Cudowne zniknięcie guza mózgu czy błąd lekarzy?

Ten przypadek mocno zaskoczył lekarzy. Pewien mężczyzna w Kalifornii na dzień przed operacją usunięcia guza mózgu przeszedł ostatnie badanie tomografem. Wykazało ono, że nowotworowa narośl, która rzekomo znajdowała się w jego czaszce... zniknęła.

Biały obiekt zniknął przed samą operacją /Paul Wood
Biały obiekt zniknął przed samą operacją /Paul WoodFacebookfacebook.com

Paul Wood z Lodi w stanie Kalifornia kilka miesięcy temu zaczął skarżyć się na potężne bóle głowy i nudności. Lekarze nie mogli do końca zidentyfikować źródła problemu, choć wszyscy podawali bardzo poważne diagnozy.

Neurochirurg z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco poinformował pacjenta, że to krwawienie z mózgu. Radiolodzy natomiast stwierdzili, że badanie tomografem ukazało guza w tym narządzie.

Zarówno jedna jak i druga przypadłość wymagałyby ryzykownej interwencji chirurgicznej. Podjęto decyzję o operacji.

Jednak na dzień przed zaplanowanym zabiegiem wykonano jeszcze jedną tomografię komputerową. Tym razem na zdjęciu nie było absolutnie nic niepokojącego.

Lekarze nie potrafią stwierdzić, co dokładnie się stało, ale Wood ma już swoją odpowiedź. Rzecz jasna uznał to za cud dokonany przez Boga.

Jak się okazuje, były już pacjent należy do Kościoła Gravity. Podzielił się informacją o chorobie z innymi członkami organizacji i otrzymał niespodziewanie dużo wsparcia z ich strony. Wierzy, że to właśnie modlitwy jego i jego przyjaciół doprowadziły do zniknięcia guza ze zdjęć.

- Telefon prawie wybuchł od powiadomień - opowiada Amerykanin. - Na moim Facebooku pojawiała się modlitwa za modlitwą, ludzie pisali z całej Kalifornii.

Lekarze póki co nie mają jak zaprzeczyć teorii Wooda, bo nie potrafią logicznie wytłumaczyć, co stało się z obrazem guza z wcześniejszych zdjęć. Zaprosili go na dalsze badania, które mogłyby rzucić światło na zagadkowy przypadek.

Eksperci podejrzewają, że pierwotne badania zostały wykonane błędnie. Rzecz jasna specjaliści, którzy wykonali to badanie mogliby wtedy zostać postawieni przed odpowiedzialnością. Oznaczałoby to bowiem, że narazili pacjenta na niepotrzebny stres i przeprowadziliby potężną operację bez powodu. Wolą więc raczej rozkładać ręce i pozwolić mu wierzyć, że otrzymał pomoc spoza tego świata.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas