Helios jak Gaja

Hipoteza postawiona przez amerykańskiego badacza zakłada, że Słońce jest olbrzymim stworzeniem obdarzonym świadomością. Uczeni z NASA jednak ostrzegają, że ta domniemana istota wkrótce zagrozi naszej cywilizacji.

Koncepcja Gai zakłada, że nasza planeta jest żywą, a nawet świadomą istotą. Co ciekawe, ta hipoteza cieszy się rosnącą popularnością. Do tego właśnie nurtu dołączył Greg Sams, autor książki "Sun of God", twierdzący, że także Słońce jest żywą istotą świadomą swego istnienia oraz roli, jaką pełni wobec innych form życia.

Piękny mężczyzna na rydwanie

Greg Sams zapewnia, że jego hipoteza ma solidne podstawy. Ten amerykański badacz zajmuje się tematem "żywej gwiazdy" od najmłodszych lat. W swej pracy sięga po równi do fizyki kwantowej, metafizyki, jak też książek Charlesa Forta, badacza zjawisk niezwykłych. W mitologii greckiej Helios, to uosobienie Słońca, bóg, tytan - syn tytana Hyperiona i tytanidy Tei. Przedstawiano go jako pięknego mężczyznę z promienistą koroną na głowie, który w ciągu dnia przemierzał niebo na rydwanie zaprzężonym w cztery białe konie. Grecy uważali Heliosa za wszystkowidzące bóstwo, dlatego wzywali go na świadka podczas składania przysięgi.

Dzięki upowszechnieniu wiedzy zgromadzonej przez naukowców, Słońce jest dziś postrzegane jako ciało kosmiczne, w skali wszechświata gwiazda przeciętnej wielkości, która stanowi centralny punkt naszego układu plantarnego. Układu, co istotne, jednego z milionów w naszej galaktyce i miliardów w całym wszechświecie. Greg Sams twierdzi jednak, że ciało kosmiczne, jakim jest nasza gwiazda, to nie tylko gigantyczny reaktor termonuklearny.

Boskie istoty

- Postrzeganie Słońca jako żywej istoty określanej mianem bóstwa, jest współcześnie tematem tabu - stwierdza Sams w jednym z wywiadów. - Wszystkie dawne wierzenia widziały w Słońcu, a także w Ziemi, boskie istoty. Dopiero chrześcijaństwo zmieniło tę sytuację i z tego powodu tak trudno człowiekowi Zachodu spojrzeć na Słońce, jak patrzyli na nie ludzie innych kultur. Dawne ludy miały świadomość, że bez planowego i dobrotliwego wpływu Słońca życie na Ziemi by nie istniało. Bo przecież wszyscy jesteśmy zmagazynowaną energią słoneczną. W praktyce jesteśmy efektem recyklingu promieni słonecznych, ponieważ energia słoneczna gromadzi się w roślinach, które potem jedzą zwierzęta. Ludzie z kolei zjadają i rośliny i zwierzęta. Greg Sams, przedstawiając swoją hipotezę mówiącą, że Słońce to żywa istota, przywołuje jako argumenty dane z takich dziedzin, jak fizyka kwantowa, antropologia, filozofia, a nawet poezja. Amerykański badacz twierdzi, że ludzkość powinna otworzyć się na nowe myślenie o wszechświecie i miejscu, jakie w nim zajmuje człowiek, do czego potrzebna jest zmiana percepcji. Bez tego nie jest możliwe zaakceptowanie faktu, że Słońce żyje.

- Gwiazdy są żywymi istotami, a my egzystujemy w galaktyce, gdzie jest ich pełno - wyjaśnia Sams. - Gwiazdy wysyłają sygnały elektromagnetyczne podobnie, jak neurony w naszych mózgach. Nauka wciąż nie potrafi wyjaśnić w jaki sposób prosta chmura gazów organizuje się w tak skomplikowaną strukturę, jak gwiazda. To tak samo wielka zagadka, jak tajemnica powstania życia opartego na DNA. Słońca to nie tylko kule ognia przypadkowo rozrzucone na niebie. Gdy uważnie przyjrzymy się galaktykom dostrzeżemy, że gwiazdy są tam zgrupowane w społeczności, a nie rozrzucone losowo. Poza tym są one w nieustannym ruchu wokół punktu centralnego.

Reklama

NASA coś wie...

Czy hipoteza Grega Samsa znajdzie uznanie, a tym bardziej potwierdzi się, czas pokaże. Faktem jest za to, że wpływ Słońca, zwanego przez starożytnych Greków bogiem Heliosem, może nie być dla nas wyłącznie dobroczynny. W połowie czerwca 2010 r. NASA przekazała ostrzeżenie w sprawie kataklizmu, który może nam zgrażać ze strony Słońca. Wg NASA zbliża się czas serii rozbłysków słonecznych, które mogą spowodować olbrzymie zaburzenia w przestrzeni kosmicznej, co bezpośrednio nam zagrozi.

Jak zakładają naukowcy z NASA, Słońce przebudzi się za kilka lat, co grozi katastrofalnymi skutkami dla naszej cywilizacji. Gwałtowne skoki promieniowania elektromagnetycznego mogą sparaliżować wszystkie instytucje. W wyniku aktywności naszej gwiazdy przestaną działać sieci energetyczne, telekomunikacyjne i GPS-y, a także systemy ratownicze i bezpieczeństwa narodowego. "Padną" systemy bankowe, urządzenia kontroli ruchu lotniczego, a także domowe komputery. Uczeni zakładają, że do słonecznych erupcji dojdzie w 2013 r.

- Co 22 lata Słońce osiąga swój szczyt magnetyczny, a co 11 lat liczba plam osiąga maksymalny poziom. W 2013 roku te dwa cykle się nałożą - oświadczył w wypowiedzi dla The Daily Telegraph dr Richard Fisher, jeden z dyrektorów NASA. - Wiemy, że zaburzenia na Słońcu nadchodzą, ale nie wiemy, jak złe dla nas będą tego konsekwencje.

Pozostaje nam nadzieja, że zaburzenia elektromagnetyczne wywołane przez Słońce okażą się nieznaczne. Że świadoma istota, jaką jest wg Samsa nasza gwiazda, że Helios, jak nazywali Słońce Grecy, nie zagrozi cywilizacji świadomych istot zasiedlających Ziemię.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: NASA | uczeni | zaburzenia | Słońce | hipoteza | Phoenix Suns
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy