Ukraina rozwija nowy pocisk dalekiego zasięgu. Koszmar Putina

Ukraina od początku wojny kładzie duży nacisk na opracowywanie własnych środków do bolesnego uderzania w Rosjan. Jej władze właśnie zapowiedziały położenie większego nacisku na stworzenie broni, która będzie mogła bez problemu sięgnąć rosyjskiej stolicy. Czy Putin ma się czego bać?

Wczoraj podczas specjalnej konferencji "Dialogi na temat odbudowy Ukrainy", minister obrony naszego sąsiada zapowiedział prawdziwą bombę. Jak cytuje portal Militarnyi, przekazał informacje o zatwierdzeniu ukraińskiego programu rozwoju pocisków. Cele są naprawdę ambitne.

Ołeksij Reznikow wytłumaczył, że fundusze już zostały przekazane na wydzielony program, którego głównym celem jest tworzenie ukraińskich pocisków dalekiego zasięgu, jakich Kijów jeszcze nie miał. "Mamy bardzo dobre perspektywy posiadania ukraińskich rakiet o zasięgu ponad 1000 kilometrów" - powiedział na konferencji. Może to oznaczać zmianę losów wojny.

Reklama

Czy Ukraińcy mogą szybko opracować pocisk o zasięgu 1000 kilometrów?

W ukraińskim programie rozwoju pocisków mają brać udział tylko krajowi producenci. Kijów jest pewien swoich możliwości, bazując to na doświadczeniu. Jak może to być zaskakujące, Ukraina ma naprawdę duże sukcesy w pracach nad pociskami dalekiego zasięgu, mając już za sobą parę programów.

Kilka lat przed wojną Kijów rozpoczął pracę nad pociskiem balistycznym Grom-2/OTRK Sapsan o zasięgu ok. 500 kilometrów. Jeszcze w 2021 roku ukraińskie ministerstwo obrony twierdziło, że program jest na ukończeniu i pocisk szybko osiągnie operacyjność. Prace zahamowała wojna, jednak w marcu tego roku Reznikow stwierdził, że mogą zakończyć się w tym roku mimo konfliktu.

Co ciekawe w trakcie wojny pojawiły się informacje, że Grom-2 został użyty przez Ukraińców do walki. W tym samym marcu, kiedy Reznikow zapowiedział możliwość szybkiego wprowadzenia pocisku, Rosjanie twierdzili, że zestrzelili potężny pocisk Grom-2. Niemniej były to informacje niepotwierdzone i mogły być tylko propagandową odpowiedzią na zapewnienia ukraińskiego ministra.

Bez względu jednak na to, czy Grom-2 faktycznie został wykorzystany na wojnie, pewne jest, że Ukraińcy posiadają ten pocisk w jakiejś formie. Dowodzi on, że mają faktyczne możliwości i infrastrukturę do tworzenia własnych pocisków nawet o większym zasięgu. Wznowienie do tego programu tylko pokazuje ukraińską determinację.

Nowe pociski Ukrainy to koszmar Putina

Większy nacisk na opracowywanie pocisków dalekiego zasięgu to niejako wynik niechęci Zachodu do przekazania Kijowowi pocisków ATACMS. Mimo otrzymania w ostatnim czasie brytyjskich Storm Shadow, Ukraina wychodzi z założenia, że potrzebuje więcej tego typu broni.

Ukraińcy coraz częściej dokonują ataków w głąb rosyjskiego terytorium, niszcząc m.in. ważną infrastrukturę na zachodzie wrogiego kraju. Posiadanie precyzyjnej broni o zasięgu aż 1000 kilometrów wzmocniłoby potencjał militarny Ukrainy. Pociski dalekiego zasięgu to zupełnie inna liga niż drony kamikadze. Pozwalałyby na szybkie uderzenie w obiekty dookoła np. Moskwy, wyrządzając większe szkody.

Gdyby Ukraina miała jeszcze dane wywiadowcze o rozmieszczeniu niektórych kluczowych obiektów np. w bazach i lotniskach wojskowych, miejscach stacjonowania obrony czy placówkach badań i produkcji sprzętu wojskowego w Rosji, mogłaby rozpocząć prawdziwą destrukcję wroga od środka swoimi nowymi pociskami. Taka perspektywa na pewno nie pozwoliłaby Putinowi spać po nocach. Czas jednak pokaże, czy zapowiedzi Ukraińców faktycznie się ziszczą i koszmar rosyjskiego dyktatora stanie się rzeczywistością.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy