Wybory prezydenckie na Ukrainie z karabinem przy głowie

Na okupowanych przez Rosjan ziemiach Ukrainy już rozpoczęły się wybory na prezydenta Federacji Rosyjskiej. Można oddać głos tylko na jednego słusznego kandydata, czyli Władimira Putina.

Na okupowanych przez Rosjan ziemiach Ukrainy już rozpoczęły się wybory na prezydenta Federacji Rosyjskiej. Można oddać głos tylko na jednego słusznego kandydata, czyli Władimira Putina.
Wybory na okupowanych ziemiach Ukrainy z karabinem przy głowie /123RF/PICSEL

Wybory prezydenckie w Rosji zaplanowano w dniach 15-17 marca, jednak rozpoczęło się już przedterminowe głosowanie na terenach okupowanych przez Rosjan ukraińskich obwodów ługańskiego i donieckiego. Analitycy nie mają wątpliwości, że mamy tu do czynienia z pseudowyborami, podobnie jak to miało miejsce w przypadku referendów na okupowanych terenach Ukrainy.

Reklama

W serwisach społecznościowych jak grzyby po deszczu pojawiają się filmy ujawniające, jak wyglądają wybory na prezydenta Federacji Rosyjskiej w okupowanych przez Rosjan terenach Ukrainy. Seniorzy głosują w obecności uzbrojonych po zęby żołnierzy, którzy pilnują, by oddali głos na Władimira Putina.

Rzeczywistość rosyjskich wyborów na Ukrainie

Na jednym z opublikowanych filmów pokazano moment głosowania przez jedną z seniorek mieszkających w mieście Siewierodonieck, które leży we wschodniej części Ukrainy, w obwodzie ługańskim. Starsza kobieta musiała oddać głos na nikogo innego jak Władimira Putina, ponieważ cały czas miał ją na oku uzbrojony w karabin maszynowy rosyjski żołnierz. Siewierodonieck jest tymczasowo okupowany przez Rosjan od 2022 roku.

O urząd prezydenta Rosji ubiega się czterech kandydatów. To oprócz Władimira Putina przedstawiciele: liberalno-demokratycznej partii Rosji Leonid Słucki, partii Nowi Ludzie Władysław Dawankow i Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej Nikołaj Charitonow. Niestety, żaden z niezależnych kandydatów nie został dopuszczony do udziału w wyborach, dlatego rosyjska opozycja uznała wybory prezydenckie za nielegalne.

Dywersanci zapowiadają upadek Władimira Putina

Wybory prezydenckie w Rosji zbiegły się z nową falę dywersji na jej terytorium, która jest obecnie realizowana przez Rosyjski Legion Wolności, Rosyjski Korpus Ochotniczy i Batalion Syberyjski. Antyputinowskie siły wyzwoleńcze przejęły kontrolę nad miejscowością Tetkino w obwodzie kurskim. Nie ukrywają też, że ciężko pracują, by wyzwolić kraj spod rządów Władimira Putina i jego mafii. 

— Jak wszyscy nasi współobywatele w Legionie marzymy o Rosji wyzwolonej spod dyktatury Putina. Ale nie tylko marzymy: ciężko pracujemy, aby te marzenia urzeczywistnić. Odzyskamy naszą ziemię centymetr po centymetrze od reżimu. Rosjanie będą spać spokojnie, nie będą bać się dzwonka do drzwi, nie będą bali się powiedzieć, co myślą. Rosjanie będą głosować, na kogo chcą, a nie na kogo muszą. Rosjanie będą żyć swobodnie — napisali w mediach społecznościowych.

Władimir Putin ma wygrać wybory z 80% poparciem

Według zamysłu Kremla frekwencja ma wynieść 70-80 procent, a Władimir Putin ma uzyskać ok. 80 procent głosów. I tak też będzie w rzeczywistości, ponieważ Kreml i służby FSB nie pozwolą, by car stracił twarz. Jak podkreślają eksperci, jeśli wybory ujawniłyby małe poparcie dla Putina, to mogłoby to oznaczać jego rychłe obalenie, nie tylko przez oligarchów, ale przede wszystkim obywateli.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ukraina | Federacja Rosyjska | Rosjanie | Władimir Putin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy