Jak manipulują nami na lotniskach?
Przez lotniska na całym świecie dziennie przewijają się miliony ludzi. Ciężko zapanować nad takim tłumem i jednocześnie czerpać z niego zysk. Zarządcy portów lotniczych korzystają więc z wszelkich dostępnych środków. W tym z manipulacji.
Wykorzystywanie mechanizmów społecznych i sztuczek psychologicznych pomaga w codziennym kontrolowaniu rzeszy podróżnych na lotniskach. Dzięki temu nie gubią się, czują się zrelaksowani i przy okazji wydają pieniądze. Ułożenie sklepów, znaki, oświetlenie, architektura - większość elementów lotniska ma właśnie temu służyć.
Pozwalają ci zobaczyć asfalt
Kluczem do sprawnego działania lotniska jest nawigacja. Każdy podróżny powinien z łatwością trafić do punktu kontrolnego, a stamtąd do właściwej bramki.
Projektanci lotnisk twierdzą, że najważniejsze to zobaczyć asfalt i ogony wszystkich samolotów. Dlatego większość portów lotniczych montuje duże okna.
Nieważne, czy maszyna, którą akurat widzimy jest tą, którą będziemy lecieć. Bo prawdopodobnie nie. Daje to natomiast orientację w terenie - wiemy, w którym kierunku się poruszamy.
Projektują znaki, by działały na podświadomość
W nawigacji na lotniskach jest bardzo mało przypadku. Większość lotnisk celowo używa fontów bezszeryfowych, takich jak Helvecita, żeby napisy były widoczne z daleka.
Kierowanie pasażerami odbywa się często na poziomie ich podświadomości: za pomocą ikon, kolorów i kształtów. Czasem, gdy idziecie przez lotnisko, nagle macie uczucie, że coś jest nie tak albo idziecie w złą stronę. To zapewne efekt zastosowania znaków innego koloru albo innych obramowań ikon. Każda sekcja, budynek czy typ znaku ma swój odrębny wzór.
Poprawiają humor
Prostą metodą - tak dużo okien, jak tylko się da. Ekspozycja na światło słoneczne nastraja nas pozytywnie. A jak czujemy się lepiej, to chętniej wydajemy pieniądze. Stąd okna również w modułach sklepowych.
Przypomina to trochę zaganianie owieczek. Rzeźby, obrazy, ozdobne fontanny - wszystko to ma oczywiście wartość estetyczną, ale pełni też określony cel. Ludzie obierają takie obiekty jako punkty orientacyjne.
"Spotkajmy się pod fontanną", "Za pomnikiem w lewo" - takie i inne zdania pomagające w nawigacji można często usłyszeć na lotniskach.
Dodatkowym celem jest poprawa nastroju podróżnych. A wspomnieliśmy już do czego ma to prowadzić.
Grają lokalnością
Na lotniskach często można spotkać pamiątki i upominki związane z lokalną kulturą. Bo to chcemy kupować.
Wykorzystują "złotą godzinę"
Dla zarządców lotnisk czas pomiędzy przejściem kontroli a wejściem na pokład to najważniejszy moment. Stosuje się nawet określenie "złota godzina". Chodzi o pierwszą godzinę zaraz po wejściu w strefę bezcłową.
Wtedy to jesteśmy najbardziej podatni na różne zachcianki, chcemy kupować, myślimy o pamiątkach, oglądamy towary. Umieszczone wszędzie tablice mają informować nas, ile zostało do odlotu. Dają tym samym pewność, że mamy jeszcze czas, żeby kupić parę "niezbędnych" drobiazgów.
Uspokajają jedną kolejką
Kolejka do odprawy wydaje ci się bardzo długa? Trudno, będzie tylko jedna. Więcej kolejek generuje stres i zdenerwowanie pasażerów. Bo ta druga zawsze rusza się szybciej. No i nie do końca wiadomo, w której mamy stać.
Przedłużają czas do odlotu
Określenie "czas przebywania" odnosi się do wspomnianego okresu pomiędzy kontrolą a odlotem. Im dłuższy, tym większy zysk dla lotniska. W Stanach przeprowadzono badania, które wykazały, ze każda dodatkowa godzina spędzona na lotnisku przez pasażera to średnio 7 dolarów zysku więcej.
Ale przecież nikt z własnej woli nie będzie wcześniej przyjeżdżał na lotnisko. Żeby wydłużyć czas oczekiwania na lot wprowadza się automaty zakupowe i kasy samoobsługowe, przyspiesza proces wydawania biletów i odprawiania bagażu. Nie myślcie, że ktoś usprawnia te procedury bezinteresownie.
Alejki zakręcają w lewo
Większość z nas jest praworęczna, więc bardziej naturalne dla nas jest sięganie po coś po prawej stronie. Psychologowie odkryli też, że pasażerowie idąc w lewo, podświadomie patrzą w prawo. Łącząc te dwie rzeczy projektanci lotnisk umieszczają więcej półek sklepowych po naszej prawej ręce, podczas gdy alejki prowadza nas w drugą stronę.
Rozmieszczają sklepy tak, aby przyciągały uwagę
Tak jak w supermarketach towary są rozmieszczone na linii naszego wzroku. A żeby dojść do bramek, musimy oczywiście przejść najczęściej przez sklepy.
Alejki sklepowe czasem przypominają też ulice pełne małych lokali i salonów, które można spotkać w europejskich czy amerykańskich miastach. Dzięki temu potencjalny klient ma poczuć zakupową atmosferę.
/Bartosz Kicior