Jedna ładowarka naładuje wszystko? Oto test Green Cell USB-C 60W PD
Smartfon, tablet, laptop, przenośna konsola do gier, inteligentny zegarek, aparat i wiele innych… a każde z nich ze swoją własną ładowarką, co oznacza, że każdy z nas ma ich w domu co najmniej kilka. Nie musi tak być!
Co prawda pierwsze próby ujednolicenia standardu ładowania podejmowane były już w 2009 roku, co miało zakończyć nasz problem żonglowania ładowarkami, a co najważniejsze zaśmiecania środowiska, bo właśnie wtedy 14 dużych producentów, w tym Apple, Samsung, Nokia czy Huawei, zdecydowało się podpisać stosowne memorandum, w którym zobowiązali się do unifikacji ładowarek (stosowanie portu micro-USB) od 2011 roku, ale plan ten nigdy nie wszedł w życie. Stąd też kolejne interwencje Unii Europejskiej, która poważnie traktuje ten problem i ma zamiar skończyć z samowolą producentów - do niedawna ograniczało się to jedynie do dobrowolnej współpracy, ale od jakiegoś czasu w grę wchodzi również prawo zmuszające koncerny do ustandaryzowania ładowarek do telefonów.
I chociaż część producentów faktycznie dotrzymała postanowień wspomnianego układu, to jednak Apple pozostało przy autorskiej technologii Lightning, a jakiś czas temu doszedł nam kolejny „problem”, a mianowicie nowy port USB typu C. I chociaż w praktyce jest on najlepszym, co w kwestii ładowania urządzeń spotkało nas w ostatnich latach, to wprowadza jeszcze więcej zamieszania, podobnie zresztą jak różne technologie szybkiego ładowania o różnych wymaganiach energetycznych. Czy to oznacza, że faktycznie skazani jesteśmy na posiadanie w domu co najmniej kilku ładowarek, które trudno znaleźć za każdym razem, kiedy są najbardziej potrzebne? A do tego dalsze zaśmiecanie środowiska, bo jak mówią szacunki sprzed kilku lat, co roku na terenie Unii Europejskiej produkowanych jest 51 ton elektronicznych odpadów pochodzących z niekompatybilnych ładowarek?
Na szczęście nie, ale pod warunkiem, że będziemy świadomymi konsumentami. Bo choć pewnych rzeczy nie przeskoczymy i producenci dalej będą dokładać ładowarkę do każdego nowego sprzętu, to zawsze możemy puścić je w obieg, by inni nie musieli wymieniać zepsutych na nowe, a w domu ograniczyć się do jednej. Co więcej, kupując nowe urządzenia zwracajmy uwagę na zastosowane w nich złącza i standardy ładowania, żeby dążyć do zunifikowania swojej domowej kolekcji. W ten sposób nie tylko chronimy nasze środowisko, ale i znacznie ułatwiamy sobie życie, szczególnie decydując się na takie sprawdzone rozwiązania, jak USB-C ze standardem Power Delivery. Dobrym przykładem jest tu model Green Cell USB-C 60W PD, który trafił do naszej redakcji w momencie, kiedy posłuszeństwa odmówił nam oryginalny zasilacz do laptopa Xiaomi Mi Notebook Pro.
Jak się wtedy okazało, chociaż urządzenia Xiaomi są w oficjalnej sprzedaży w naszym kraju, to akurat ten model nie - nasz egzemplarz był importowany prosto z Chin, więc dokupienie do niego oryginalnej ładowarki nie jest na miejscu wcale takie proste. Oczywiście mogliśmy ponownie dokonać zakupu na chińskich stronach, ale jak wiadomo trzeba wtedy dość długo poczekać na dostawę, a popularne serwisy aukcyjne oferowały jedynie dość drogie zamienniki od nieznanych producentów, które nie wzbudzały naszego zaufania (w sieci nie brakuje przecież mrożących krew w żyłach historii z podejrzanymi ładowarkami w roli głównej). Wtedy właśnie okazało się, że odpowiedni zasilacz ma w swojej ofercie polska marka Green Cell, a co więcej możemy z jego pomocą naładować również inne urządzenia, jak tablet, smartfon, nawigację, aparat fotograficzny, zegarek sportowy i konsolę przenośną Nintendo Switch, bez żadnego ryzyka dla tych sprzętów. I już w tym miejscu możemy Wam zdradzić, że z miejsca zastąpiła wszystkie inne nasze ładowarki, często bijąc na głowę możliwości oryginalnych zasilaczy. Duża w tym zasługa wspomnianego wcześniej i wspieranego przez Green Cell USB-C 60W PD standardu Power Delivery 3.0, czyli opcjonalnego rozszerzenia dla USB-C, wprowadzającego konfigurowalne napięcie i natężenie, które jest próbą odgórnego zunifikowania standardów szybkiego ładowania.
