Znaleziono skarb wart 2,6 mld dol.!

Amerykańska firma Sub Sea Research, zajmująca się profesjonalną eksploracją wrakową, ogłosiła niedawno o odnalezieniu zatopionego w czasie II wojny światowej frachtowca.

Nie byłoby być może w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie zawartość jego ładowni... potężny ładunek złota, srebra, platyny i diamentów o łącznej wartości 2 mld 600 mln dolarów!

"Blue Baron" namierzony

Pierwsze informacje o drogocennym wraku pojawiły się już we wrześniu zeszłego roku. Były to enigmatyczne zapowiedzi planowanej eksploracji statku zatopionego podczas II wojny światowej, który w swych ładowniach przewoził dobra i surowce wartości miliardów dolarów. Odkrywcą miała być jedna z największych firm zajmujących się podmorskimi poszukiwaniami Sub Sea Research ze Stanów Zjednoczonych. Według pierwszych szacunków, sama miedź znajdująca się na pokładzie była warta 165 mln dolarów.

Reklama

Dysponująca najnowocześniejszym sprzętem lokacyjnym oraz zaawansowaną technologią nurkową firma SSR planowała przeprowadzić akcję wydobycia wraku na przełomie stycznia i lutego 2009 roku, wtedy też miały pojawić się szczegóły dotyczące historii frachtowca i jego odkrycia.

Burza wokół tej sprawy wybuchła pod koniec stycznia, po ukazaniu się artykułu Jaspera Coppinga w "Daily Telegraph". Temat natychmiast został podchwycony przez media, rozbudzając wyobraźnię milionów na całym świecie..

Tajemniczy wrak, któremu firma SSR nadała nazwę kodową "Blue Baron", został wg odkrywców namierzony 40 mil od wybrzeży Gujany, na głębokości 800 stóp. Odkrycia dokonano na podstawie odnalezionego dziennika okrętowego U-boota U-87, a także dokumentów z portu macierzystego zatopionego statku.

Wiedza o drogocennym ładunku, przewożonym na pokładzie "Blue Barona", pochodziła z Ministerstwa Skarbu Stanów Zjednoczonych, a także z archiwów, gdzie przechowuje się materiały dotyczące umowy Lend Lease.

Dokąd zmierzał U-boot?

Udało się ustalić, że w ładowniach ma się znajdować m.in. 10 ton złota, 70 ton platyny, 15 ton diamentów przemysłowych, 16 milionów diamentów jubilerskich, a także po kilka ton miedzi i cyny. Wg informacji ujawnionych przez SSR, brytyjski frachtowiec przewożący surowce dla USA wypłynął z jednego z europejskich portów, kierując się do niepodanego z nazwy portu w Ameryce Południowej.

Tam miał nastąpić rozładunek części przewożonych towarów, po czym "Blue Baron" dołączył do formującego się konwoju i wraz z nim skierował się na północ, do Nowego Jorku. Po drodze został jednak storpedowany i zatopiony przez niemieckiego U-boota U-87. Miało to nastąpić w czerwcu 1942 roku.

Prezentowana historia jest jednak mało precyzyjna. Przebieg służby większości U-bootów jest stosunkowo dobrze znany, więc dość łatwo można dotrzeć do informacji o działaniach prowadzonych przez U-87.

Okazuje się, że niemiecka jednostka, dowodzona przez kpt. Joachima Bergera, wypłynęła w maju 1942 roku w swój trzeci patrol z bazy w St. Nazaire. 16 czerwca 1942 roku U-boot nawiązał kontakt i zaatakował konwój XB-25, posyłając tego dnia na dno dwa parowce: amerykańskiego "Cheerokee" i płynącego pod brytyjską banderą "Port Nicholson".

Tajemniczy ładunek

Jak do tej pory wszystko zgadza się z wersją przedstawioną przez SSR. Oprócz drobnego szczegółu. Oba statki zatonęły nieopodal północnych wybrzeży Stanów Zjednoczonych, na płn.-wsch. od Cape Cod w stanie Massachusetts, a więc ok. 2000 mil na północ od brzegów Gujany, gdzie nota bene U-87 w świetle dostępnych opracowań nigdy nie operował.

Czy w takim razie któryś z tych statków mógł być "Blue Baronem"? Jest to raczej wątpliwe, gdyż zachowało się sporo źródeł na temat tej akcji, zaś atak przeżyło wielu marynarzy. Wiemy również, co zawierały ładownie obu jednostek. Przynajmniej oficjalnie wiadomo, że jednostki nie przewoziły cennych kruszców.

Postanowiliśmy zwrócić się bezpośrednio do firmy Sub Sea Research z pytaniami o szczegóły tego sensacyjnego odkrycia. Odpowiedź dostaliśmy dość szybko, lecz poza obietnicą skontaktowania nas z właściwymi ludźmi, którzy wyjaśnią niejasności, nie uzyskaliśmy do teraz żadnej odpowiedzi.

Więcej szczęścia mieliśmy z Jasperem Coppingiem, dziennikarzem "Daily Telegraph", mającym bezpośredni kontakt z odkrywcami.

Gdzie leży prawda?

Copping napisał: "Rozumiem, że sprawa ta wywołuje emocje i jednocześnie jest mocno zagmatwana. Żaden z elementów tej historii, zwłaszcza fakty dotyczące zatopienia 'Blue Barona' przez U-87 nie pasują do ustalonego przez historyków przebiegu służby tego U-boota, zaś zdjęcie dostarczone przez firmę SSR naszej redakcji przedstawia statek 'Port Nicholson', zatopiony wiele mil od wybrzeży Gujany. Dlatego też zdecydowaliśmy się zbudować ten temat bardziej na podstawie informacji dostarczonych przez odkrywców niż na własnej analizie i ocenie wiarygodności tego faktu. Przyznam szczerze, że nie wiem więcej niż to, co już zostało napisane. Jedynymi osobami, które mogą udzielić bardziej wiarygodnych informacji, są przedstawiciele firmy SSR".

Mamy więc do czynienia raczej z akcją dezinformacyjną. J. Cooping twierdzi, że żadna informacja co do lokalizacji nie jest celowo potwierdzona przez SSR z oczywistych względów. Nie chodzi bowiem tylko o kwestie ochrony wraku przed konkurencją, lecz w głównej mierze o zapewnienie jak największego udziału w podziale znaleziska.

W świetle przedstawionych faktów, prawa do wraku i jego zawartości rościć mogą sobie zarówno Stany Zjednoczone - odbiorca ładunku, jak i Wielka Brytania czy Rosja - jako prawdopodobnie strony wysyłające cenny transport do USA w ramach rozliczeń za amerykańską pomoc.

W tej sprawie trwają obecnie negocjacje i najprawdopodobniej od ich wyniku zależy dalsza polityka informacyjna SSR. Dzisiaj już wiadomo, że prawdziwymi beneficjentami całej sytuacji będą firmy prawnicze. Niemniej jednak temat i wydarzenie jest fascynujące i niewątpliwie pobudza wyobraźnię.

Piotr Maszkowski

Odkrywca
Dowiedz się więcej na temat: odkrycia naukowe | firmy | firma | skarb
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy