Wojskowe kino akcji
System symulacji pola walki JCATS pozwala graczom niemal na wszystko. Nie może jedynie symulować tęsknoty za domem.
Więcej niż gra
Na pierwszy rzut oka nie różni się on od zwykłej gry komputerowej. Faktycznie jest dużo bardziej od niej skomplikowany. Konstruktorzy JCATS postawili na realizm. Mapy cyfrowe wiernie oddają charakterystykę danego terenu, a gracze poruszają się w czasie rzeczywistym.
Polscy żołnierze używają tego systemu do szkolenia przed misją afgańską, dlatego korzystają z zainstalowanej w nim cyfrowej, trójwymiarowej mapy Afganistanu.
Nawet pojazdy zużywają paliwo
Dzięki JCATS można także odbywać szkolenie z podejmowania działań ratowniczych w przypadku klęsk żywiołowych, prowadzenia operacji pokojowych, akcji przeciwterrorystycznych, ratowania zakładników czy ochrony obiektów. W Stanach Zjednoczonych z tego systemu korzystają między innymi wojska lądowe, jednostki specjalne sił powietrznych, dowództwo wojsk specjalnych, marynarka wojenna i Departament Energetyki. Stosują go także wojska amerykańskie stacjonujące w Europie.
Efekt Indiany Jones
W rozgrywce muszą uczestniczyć przynajmniej dwie strony konfliktu. Ćwiczący, oznaczeni kolorami niebieskim (wojska własne) i czerwonym (przeciwnik), poruszają się w wyobrażonym świecie na ekranach komputerów. W trakcie szkolenia polskich żołnierzy w systemie JCATS rolę przeciwnika bierze na siebie dowództwo 2 Korpusu Zmechanizowanego, wojska własne "podgrywa" dowództwo sił zadaniowych wyjeżdżające na misję. Zanim obie strony spotkają się na ćwiczeniach, przez kilka miesięcy w Krakowie jest opracowywany precyzyjny scenariusz, który później zostaje wprowadzony do systemu.
- Ciężar tej pracy bierze na siebie 2 KZ. Budujemy całe środowisko informacyjne, coś, czego obserwator nie zauważy - opowiada pułkownik Rajmund Andrzejczak, asystent szefa sztabu 2 KZ. - Kiedy oglądamy filmy o Indianie Jonesie, podobają nam się efekty, wartka akcja na ekranie, ale nie myślimy, ile pracy kosztowało jego nakręcenie. W przypadku systemu symulacji to my odpowiadamy za scenariusz i reżyserię ćwiczeń. Ich przygotowanie wymaga dziesiątek konferencji, hektolitrów wypitej kawy i tony wyprodukowanych dokumentów - dodaje.
To nie gra, żołnierz będzie ranny
Na symulację, którą tworzy 2 KZ, reaguje Centrum Operacji Taktycznych (Tactical Operation Center, TOC) Polskich Sił Zadaniowych. Pracuje tak, jakby to była realna sytuacja w Afganistanie. Zadaniem ćwiczących w TOC jest dostosowanie procedur i reagowania do odgrywanych sytuacji. Wojsko nie widzi scenariusza. Informacje otrzymuje bezpośrednio od zespołów bądź z obrazu przesyłanego do Blue Force Tracker (system lokalizacji wojsk własnych). Żeby maksymalnie urealnić całą sytuację, w TOC można oglądać obraz Afganistanu z bezzałogowego statku powietrznego, który również jest symulowany. W trakcie ćwiczeń scenariusz może być modyfikowany i najczęściej tak się dzieje.
Utrudnić ćwiczącym zadanie
Każdemu wydarzeniu, które jest rozgrywane w systemie, przygląda się osoba na bieżąco oceniająca reakcje ćwiczącego wojska. Gdy pojawiają się rażące błędy, pomocą "niebieskim"
służą mentorzy, czyli osoby, które niedawno wróciły z Afganistanu.
Koncepcja przygotowania żołnierzy do wyjazdu na misję przed 2009 rokiem była zupełnie inna. Wojsko ćwiczyło razem ze sztabem, co zdaniem oficerów mocno utrudniało pracę.
- Większość ludzi koncentrowała się na taktyce, tak zwanych działaniach w polu, wzywaniu śmigłowców, użyciu Rosomaków; mniej na systemach i procedurach - mówi asystent szefa sztabu 2 KZ. - Dobrze, że te dwie sprawy zostały rozdzielone, bo tak pracuje się lepiej. Najważniejsze, by zmienić mentalność ludzi, tak by do ćwiczeń rozgrywanych w komputerach podchodzili z największym zaangażowaniem. Trzeba zrozumieć, że od każdego ruchu w komputerze zależy czyjeś zdrowie lub życie - dodaje.
Zanim zaczęliśmy korzystać z amerykańskiego JCATS, komunikacja między ćwiczącymi odbywała się poprzez pocztę, telefony, meldunki. Nie pozwalało to na skuteczne wykrywanie błędów. Podpułkownik Sołoducha przyznaje, że niegdyś podobne ćwiczenia opracowywało się szybciej: - Tu wiele wysiłku trzeba włożyć w przygotowanie scenariusza. Kiedyś, gdy ćwiczenia odgrywało się na mapie, wszystko było możliwe. Dało się coś wymazać, przesunąć, zmienić. Teraz nikt nie może pozwolić sobie na taką dowolność. Każdy nasz ruch zostanie zapisany i utrwalony w systemie.
Wiele wysiłku
- W tym roku szkolenie odbywało się przez trzy dni, ale było to dla mnie jedynie przypomnienie. Rok wcześniej nauka trwała jeden dzień dłużej - mówi kapitan Rafał Pilarczyk, operator JCATS z oddziału operacyjnego 2 KZ. Przyznaje, że choć dziś obsługa systemu nie jest dla niego problemem, to początki nie były proste, a część funkcji operatorzy poznawali już w trakcie ćwiczeń, bo szkolenie trwało zbyt krótko.
- CATS, jak każdy software, wymaga nauki, a początki zawsze są trudne - dodaje podpułkownik Marek Sołoducha. - Dla nowych użytkowników trzy albo cztery dni to za mało. W Centrum Symulacji i Komputerowych Gier Wojennych prowadzimy kursy obsługi zbliżonego systemu, JTLS (Joint Theatre Level Simulation). Dopiero po dziesięciu dniach żołnierze dostają certyfikat o ukończeniu kursu na poziomie podstawowym - uważa.
Za stosowaniem JCATS w Polsce przemawia ekonomia. Żołnierze nie muszą wyjeżdżać na poligony, zużywają mniej paliwa, odpada koszt ich utrzymania i wyżywienia. Podpułkownik Sołoducha uważa jednak, że szkolenie dowództw i sztabów z wykorzystaniem systemów symulacyjnych daje oszczędności dopiero po pewnym czasie. Na początku potrzebne są inwestycje: kupno systemu, oprogramowania, komputerów i przeszkolenie obsługi.
Kiedy dostaniemy JCATS?
Inspektorat Uzbrojenia poinformował, że w sprawie zakupu systemu JCATS oficjalne zapytanie ofertowe do strony amerykańskiej przesłano 16 lutego 2011 roku. Dotychczas IU nie otrzymał w tej sprawie odpowiedzi.
Planowane jest pozyskanie jednego kompletnego zestawu JCATS, składającego się z: oprogramowania JCATS w wersji 10.0; czterdziestu mobilnych stanowisk komputerowych; piętnastu laptopów; czterech serwerów (w tym dwóch mobilnych); dwóch projektorów; dwóch drukarek; dwóch przenośnych agregatów prądotwórczych; systemów operacyjnych do obsługi serwerów i komputerów oraz dodatkowego oprzyrządowania.
Intencją MON jest zamówienie rocznego wsparcia technicznego, szkoleń, przygotowania i prowadzenia ćwiczeń. W całości będzie to finansowane ze środków pomocowych Foreign Military Financing, przyznanych Polsce przez rząd Stanów Zjednoczonych.
Miejsce zainstalowania JCATS nie jest jeszcze przesądzone. System znajdzie się albo w Centrum Szkolenia na potrzeby Sił Pokojowych w Kielcach, albo w Centrum Wsparcia Mobilnych Systemów Dowodzenia (CWMSD), którego siedzibą od początku 2012 roku będzie Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu.
JCATS jest jednym z nowszych natowskich systemów symulacyjnych. Wykorzystują go między innymi siły zbrojne Ukrainy, Rumunii i Łotwy. Szacuje się, że pozyskanie systemu kosztuje ponad 1,5 miliona dolarów.
Magdalena Kowalska-Sendek