250 000 za znalezienie luki w systemie iOS
Nie tylko Google ma specjalny fundusz na wykrywanie dziur w zabezpieczeniach swoich produktów. Dokładnie taki sam mechanizm powiela wywiad USA. Tylko że oni płacą za błędy nie w swoich produktach a informacje zdobyte w ten sposób nigdy nie posłużą do napisania patcha.
Agencje wywiadowcze USA płacą nawet 250 000 dolarów za odkrycie exploita w iOS a nawet 200 000 za luki w Chrome i Explorerze. Choć przy tym ostatnim, z punktu widzenia zwykłego użytkownika, wydają się być to pieniądze wyrzucone w błoto, należy pamiętać, że bardzo dużo przedsiębiorstw korzysta właśnie z tej przeglądarki. A agencje wywiadowcze nie są zwykłymi użytkownikami i zdają sobie sprawę z tego, że informacja jest na wagę złota.
Dlatego skupują informacje o każdej możliwej luce w zabezpieczeniach. Kiedy haker ją znajdzie może skontaktować się z pośrednikiem, takim jak na przykład The Grugq, ekspert od bezpieczeństwa z Bangkoku, który zorganizuje tajną aukcję, sprzedając informację tej agencji wywiadowczej, która zapłaci najwięcej. Jego ostatnią i zarazem największą transakcją była sprzedaż informacji o luce w zabezpieczeniach iOS za 250 000 dolarów, którą nabyło "przedsiębiorstwo powiązane z rządem USA".
Dbałość o szczegóły cechująca Jobsa oraz zamknięty system iOS odbija się wprost na cenach licytowanych u The Grugqa. Luki w tym systemie operacyjnym są droższe, ponieważ dużo trudniej je znaleźć w porównaniu do dziur w Androidzie, które "chodzą" po 30 000 - 60 000 dolarów. Czyli pieniędzmi podatników płacą za informacje o luce, o której podatnicy mają się nigdy nie dowiedzieć. Historia iście jak z Jamesa Bonda.