Zacznijmy jednak od początku, Green Cell USB-C 60W PD przychodzi do nas w niewielkim kartoniku w typowych dla tej marki kolorach, czyli zieleni i czerni, z obwolutą zawierającą grafikę urządzenia oraz podstawową specyfikację. W środku czeka zaś sama ładowarka oraz 2-metrowy przewód, co nie jest wcale takie oczywiste u konkurencji, ale producent chciał zapewne zadbać w ten sposób o odpowiednią jakość tego elementu. Kostka zasilacza jest niewielkich rozmiarów, bo mierzy jedynie 6,4 x 6,4 x 2,7 mm (plus wtyczka) i waży 146 gramów, więc bez problemu możemy ją wszędzie ze sobą zabrać. Do tego została wykonana bardzo starannie, z matowego czarnego plastiku z błyszczącym akcentem i logo GC, więc prezentuje się elegancko - w naszym przypadku zdecydowanie lepiej niż oryginalna biała ładowarka od laptopa Xiaomi, która bardzo szybka zaczęła przejawiać ślady zużycia, a do tego w żaden sposób nie korespondowała ze stalowym kolorem laptopa. Przewód jest zaś odpowiednio długi i gruby, a przy tym wystarczająco elastyczny, przez co mamy gwarancję, że będzie nam długo służył.
Jeżeli zaś chodzi o technikalia, to jak sama nazwa wskazuje, ładowarka ma 60W mocy, ale dzięki regulacji napięcia i natężenia może być wykorzystywana do ładowania urządzeń: 5V-3A, 9V-3A, 12V-3A, 15V-3A i 20V-3A. Oznacza to, że równie dobrze sprawdza się do ładowania drobnych urządzeń, jak smartfony oraz tych zdecydowanie bardziej wymagających, jak laptopy. My przetestowaliśmy ją z wieloma różnymi sprzętami, m.in. smartfonem, tabletem, smartwatchem, konsolą Nintendo Switch czy laptopem, ale dokładniej zaprezentujemy ładowanie dwóch używanych najczęściej, mianowicie telefonu Motorola Moto X4 i notebooka Xiaomi Mi Notebook Pro. Od razu warto jednak podkreślić, że ładowarka Green Cell USB-C 60W PD świetnie współpracowała z każdym urządzeniem, które z jej pomocą ładowaliśmy i we wszystkich przypadkach osiągała rezultaty co najmniej tak dobre jak oryginalne ładowarki, a bardzo często nawet lepsze. Co więcej, ani urządzenie, ani ładowarka nie nagrzewały się przy tym bardziej niż zwykle, a najwyższa zanotowana przez nas temperatura zasilacza wynosiła 34.4℃, więc mówimy o plastiku co najwyżej ciepłym w dotyku. W tym kontekście trzeba też wspomnieć, że ładowarka może się pochwalić szeregiem zabezpieczeń, jak kontrola temperatury właśnie czy ochrona przed zwarciami i przepięciami.
Wracając jednak do samego ładowania Xiaomi Mi Notebook Pro (8000 mAh) i Motoroli Moto X4 (3000 mAh), pomiar watomierzem pokazuje, że w pierwszym przypadku mówimy o ładowaniu z pełną deklarowaną mocą, a nawet minimalnie wyższą, bo ok. 61W, a w drugim z mocą 10W. Niestety smartfon wspiera szybkie ładowanie Quick Charge 3.0, a dopiero wersja 4.0 jest kompatybilna z Power Delivery, więc nie możemy liczyć na wykorzystanie pełnego potencjału urządzenia, ale ładowarka Green Cell i tak ładuje je szybciej niż inne pozbawione jakiegokolwiek szybkiego ładowania. Jeżeli jednak weźmiemy na warsztat nowsze smartfony, które mogą się już pochwalić Quick Charge 4.0, jak wypożyczony przez nas na moment do testów Xiaomi Mi 9, to okazuje się, że ładowarka od Green Cell radzi sobie świetnie i czas ładowania smartfona wynosi niecałą godzinę. Dla zainteresowanych jeszcze krótka informacja, że podczas bezczynności ładowarki watomierz pokazuje wynik 0,9W. Tak wyglądają zaś czasy ładowania wspomnianych urządzeń z poziomu 0%:
Motorola Moto X4
30 min - 35%
60 min - 73%
90 min - 92%
118 min - 100%
Xiaomi Mi Notebook Pro
30 min - 34%
60 min - 71%
90 min - 85%
127 min - 100%
Podsumowując, Green Cell USB-C 60W PD to świetny wybór dla wszystkich osób poszukujących szybkiej uniwersalnej ładowarki do wielu urządzeń ze złączem USB typu C, która ma wystarczająco dużo mocy, by naładować również bardziej wymagające sprzęty, jak choćby laptopy. Produkt, który trafił do naszej redakcji nie tylko świetnie wywiązuje się ze swojego zadania, ale i elegancko wygląda, przez co bez skrępowania możemy go używać również podczas np. spotkań biznesowych. Nie ma też obaw o bezpieczeństwo użytkownia, jak w przypadku zamienników od nieznanych producentów, bo producent zadbał o liczne zabezpieczenia, m.in. kontrolę temperatury czy ochronę przed zwarciami i przepięciami. Szczególną uwagę na tę propozycję Green Cell powinni też zwrócić użytkownicy laptopów Apple, którzy potrzebują nowej ładowarki, bo cena 129 PLN to nic w porównaniu z tym, ile za podobne rozwiązania życzy sobie amerykański gigant. Mówiąc krótko, polecamy!
Źródło: GeekWeek.pl/.