Czy powinniśmy wysyłać wiadomości do cywilizacji pozaziemskich?

Czy jesteśmy sami we Wszechświecie? Naukowcy od dawna się nad tym zastanawiają i nie czekają na sygnał od potencjalnie zaawansowanych cywilizacji pozaziemskich. W przestrzeń kosmiczną są wysyłane także klarowne komunikaty z naszym adresem. Ale czy to słuszne działanie?

Od ponad 70 lat naukowcy poszukują sygnałów radiowych i optycznych od cywilizacji pozaziemskich w ramach programu SETI (Search for Extraterrestrial Intelligence). To dlatego, że na wielu z 300 milionów potencjalnie nadających się do zamieszkania światach Drogi Mlecznej powinno istnieć życie. Astronomowie uważają, że na niektórych z nich mogła rozwinąć się inteligencja. Do tej pory jednak nie udało nam się tego potwierdzić, a zagadka ta jest nazywana Wielką Ciszą. Mniej popularną "siostrą" SETI jest METI (Messaging Extraterrestrial Intelligence), czyli wysyłanie sygnałów poza Ziemię.

Reklama

Niektórzy twierdzą, że w ten sposób możemy narobić sobie kłopotów, bo nie ma pewności, czy potencjalnie rozwinięta cywilizacja pozaziemska będzie pokojowo nastawiona. Plany wysłania wiadomości do układu planetarnego TRAPPIST-1 rozbudziły na nowo debatę o sensowności podawania naszego "adresu". Przed zbyt pochopnym zapraszaniem "gości" ostrzegał już Stephen Hawking. 

Wiadomości w butelce

Dotychczasowe próby nawiązania kontaktu z cywilizacjami pozaziemskimi były jak chaotyczne wiadomości w butelce. W 1972 roku NASA wystrzeliła w kierunku Jowisza sondę kosmiczną Pioneer 10, która zawierała tabliczkę z rysunkami mężczyzny i kobiety oraz symbolami wskazującymi, skąd pochodzi statek. W 1977 r. podobna płytka została dołączona do sondy kosmicznej Voyager 1. Oba te obiekty opuściły już Układ Słoneczny, jednak szansa, że "ktoś" faktycznie je przechwyci jest niewielka. Promieniowanie elektromagnetyczne to znacznie lepszy pomysł.

W 1974 r. z obserwatorium Arecibo w Portoryko nadano pierwszą wiadomość radiową przeznaczoną dla cywilizacji pozaziemskich. Seria cyfr 1 i 0 miała na celu przekazanie prostych informacji o człowieku i biologii - została wysłana w kierunku gromady kulistej M13. Niestety, miejsce docelowe jest oddalone od nas o 25 000 lat świetlnych, więc nie powinniśmy spodziewać się odpowiedzi zbyt szybko.

Poza tymi świadomymi komunikatami, od stulecia w przestrzeń kosmiczną wyciekają przypadkowe sygnały z programów telewizyjnych i radiowych. Ziemski "szum" na pewno dotarł już do milionów gwiazd. To jednak nie to samo, co precyzyjna, odpowiednio "zaadresowana" wiadomość. Prawie 50 lat po transmisji z Arecibo, dwa międzynarodowe zespoły astronomów planują nowe próby kontaktu z obcymi. 

Jedna z tych nowych wiadomości zostanie wysłana z największego na świecie teleskopu radiowego w Chinach w 2023 roku. Teleskop o średnicy 500 metrów będzie emitował serię impulsów radiowych na szerokim obszarze nieba. Te impulsy przypominają jedynki i zera w informacjach cyfrowych. Wiadomość nazwana "The Beacon in the Galaxy" zawiera liczby pierwsze i operatory matematyczne, biochemię życia, postacie ludzkie, położenie Ziemi oraz znacznik czasu. Zostanie wysłana w kierunku grupy milionów gwiazd w pobliżu centrum galaktyki Drogi Mlecznej, około 10 000 do 20 000 lat świetlnych od Ziemi. 

Z kolei w październiku tego roku ze stacji satelitarnej Goonhilly zostanie wysłana wiadomość w kierunku układu TRAPPIST-1. Ma on siedem planet, z których trzy są podobne do Ziemi i znajdują się w tzw. ekosferze, czyli regionie wokół gwiazdy, w którym mogła powstać woda w stanie ciekłym. TRAPPIST-1 jest oddalony od nas o zaledwie 39 lat świetlnych, więc wiadomości powinniśmy spodziewać się w ciągu 78 lat.

Czy powinniśmy szukać kontaktu?

Perspektywa kontaktu z cywilizacją pozaziemską rodzi wiele pytań natury etycznej. Pierwsze: kto tak naprawdę przemawia w imieniu Ziemi? Ponieważ nie ma żadnych międzynarodowych organów sprawczych, decyzję o tym, jaką wiadomość wysłać i gdzie, pozostawia się małej grupie naukowców. 

Niedługo przed swoją śmiercią, Stephen Hawking otwarcie mówił o niebezpieczeństwie kontaktowania się z obcymi cywilizacjami dysponującymi zaawansowanymi technologiami, które potencjalnie mogłyby chcieć zniszczyć lub przejąć Ziemię. Naukowcy nie podzielają jednak tych obaw, bo naprawdę zaawansowana cywilizacja już wiedziałaby o naszym istnieniu.

W książce "Problem trzech ciał", Cixin Liu prezentuje ponurą wizję dotyczącą tego, jak może wyglądać sukces wysiłków METI. Nie oznacza to jednak, że nie powinniśmy próbować, bo przecież Wszechświat jest tak duży, że ktoś w końcu powinien odpowiedzieć na nasze wołanie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: życie pozaziemskie | radioteleskopy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL