Problemy z mapami w systemie iOS 6
Jeśli było wam szkoda, że nowa, rewolucyjna funkcjonalność iOS 6, jaką są trójwymiarowe mapy, nie trafi na razie do Polski, możecie trochę odetchnąć. Z pierwszych dostępnych informacji na temat funkcjonowania map 3D, jak i w ogóle funkcjonowania map w iOS 6, wynika, że lepiej z nich nie korzystać.
Apple samo sprowadziło na siebie ten problem. Nowe mapy nie są czymś czego potrzebowali użytkownicy - rozwiązanie, które sprawdza się wystarczająco dobrze nazywa się Google Maps i jest dostępne od dawna. Problem polega na tym, że przygotowało je Google, którego Android jest największym konkurentem iOS. Dlatego zapadła decyzja o wyczyszczeniu systemu Apple z wszystkich naleciałości z Mountain View. Korporacja zdecydowała więc użytkownicy iOS 6 wśród zainstalowanych domyślnie aplikacji nie zobaczą ani map przygotowanych przez Google, ani YouTube.
Problem polega na tym, że mapy przygotowane przez Apple nie są, i prawdopodobnie nigdy nie będą, tak dobre jak mapy Google.
W USA najbardziej kompromitujące są właśnie mapy 3D, które zawierają sporo zabawnych niedoróbek. Statua Wolności? Powodzenia. Most Brookliński? Zniszczony. Są to co prawda głównie problemy z generowaniem obrazu 3D, ale użytkownicy narzekają też na niedokładność samych map.
Poza Stanami sytuacja robi się jeszcze gorsza. O ile jeszcze amerykańskie lokalizacje są w miarę dobrze opisane, tak reszta świata została potraktowana po macoszemu. Dla przykładu centrum Tokio praktycznie nie istnieje, nie znajdziecie też Göteborgu. Opierając się na mapach Apple nie dotrzecie do uniwersytetu w Sydney a irlandzki minister sprawiedliwości wydał nawet oświadczenie, w którym wyraził zaniepokojenie faktem, że niedaleko jego domu nagle pojawiło się lotnisko.
W Polsce też jest ciekawie. Warszawa jest na przykład opisana po chińsku. Dobrze, że jeszcze są miejscowi, z którymi można się porozumieć i po polsku zapytać o drogę. Przykłady można mnożyć.
Można co prawda przyjąć to wszystko z typowym angielskim humorem, ale chyba nie do końca o to chodzi, by, mając w kieszeni dość drogie urządzenie, korzystać z papierowych mapek.
Podobno Apple pracowało nad swoimi własnymi mapami przez pięć długich lat. Dlaczego więc działają aż tak źle? Wbrew pozorom zbudowanie cyfrowej mapy nie jest prostym zadaniem. Żeby osiągnąć obecny stan Apple musiało kupić kilka małych firm zajmujących się mapowaniem i "pozszywać" ze sobą ich dane. Dodatkowo Apple nie posiada tak rozbudowanego systemu oznaczania lokalizacji jak Google, nie przejechało się też ulicami miast samochodami.
Google wszystko to ma już u siebie. Zbudowanie map, które mogłyby konkurować z Google stało się tak trudne, że inne firmy nawet tego nie próbują - dla przykładu Amazon, który też próbuje odciąć się od usług Google, w Kindle Fire HD zdecydował się na mapy Nokii.
Apple odnotowało więc zwycięstwo nad usługami Google w iOS 6. Niestety w tym przypadku zwycięstwo Apple nie jest zwycięstwem użytkowników.
Apple co prawda twierdzi, że nowe mapy są "rozwiązaniem opartym na chmurze i im więcej osób będzie z nich korzystać, tym będą dokładniejsze," ale jest to raczej małe pocieszenie dla ludzi, którzy będą musieli z nich skorzystać już dziś w nowym iPhone 5.
Pozostaje czekać na stosowną aplikację przygotowywaną przez Google, która podobno jest właśnie oceniana przez Apple, które musi mieć teraz ciężki orzech do zgryzienia - dopuścić mapy Google i przyznać się do porażki, czy ich nie dopuścić, zasłaniając się tym, że mapy powtarzają funkcjonalność iOS 6.