W chwili zniszczenia satelity, Indie zmieniły ziemską orbitę w sceny z filmu Grawitacja
Z terytorium Azji nadlatuje pocisk i kompletnie niszczy satelitę krążącego po orbicie na wysokości 300 kilometrów ponad powierzchnią Ziemi. Chwilę później chmura 6500 szczątków ogarnia przestrzenie niskiej orbity.
Sceny rodem z filmu Grawitacja rozegrały się w bliskiej nam przestrzeni kosmicznej w ubiegłym tygodniu, gdy Indie poinformowały, że stały się mocarstwem, bo zestrzeliły eksperymentalnego satelitę Microsat-R, jako czwarty kraj w historii. Chociaż wschodni sąsiad tego kraju, czyli Pakistan, oraz wróg numer jeden - Chiny, bardziej zainteresowały się osiągniętą technologią i czyhającym zagrożeniem, to astronomowie z całego świata złapali się za głowę z zupełnie innego powodu.
Rząd Indii zupełnie zbagatelizował reperkusje i zagrożenie, jakie będą stanowiły szczątki satelity, który był dość ciężkim urządzeniem, bo ważył 750 kilogramów. Według ich opinii, szczątki miały spalić się w atmosferze w ciągu ok. 45 dni. Firma Analytical Graphics Inc. (AGI) przygotowała niezwykle dokładną symulację całego uderzenia. Jej specjaliści poinformowali, że satelita, zniszczony pociskiem ASAT, mógł rozpaść się nawet na 6500 szczątków, które teraz rozprzestrzeniają się po ziemskiej orbicie, stanowiąc ogromne zagrożenie dla wysyłanych w kosmos instalacji oraz przyszłych misji załogowych i badawczych.
Dowództwo Sił Kosmicznych Stanów Zjednoczonych w tej chwili śledzi ponad 270 najróżniejszych szczątków tego satelity o wielkości mniejszej niż centymetr. Pentagon uważa, że na pewno nie spalą się one w atmosferze w ciągu zakładanych przez Indie 45 dni. Na szczęście szczątki krążą na wysokości ok. 300 kilometrów ponad powierzchnią Ziemi, a Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS) znajduje się na ok. 400, więc nie stanowią one bezpośredniego zagrożenia dla niej i astronautów na jej pokładzie.
Źródło: GeekWeek.pl/ / Fot. Analytical Graphics Inc.