przyznaje, że zastanawia się jeszcze nad innym rozwiązaniem: jeżeli nie zostanie skierowany na kurs podoficerski, spróbuje dostać się do szkoły oficerskiej.

Paulina Glińska, Magdalena Kowalska-Sendek, "Polska Zbrojna" nr 49/2010

Polska Zbrojna
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas