Australia ogłasza początek La Nina. Anomalia uderza drugi rok z rzędu
Choć w ubiegłym roku słyszeliśmy, że australijskie opady wywołane La Nina osiągnęły poziom, który zdarza się raz na sto lat, to już niebawem możemy mieć powtórkę. Bureau of Meteorology ogłosiło właśnie, że anomalia pojawiła się drugi rok z rzędu.
Dopiero co pisaliśmy o tym, że nawet pojedyncze El Nino może doprowadzić do potężnego głodu nawet 6 mln dzieci (trzy razy więcej niż na skutek trwającej właśnie globalnej pandemii COVID-19), a już musimy mierzyć się ze skutkami anomalii La Nina. Co prawda Światowa Organizacja Meteorologiczna jeszcze oficjalnie jej nie ogłosiła, ale wcześniej zapowiadała możliwość jej ponownego pojawienia się, a australijska narodowa agencja meteorologiczna jest pewna swego.
La Nina to anomalia pogodowa polegająca na utrzymywaniu się ponadprzeciętnie niskiej temperatury na powierzchni wody w strefie równikowej Pacyfiku. Powstaje, gdy wiatry wiejące w strefie międzyzwrotnikowej przybierają na sile, przyspieszając upwelling, czyli podnoszenie się chłodnych wód głębinowych na powierzchnię.
Jego przeciwieństwem jest El Nino, czyli zjawisko polegające na nadzwyczaj wysokich temperaturach wody - to powstaje na skutek słabnięcia wiatrów wiejących w strefie międzyzwrotnikowej w kierunku równika i zahamowania upwellingu, czyli podnoszenia się chłodnych wód głębinowych, w efekcie czego rośnie temperatura wody powierzchniowej i wilgotność powietrza.
Kiedyś El Niño i La Niña występowały co około 10 lat, obecnie częściej mówi się raczej o 4-7 latach, a najnowsze doniesienia z Australii sugerują, że i te badania musimy zweryfikować. La Nina pojawiło się właśnie drugi rok z rzędu, co może oznaczać nadchodzące lokalne podtopienia i cyklony (i jednocześnie niższe temperatury za dnia, co z kolei może powstrzymać pożary lasów), a także negatywne skutki dla innych części świata.