Szpieg w szeregach Ukrainy? Bombardowanie bazy w Jaworowie wynikiem działania rosyjskich szpiegów

Infiltracja jest już od dawna znaną taktyką i bylibyśmy naiwni, gdybyśmy sądzili, że w przypadku tej wojny nie zostanie ona wykorzystana. Szczególnie, że Ukraina daje Rosji wiele ku temu okazji. Czy za śmiercią ponad stu żołnierzy podczas bombardowania ukraińskiej bazy w Jaworowie, 20 kilometrów od polskiej granicy, stoi rosyjski szpieg?

Jaworów
Jaworówmateriał zewnętrzny

W wyniku inwazji Rosji na Ukrainę zjednoczyła się niemal cała Europa i wiele krajów spoza Starego Kontynentu, by wspólnie nieść pomoc naszym wschodnim sąsiadom. Oprócz dotkliwych sankcji wymierzonych w rosyjską gospodarkę i dozbrajania obrońców oraz przyjmowania uchodźców wojennych, znalazło się wielu dzielnych ochotników z różnych krajów, którzy zdecydowali się walczyć po stronie Ukrainy.

Choć jest to postawa ze wszech miar szlachetna, to niestety tworzy zagrożenie. Gdy obcokrajowcy chcą dołączyć do obrońców i zostają utworzone legiony cudzoziemskie, przeciwnikowi łatwiej jest przeniknąć w struktury wojskowe wroga. Infiltracja sił Ukrainy i dostęp do lokalizacji oraz tego, jak liczebne są jednostki, może przynieść obrońcom dotkliwe straty.

Dwa dni temu została zbombardowana ukraińska baza wojskowa w Jaworowie, miejscowości oddalonej o niecałe 30 kilometrów od granicy z Polską. Do ataku Rosjanie wykorzystali precyzyjną broń dalekiego zasięgu, a jej celem były ośrodki szkoleniowe Sił Zbrojnych Ukrainy, znajdujące się w Starzysku i Jaworowie.

Chociaż część pocisków została zneutralizowana przez ukraińskie systemy antyrakietowe, niektóre z nich dosięgły celu. Strona rosyjska podaje, że w wyniku ataku zginęło 180 ukraińskich żołnierzy, w tym wielu cudzoziemców, którzy chcieli dołączyć do walki z agresorem. Ukraińcy twierdzą, że ofiar było jedynie 35, a 134 osoby zostały ranne i nie było wśród nich obcokrajowców.

Jak podaje Daily Mirror, precyzyjny atak Rosjan może być wynikiem działań szpiegowskich w szeregach ukraińskiej armii. Sprawa aktualnie badana jest przez śledczych z Ukrainy, lecz już teraz pojawiają się ślady, wskazujące, że jeden z ochotników był w rzeczywistości rosyjskim szpiegiem i przesłał im kluczowe koordynaty. Podobno strażnicy z jednego z punktów kontrolnych widzieli mężczyznę, który biegł z czymś, co z daleka przypominało laptopa. Zdarzenie odbyło się tuż przed uderzeniem rakiet w bazę wojskową w Jaworowie.

Nie zostało potwierdzone to, przez ukraińskie źródła, lecz brytyjskie media wskazują, że możliwe jest, że wśród ofiar znalazło się trzech byłych komandosów z Wielkiej Brytanii, którzy nieoficjalnie pojechali wspomóc Ukrainę w walce z agresorem.

Rosyjskie myśliwce naruszyły przestrzeń powietrzną SzwecjiAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas