Wspaniały dzięcioł wielkodzioby, który kilka dni temu uznany został oficjalnie za gatunek wymarły, już raz z martwych powstał. A wraz z nim inne zwierzęta, które pogrzebaliśmy przedwcześnie. Także w przyrodzie mamy bowiem Łazarzy.
Według Ewangelii św. Jana, Łazarz z Betanii został wskrzeszony przez Jezusa. "Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić" - miał powiedzieć Jezus do swego przyjaciela, gdy ten wyszedł z grobu na jego wezwanie. Teraz "efektem Łazarza" nazywa się powrót do świata żywych istot, które niesłusznie uważano za definitywnie pogrzebane. Także zwierząt.
W przyrodzie określenie "efekt Łazarza" jest stosowany metaforycznie, bowiem gatunki, o których mówimy w istocie nie powstają z martwych i nie są zombie. To jedynie my niesłusznie zakładamy, że już po nich, gdyż ludzkie oczy i poszukiwania nie są w stanie ich wykryć.
Niektóre z tych przypadków są iście spektakularne. Na łamach Interii opisaliśmy w marcu kusotymalka czarnobrewego - ptaka, który miał wyginąć 170 lat temu. Mieszkał na Borneo i uznano, że wymarł. - Nie mogłem w to uwierzyć, przecież ten gatunek nie istnieje od dawna - stwierdził indonezyjski ornitolog Panji Gusti Akbar, który otrzymał zdjęcie tego ptaka od dwóch miejscowych przewodników. Istnieje, tylko się chował. Od 1850 roku.