Ktoś ukradł skarby polskich królów z Katedry w Wilnie. Śledztwo prokuratury
Na początku 2025 roku świat obiegła sensacyjna wieść. W katakumbach katedry w Wilnie odnaleziono zaginione skarby polskich królów, które przepadły na wiele dziesięcioleci. Świętowanie nie trwało jednak długo. Wyszło na jaw, że niektórych skarbów brakuje, doszło do niedopilnowania procedur archeologicznych, a o ukrytych artefaktach wiedziano już dekadę wcześniej. Ktoś prawdopodobnie przywłaszczył sobie parę bezcennych drobiazgów. Litewska prokuratura wszczęła śledztwo. Czego dokładnie brakuje?

Spis treści:
Skarby polskich królów w wileńskiej katedrze. Odkrycie pełne kontrowersji
W styczniu 2025 roku ogłoszono wielkie odkrycie. W katakumbach Bazyliki archikatedralnej św. Stanisława i św. Władysława w Wilnie znaleziono m.in. koronę Aleksandra Jagiellończyka, koronę, pierścień, łańcuch, medalion, i tablicę trumienną Elżbiety Austriaczki, a także koronę, berło, jabłko, trzy pierścienie, łańcuch i dwie tablice trumienne Barbary Radziwiłłówny. Odkryto również kosztowne dewocjonalia. To bezcenne skarby z XV-XVI wieku, które mają duże znaczenie dla wspólnej historii Polski i Litwy, które nieco później utworzyły Rzeczpospolitą Obojga Narodów.
Znaleziska o dużej wartości historycznej i kulturowej wpadły jednak w niepowołane ręce. Jak bowiem zauważył litewski konserwator zabytków Saulius Poderis, stan obecny zbioru różni się od tego, który uwiecznił wcześniej na zdjęciu. Artefakty te zostały pominięte w oficjalnym spisie Departamentu Dziedzictwa Kulturowego Litwy. Poderis wykonał zdjęcia techniką endoskopową, bezpośrednio w miejscu ukrycia skarbów. Potem niektóre dziwnym trafem zniknęły. Czego brakuje?
Według zeznań konserwatora w zbiorze brakuje złotej kuli, srebrnej tabliczki oraz przedmiotu o wyglądzie przypominającym ludzkie kości. Kto je sobie przywłaszczył?
Konserwator wypatrzył brakujące skarby. Prokuratura wszczęła śledztwo
Mimo kontrowersji - w tym zatargu konserwatora z władzami katedry - sprawą zajmą się organy ścigania. Podano oficjalnie do wiadomości, że "prokurator Prokuratury Rejonowej w Wilnie podjął decyzję o wszczęciu śledztwa w sprawie możliwego przywłaszczenia części skarbu znalezionego w podziemiach Katedry Wileńskiej pod koniec 2024 - na początku 2025 roku". Tę decyzję prokurator podjął po otrzymaniu informacji od konserwatora. Co ciekawe, wcześniej policja odmówiła wszczęcia dochodzenia.
A o jakie niesnaski chodziło? Jak to czasem bywa w przypadku odkryć archeologicznych, zaangażowane w nie podmioty nie mogły dojść do porozumienia. Saulius Poderis twierdzi, że wiedział o skarbie 10 lat wcześniej, a Archidiecezja Wileńska przywłaszczyła sobie jego odkrycie. To właśnie przed dekadą, podczas zwiedzania wileńskiej katedry, miał wykonać zdjęcia kamerą endoskopową.
Prokuratura przytacza zeznania konserwatora, według którego "do otwarcia skrytki w podziemiach stołecznej katedry i usunięcia skarbu doszło rzekomo bez przestrzegania procedur ustanowionych przez Ministerstwo Kultury i nie wszystkie obiekty zostały ujawnione i zaprezentowane publicznie".
"Odkrywcy" zostali ukarani. Kto przywłaszczył sobie historyczne artefakty?
Jak zapewnił litewski minister kultury Šarūnas Birutis, krypty w Katedrze w Wilnie będą teraz lepiej strzeżone. Przyznał też, że tego rodzaju badania powinny być prowadzone z inicjatywy państwowej, a nie prywatnej. Wiadomo już, że część skarbów zabrano z krypty pod nieobecność i bez poinformowania przedstawicieli Departamentu Dziedzictwa Kulturowego, a także nie sfilmowano tego procesu. Departament ukarał wówczas Archidiecezję Wileńską grzywną o "zawrotnej" wysokości 868 euro.
Jak widać, rzekomi odkrywcy nie dopilnowali procedur i wydobyli bezcenne skarby po partyzancku. Brak dokumentacji, zatargi z konserwatorem, archeologiczna fuszerka i niejasne okoliczności mogły sprzyjać grabieży części znalezisk przez niepowołane osoby. Jak do tego doszło i kto okazał się złodziejem - to dopiero będzie ustalać prokuratura.