Wagnerowcy będą walczyć po stronie Ukrainy? Zaskakujący film

Grupa Wagnera słynie z wyjątkowej brutalności i posyłania własnych żołnierzy na pewną śmierć. Nic więc dziwnego, że wśród jej członków są osoby, które zrobią wszystko, aby uciec… Być może nawet zechcą walczyć po stronie Ukrainy. Dowodzi tego krążący po sieci film, na którym widać rekrutację jednego ze schwytanych wagnerowców.

Wielu żołnierzy należących do sławetnej Grupy Wagnera nawet nie chciało się w niej znaleźć. Wśród nich są rosyjscy więźniowie, którzy dostali możliwość walki w Ukrainie wśród najemników. Na froncie okazało się jednak, że mają odgrywać rolę mięsa armatniego, który posyłany na śmierć wymęczy broniących się Ukraińców. Nic więc dziwnego, że próbują to wykorzystać rosyjskie oddziały, które walczą po stronie armii ukraińskiej.

Reklama

Rosyjski Korpus Ochotniczy umieścił na swoim Telegramie film z rekrutacji jednego wagnerowca. Przed wymianą jeńców wojennych dowódca jednostki Denis Kapustin dał schwytanym Rosjanom szansę wstąpienia do jego jednostki. Z niej skorzystał jeden żołnierz, który przyznał się, że należał do Grupy Wagnera.

Uratowanie przed śmiercią

Żołnierz przedstawił się na filmie jako Władysław Izmaiłow, który jest znany publicznie. Był on więźniem w Samarze, gdy dostał "ofertę" od rekruterów Grupy Wagnera, aby służyć w jej szeregach i ostatecznie został wzięty do niewoli na froncie w listopadzie zeszłego roku. Już wcześniej występował publicznie, krytykując Grupę Wagnera, mówiąc m.in. o zabijaniu przez jej żołnierzy rekrutów, którzy nie chcieli walczyć.

Jak wskazuje kanał WarTranslated, na ten film już zareagował Jewgienij Prigożyn, do którego dość sarkastycznie na filmie zwracał się sam Kapustin. Szef wagnerowców miał stwierdzić, że jego banda najemników już zna Izmaiłowa i nadała mu status zdrajcy, licząc, że go znajdą i zabiją. Miałaby to być kara "zgodna z tradycjami Grupy Wagnera".

Gdyby Władysław wrócił do Rosji, wagnerowcy na pewno wykonaliby na nim wyrok śmierci, tak jak wykonali na Jewgieniju Nużynie. Przypomnijmy, że był to jeniec, który także publicznie wypowiadał się nt. Grupy Wagnera. Po wymianie i powrocie do Rosji został zamordowany w brutalny sposób przez swoich byłych "kamratów", jako ostrzeżenie dla dezerterów.

Reklama dla Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego

Prawdopodobnie Władysław Izmaiłow już przed nagraniem został przyjęty do jednostki Rosjan walczących po stronie Ukraińców. Sam film jest bowiem bardziej swoistą reklamą, która ma zachęcić wagnerowców do ucieczki i wstąpienia w szeregi Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego. Pokazuje bowiem, że nie ważne co robili wcześniej, mają szansę na odkupienie wśród Rosjan, którzy sprzeciwiają się Putinowi.

Swoje motywy Rosyjski Korpus Ochotniczy potwierdza w opisie do nagrania, tłumacząc, że decyzja o otworzeniu się na dezerterów z Grupy Wagnera wynika z nowego dekretu rosyjskiego ministra Szojgu, według którego każdy żołnierz "oddziałów ochotniczych" w Ukrainie ma podpisać kontrakt z resortem obrony. Rosyjska jednostka walcząca po stronie Ukraińców mogła więc zauważyć szansę, licząc, że uda jej się przekonać wrogich żołnierzy poprzez nową kampanię.

Bezpośrednie zwracanie się do wagnerowców przez Rosyjski Korpus Ochotniczy wydaje się niewątpliwie zaskakujące, biorąc pod uwagę, że jednostka znana jest z rekrutowania tylko rosyjskich emigrantów, a nie jeńców jak Legion "Wolność Rosji". Decyzja może też budzić wątpliwości moralne, niemniej trudno ją oceniać pod tym aspektem, gdy mówimy o ludziach, którzy poświęcają swoje życie i rodziny na walkę z reżimem Putina. Jeśli może to osłabić Grupę Wagnera walczącą dla Putina, to nie ma co się dziwić, że Rosjanie w ukraińskiej armii postanowili wykorzystać sytuację.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Grupa Wagnera | wagnerowcy | wojna w Ukrainie | wojna Ukraina-Rosja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy