Tak dziwnie wyglądają wybuchy bomb atomowych w przestrzeni kosmicznej [FILM]

Armia Stanów Zjednoczonych przeprowadziła we wczesnych latach 60. ubiegłego wieku serię potężnych eksplozji jądrowych w przestrzeni kosmicznej. Zobaczcie na filmach, jak dziwnie one wyglądały.

11 testów odbyło się ponad Oceanem Spokojnym w roku 1962 w ramach Operation Fishbowl. Najpotężniejsza detonacja miała moc 1.4 megatony. Testy te bardzo różniły się od większości, jakie wcześniej i później wykonała armia USA na Oceanie Spokojnym czy na kontynencie.

Broń jądrowa została bowiem zainstalowana na pokładach rakiet balistycznych i wystrzelona w przestrzeń kosmiczną, gdzie nastąpiła ich detonacja na wysokości nawet 1000 kilometrów ponad powierzchnią naszej planety. To ponad dwukrotnie większa wysokość od orbity Międzynarodowej Stacji Kosmicznej czy Kosmicznego Teleskopu Hubble'a.

Reklama

Efekty bardzo zdziwiły naukowców. W warunkach mikrograwitacji i próżni nie można było zaobserwować ognia, a gazy tworzące falę uderzeniową przybrały kształt sferyczny. Kula zaczęła się rozszerzać, a później kurczyć. Jak wszyscy wiemy, na powierzchni Ziemi tworzy się grzyb w ruchu przypominający płynącą meduzę. W przestrzeni kosmicznej jest to jednak kula, wewnątrz której przepływają gazy.

Armia USA przeprowadziła testy, ponieważ chciała sprawdzić, jak bardzo różnią się orbitalne eksplozje jądrowe od tych na Ziemi. Celem było nie tylko opracowanie skutecznej broni do niszczenia satelitów ZSRR, ale również kwestie czysto naukowe. Po pierwszych eksplozjach okazało się bowiem, że determinują one pojawianie się zorzy polarnej nawet na przeciwnej stronie półkuli Ziemi.

Badacze chcieli też sprawdzić, jak będą rozchodzić się fale radiowe w jonosferze, a także czy nocne rozbłyski mogą oślepić mieszkańców obszarów, nad którymi doszło do eksplozji. Co ciekawe, detonacje kosmiczne wygenerowały pasy sztucznego promieniowania na różnych wysokościach. Wiele z wygenerowanych impulsów elektromagnetycznych miało niekorzystny wpływ lub nawet uszkodziło kilka satelitów znajdujących się na orbicie.

Pentagon przyznał, że niszczenie instalacji kosmicznych bronią jądrową nie jest najlepszym pomysłem, gdyż uszkodzeniu mogą ulec nie tylko satelity wroga, ale też satelity Stanów Zjednoczonych, które orbitują tysiące kilometrów od punktu detonacji. Dlatego też do dziś nie użyto i nie przewiduje się użycia w przyszłości broni na orbicie Ziemi do niszczenia instalacji kosmicznych.

Źródło: GeeWeek.pl/Pentagon/AtomCentral / Fot. YouTube/AtomCentral

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy