Ciało papieża Benedykta XVI na widoku publicznym. Co naprawdę kryje się za tą tradycją?

Watykan opublikował zdjęcia zmarłego papieża Benedykta XVI, jednocześnie informując, że przez trzy dni (od poniedziałku, 2 stycznia) ciało będzie wystawione na widok publiczny w bazylice św. Piotra. To tradycja, która zrodziła się w średniowieczu i jest kontynuowana do dziś - jaki jest jej cel?

Watykan opublikował zdjęcia zmarłego papieża Benedykta XVI, jednocześnie informując, że przez trzy dni (od poniedziałku, 2 stycznia) ciało będzie wystawione na widok publiczny w bazylice św. Piotra. To tradycja, która zrodziła się w średniowieczu i jest kontynuowana do dziś - jaki jest jej cel?
Emerytowany papież Benedykt XVI w 2015 roku /VINCENZO PINTO /AFP

W sylwestrowy poranek Watykan oficjalnie poinformował o śmierci Josepha Ratzingera, czyli papieża Benedykta XVI, który ostatnie lata po ustąpieniu z urzędu spędził w klasztorze Mater Ecclesiae. I choć był on emerytowanym papieżem, więc po jego śmierci nie ma konieczności zwoływania konklawe i dopełniania części innych formalności, to jego pochówek odbędzie się z zachowaniem większości tradycji, co oznacza także wystawienie ciała na widok publiczny, by wszystkie zainteresowane osoby mogły osobiście pożegnać papieża.

Wystawienie zwłok papieża na widok publiczny. Co kryje się za tą tradycją?

Przyjmuje się, że to tradycja zrodzona w przypadku papieży w średniowieczu - oczywiście, sam zwyczaj takiego żegnania zmarłych jest dużo starszy, bo oglądanie ciała jest w różnych kulturach fundamentalną częścią godzenia się ze śmiercią innego człowieka - za którą pierwotnie kryło się jednak coś więcej niż tylko pożegnanie ze zmarłym, bo należy pamiętać, że poza funkcjami religijnymi oraz kulturalnymi kościół pełnił wtedy również ważne funkcje polityczne (argument w pewnym sensie wciąż aktualny, bo Benedykt XVI, podobnie jak inni papieże, w czasie swego pontyfikatu miał rangę głowy świeckiego organizmu państwowego).

Reklama

W związku z tym wystawienie zwłok czysto pragmatycznie dawało czas na przybycie niezbędnych osobistości i przygotowanie uroczystości pogrzebowych, które były nierzadko okazją do pokazu siły i bogactwa - przecież dopiero od czasu II Soboru Watykańskiego z 1962 roku ciało papieża podczas pogrzebu nie spoczywa na wystawnym złotym katafalku.

A że jednocześnie pod koniec XIV w. utarła się tradycja, że od śmierci papieża do pochówku musi minąć dziewięć dni, niezbędna stała się mumifikacja. Ta dała z kolei podstawę do umocnienia kultu religijnego, bo za jej pomocą łatwo można było przekonać wiernych, że ciała nie rozkładają się na skutek boskiej interwencji, co jest znakiem świętości.

Jeśli połączymy to z faktem, że chrześcijanie już w czasach późnego antyku mieli zwyczaj ozdabiania grobów męczenników i świętych oraz pozyskiwania z ich ciał relikwii, które miały mieć cudowną moc uzdrawiania i ochrony przed złem, to nietrudno wyobrazić sobie pielgrzymujące tłumy. Ba, w okresie baroku relikwie i przeszklone trumny ze zmumifikowanymi ciałami świętych zaczęto też otwarcie eksponować we wnętrzach kościołów, a biskupi rywalizowali o ich pozyskanie, bo miały znaczenie prestiżowe.

I choć w okresie oświecenia nastąpiło zmniejszenie znaczenia kultu relikwii, to nie da się ukryć, że do dziś budzą ogromne zainteresowanie (aukcje internetowe i licytacje w domach aukcyjnych osiągają zawrotne ceny), a zmumifikowane zwłoki papieży nieustannie przyciągają tłumy wiernych i... turystów. Wystarczy tylko wspomnieć o kolejkach ustawiających się do zwiedzania bazyliki św. Piotra w Watykanie, gdzie w sarkofagu w ołtarzu bocznym można oglądać m.in. zmumifikowane szczątki Jana XXIII, które pomimo oficjalnie potwierdzonych prac mumifikacyjnych wciąż są przez niektórych wiernych uznawane za cud.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: mumifikacja | Benedykt XVI
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy