Wojsko wiedziało, jak się bawić

"Aby wyglądać ładnie na sali balowej, niekoniecznie trzeba być ładną. Trzeba za to wiedzieć, jak uwydatnić swoje dobre strony, a zatuszować defekty" - radziła paniom międzywojenna prasa. Rady się przydawały, bo hucznych zabaw w tamtym okresie nie brakowało.

Kiedyś to się bawiono...
Kiedyś to się bawiono...Polska Zbrojna

Skromnie, po żołniersku

Osiemset osób z rodziny wojskowej zajęło 50 stolików restauracyjnych w siedmiu salach. Podoficerowie wraz z bliskimi bawili się w swoim gronie. "Skromnie, po żołniersku, przystrojono sale, nastrój był swojski i miły". Żołnierze 21 Warszawskiego Pułku Piechoty z kolei zebrali się w świetlicy pułkowej. "Polska Zbrojna" opisywała 5 stycznia: "Łatwy i tani dojazd tramwajami umożliwił rodzinom i znajomym strzelców najmilsze spędzenie czasu w atmosferze serdecznej gościnności żołnierskiej. Przygrywały dwie orkiestry, w tym 12-osobowy zespół jazzbandowy. Bufet był obficie zaopatrzony po cenach najniższych".

Tańce co drugi dzień

Saperzy świętowali w kasynie w Modlinie, a 5 Dywizjon Żandarmerii z Krakowa spotkał się w swoje święto na wspólnym obiedzie żołnierskim. "Przy dźwiękach orkiestry 1 baonu mostów kolejowych w swobodnym humorze, licznych toastach i przemówieniach obiad przedłużył się do późnego wieczora", donosił 1 grudnia 1932 roku "Ilustrowany Kuryer Codzienny".

"Powodzenie młodych gospodarzy było nadzwyczajne, było zacisznie, ozdobnie, pełno przeróżnych, własnego wyrobu ornamentacyj, reflektorów i iluminacji". Tańczono również podczas dancingów podoficerskiej sekcji szachowej, spotkań Rodziny Wojskowej, a w kasynach oficerskich organizowano tombole, czyli loterie fantowe połączone z zabawą taneczną. "Panów występujących po cywilnemu obowiązuje frak lub smoking, a od młodzieży akademickiej wymagane jest ciemne ubranie. Na tomboli można wygrać materiał kosztowny na suknię balową, która się przyda każdej rodzinie oficerskiej", zachęcał w 1926 roku "Kurjer Poranny".

Zabawa na gaz

Z kolei na oświatę żołnierzy przeznaczono pieniądze zebrane podczas wielkiego wieczoru Polskiego Białego Krzyża zorganizowanego pod protektoratem generałowej Marty Śmigły-Rydzowej w hotelu Bristol. Oficerowie i podoficerowie Centrum Wyszkolenia Łączności w Zegrzu zapraszali natomiast na bal, którego celem było przysporzenie funduszy na budowę szkoły powszechnej jako żywego pomnika Józefa Piłsudskiego.

Nie wszyscy w armii byli jednak zwolennikami hucznych zabaw. W latach dwudziestych Józef Piłsudski na przyjęciach i rautach pojawiał się na krótko, sam też ich raczej nie organizował. "Uposażenie naczelnika państwa było niedostateczne, po jednym obiedzie reprezentacyjnym nie starczało na utrzymanie do końca miesiąca", wspominała jego żona. Także generał dywizji Kazimierz Sosnkowski, kiedy został w 1925 roku dowódcą Okręgu Korpusu VII w Poznaniu, apelował do podległych oficerów, aby w ciężkich ekonomicznie czasach zaniechali kosztownych zabaw, bali oraz przyjęć urządzanych z okazji świąt pułkowych.

Liczyła się ranga

W 1932 roku podoficerowie apelowali: "Byłoby bardzo pożądane zorganizowanie z pośród podoficerów zawodowych garnizonu stałego komitetu, który zająłby się administrowaniem naszych zabaw i zebrań towarzyskich, przyczyniając się do nadania imprezom charakteru odpowiadającego godności podoficerskiego korpusu zawodowego".

Następnie trzeba było pomyśleć o własnym wyglądzie i stroju. Panowie kupowali kołnierzyki do fraków i smokingów, koszule sztywne, spinki do gorsów i mankietów, muszki. Obuwie lakierowane typu wojskowego z pierwszorzędnych materiałów zagranicznych z wykwintnym wykończeniem polecał im szewc Jakub Marek. Pierwszorzędny krawiec wojskowy Perelberg szył natomiast odświętne mundury z materiałów własnych i powierzonych.

Sukienki mają być frywolne

"Kurier Warszawski" zdradzał natomiast: "Aby wyglądać ładnie na sali balowej, niekoniecznie trzeba być ładną. Trzeba za to wiedzieć, jak uwydatnić swoje dobre strony, a zatuszować defekty". Doradzano, aby do kąpieli dodać funt boraksu, który wyciągnie ból ze zmęczonych nóg, a trochę krochmalu uczyni skórę gładką i delikatną. Wtarcie w podeszwy spirytusu mentolowego miało zapobiec zmęczeniu nóg podczas pląsów. Warto było też wiedzieć, że paznokcie u rąk powinny być różowe, albowiem zbyt czerwone, jakby umoczone we krwi, źle świadczą o guście estetycznym kobiety.

Wśród potraw znajdowały się takie przysmaki, jak kwiczoły na grzankach, perliczki w maladze, sum na niebiesko czy szczupak w rakowym sosie. "Jarząbki, podgęski, kuropatwy y wszelakie smakowite frykasy, które krwie dobrey ciału dodają. Chmielowe piwo, gorzałka rozkoszna i sierdzliwa, wino z miodem, co słodką niemoc w członki wszczepia", obiecywali na swoim balu podchorążowie z Ostrowi Mazowieckiej.

Odpędzić służbę od alkoholu

Muzyki nie brakowało, nie zawsze jednak wystarczało partnerek do tańca. W 1933 roku zabawa sylwestrowa dla żołnierzy zgromadziła tłumy szarej braci. Pań niestety było za mało, ale jak pisała "Polska Zbrojna", żołnierze radzili sobie, tańcząc ze sobą do upadłego. Zabawę kończył nad ranem biały walc lub mazur. "Ochoczy nastrój zabawy potęgowany znakomicie tańcami nie opuszczał ani na chwilę wiary podczas balu podoficerów 36 pułku piechoty Legii Akademickiej. Dopiero natarczywe światło dzienne zrobiło swoje i o ósmej odtańczono białego mazura".

Potem trzeba było wrócić do wojskowej codzienności, czasem nawet od razu na ćwiczenia. "Po balu marsz był bardzo ciężki, jedni mieli kaca, inni byli zmęczeni wyczynami tanecznym, a wszyscy niewyspani", wspominał jeden z żołnierzy.

Anna Dąbrowska

Polska Zbrojna
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas