Ukraińcy zaatakowali Krym takim cackiem. Rosjanie wściekli

Okazuje się, że Siły Zbrojne Ukrainy wciąż dysponują dronami kamikadze Tu-141 Striż, które pamiętają jeszcze czasy Związku Radzieckiego. Kreml jest wściekły, że ta broń nie została zniszczona i wciąż znajduje się w Ukrainie.

Okazuje się, że Siły Zbrojne Ukrainy wciąż dysponują dronami kamikadze Tu-141 Striż, które pamiętają jeszcze czasy Związku Radzieckiego. Kreml jest wściekły, że ta broń nie została zniszczona i wciąż znajduje się w Ukrainie.
Ukraińcy kolejny raz zaatakowali Krym Tu-141 Striż /123RF/PICSEL

Ukraińska armia kilka dni temu przeprowadziła udany atak na bazę wojskową znajdującą się w mieście Teodozja na Krymie. Co ciekawe, Siły Zbrojne Ukrainy dokonały tam uderzenia unikalnym dronem kamikadze, a mianowicie Tu-141 Striż. To broń pamiętająca jeszcze czasy Związku Radzieckiego.

Niesamowite, że te stare bezzałogowce wciąż znajdują się na wyposażeniu ukraińskiej armii. Niestety, nie wiadomo, ile jeszcze sztuk jest sprawna, ale jakiś czas temu pojawiły się informacje, że SZU poszukiwały i zakupiły używane części do tych maszyn, które znajdowały się w rękach kolekcjonerów lub na złomie w różnych krajach niegdyś należących do ZSRR. Ukraina używa ich tylko w najpoważniejszych miastach.

Reklama

Ukraińcy zaatakowali bazę na Krymie Tu-141 Striż

Nie można tutaj nie wspomnieć, że Tu-141 Striż stanowią tandem z dronami obserwacyjnymi Tu-143 Rejs. To właśnie one w ubiegłym roku dokonały spektakularnych ataków na bazy wojskowe leżącego setki kilometrów od granicy z Ukrainą, na terytorium Rosji.

6 lutego bieżącego roku, Tu-141 eksplodował ok. 300 kilometrów od granicy ukraińskiej w odległości zaledwie ok. 160 kilometrów od Moskwy. Prace nad nowym bezzałogowym systemem rozpoznawczym Tu-143 rozpoczęto w 1968 roku, a ukończono w 1973 roku. Produkcja maszyn trwała do 1989 roku. Wyprodukowano łącznie ponad 950 sztuk, ale większość teraz znajduje się w składach rosyjskiej armii.

Ukraińcy nie pozbyli się wszystkich radzieckich dronów

Striż i Rejs są dolnopłatami w układzie kaczki, ze skrzydłami o skosie 58°. Powierzchnie sterowe stanowią sterolotki i ster kierunku wychylane hydraulicznie. Z przodu kadłuba umieszczony jest nieruchomy destabilizator. Cały przód kadłuba może być odłączany od reszty aparatu, w przodzie umieszczona jest aparatura rozpoznawcza: panoramiczny aparat fotograficzny PA-1, kamera telewizyjna Czybis-B oraz aparatura rozpoznania skażenia radiologicznego Sigma.

Bardzo ciekawym elementem tych maszyn jest ich forma startu. Otóż odbywa się ona z mobilnej wyrzutni z użyciem przyspieszacza startowego. Lot wykonywany jest po wcześniej zaprogramowanej trasie. Gdy dron wykona swoje zadania obserwacyjne, wyrzucany jest spadochron, na którym aparat opada. Striż i Rejs ląduje na trzech płozach, tuż przed lądowaniem z kadłuba wysuwają się dwa teleskopowe czujniki, których zadaniem jest uruchomienie silnika hamującego na wysokości 1,8 m nad ziemią.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy