Motyl i Globus: Dlaczego zboże jest tak ważne, gdy toczy się wojna w Ukrainie?
Nie wiem czy znacie termin efektu Motyla, ale historia o zaminowanych polach rolników na Ukrainie może mieć związek z zamieszkami Mozambiku. Napaść Rosji na Ukrainę podniosła ryzyko "globalnego kryzysu głodu". Dlaczego ta jedna wojna tak bardzo wpływa na chleb na świecie? Skoro konfliktów zbrojnych od lat mamy wszędzie sporo?
Zacznijmy od historii. Mąka i z niej wyroby były podstawowym produktem żywnościowym od dawien dawna. O mące czytamy w Biblii, znamy ze średniowiecza. Chleb i pieczywo - pod różnymi postaciami i w różnych rejonach świata wydaje się drugim po wodzie produktem podstawowym. Nie bez powodu mówi się o chlebie i wodzie jako społecznym minimum żywieniowym.
Igrzysk, chleba i... latyfundiów
W Cesarstwie Rzymskim, gdy klimat w Afryce był łagodniejszy (czytaj bardziej wilgotny i sprzyjający uprawom zbóż) obecne ziemie Maroka, Algierii, Tunezji czy nawet Libii były nazywane Spichlerzem Rzymu. Gdy Imperium straciło te ziemie w wiekach 3, 4, 5 wiadomym było, że chyli się ku upadkowi. Dostarczanie zboża z południa i jego odpowiednia cena, było jednym z głównych instrumentów regulowania nastrojami społecznymi przez rzymskich polityków. Stąd odzyskanie zasobów choćby z rąk Wandali było... być albo nie być dla jestestwa tego państwa. Jak wiemy - nie udało się. Igrzyska były. Ale chleba zabrakło.
Ale jakoś utrata 70-80 proc tych zbożowych terenów nie jest wiązana jako główna przyczyna upadku Cesarstwa Rzymskiego.
W czasach świetności Rzeczpospolitej Obojga Narodów to właśnie zboże było jednym z głównych, o ile nie głównym towarem eksportowym ówczesnego Państwa. Większość latyfundiów na wschodzie państwa, na ziemiach dawnych księstw ruskich należała do polskiej magnaterii. Działały one wtedy jak sprawne korporacje zaopatrujące (rzekomo) pół Europy w ten podstawowy składnik żywnościowy. Statki ze zbożem płynęły w dół Niemna z Litwy, w dół Wisły z Korony (stąd bogactwo Sandomierza czy Kazimierza Dolnego) ale przede wszystkim w dół Dniepru, Bohu i Dniestru w kierunku Morza Czarnego.
Dziś historycy stwierdzają, że mitem jest iż polskie zboże żywiło całą Europę, ponieważ gigantyczny popyt wewnętrzny zabierał jego większość, ale faktem jest, że m.in. dzięki jego eksportowi Rzeczpospolita miał dodatni bilans handlowy. Aż zaniżyła go konsumpcyjnie żyjąca arystokracja i magnateria importująca dobra luksusowe.
Historia zmieniła granice. Ale nie jakość ziemi
Zostaniemy jednak i przy wschodzie i przy latyfundiach i przy Ukrainie. Im dalej na wschód od Dniepra tym ziemie są żyźniejsze, obfitsze w składniki mineralne. Czarnoziemy Ukraińskie i rosyjskie, które leżą na zachodnim krańcu gigantycznego systemu stepów Euroazjatyckich są depozytorium (trudne słowo) jednego z największych areałów uprawy zbóż na świecie. Produkty rolnicze dały w zeszły roku aż 41 proc. wpływów eksportowych naszego sąsiada. W odcinku o geografii Ukrainy mówiłem o tym trochę, że kraj ten słynie też z eksportu produktów z oleju słonecznikowego oraz kukurydzy (4 miejsce na świecie). Jednak Ukraina z Rosją odpowiadają za ponad ¼ światowego handlu pszenicą i blisko 1/3 globalnego handlu jęczmieniem.
Większość tych produktów była eksportowana przez porty morskie tego kraju w Mariupolu, Berdiańsku, Chersoniu czy Czarnomorski i Odessę. Teraz w obliczu przechwycenia lub zablokowania ukraińskich portów - eksport nie istnieje.
- Wkład Ukrainy jest równoważny wyżywieniu około 400 milionów ludzi, nie wliczając w to naszej ludności. Nasza strategia rozwoju do 2030 r. przewiduje zabezpieczenie żywnością 1 miliarda ludności świata - zapowiadał w 2018 roku minister rolnictwa tego kraju. Wiemy że to już niemożliwe.
Tradycyjni odbiorcy zboża z Ukrainy to kraje Bliskiego Wschodu i Maghrebu. Ukraińskie i rosyjskie zboże zaspokajało w 2020 r. aż 86 proc. Tymczasem to właśnie wzrost cen zboża był czynnikiem, jaki sprzyjał wybuchowi "arabskiej wiosny" - rewolucyjnej fali, która przetoczyła się przez region w latach 2011-2012 r. Zapasów pszenicy Egipt ma na co najmniej 4 miesiące, jednak potem może zacząć się dramat, bo prawo do dotowanego przez państwo chleba ma tam aż 70 milionów obywateli. Wyobraźmy sobie, że Egipt i tak jest państwem z w miarę silną gospodarką i aparatem państwowym. A co z takimi państwami, które również są zależne od czarnomorskiego zboża jak: Bangladesz, Pakistan, Tunezja, Indonezja, Libia? W Afryce równikowej i krajach Sahelu sytuację ratują jeszcze inne uprawy jak proso, sorgo natomiast faktycznie w krajach biednych, ale położonych bliżej strefy podzwrotnikowej sytuacja może być krytyczna. Tak bardzo by wywołać kolejną wędrówkę ludów, falę imigracyjną jak miało to miejsce w latach po Arabskiej Wiośnie.
Dlaczego alternatywą dla ukraińskiego zboża i tak rozkradanego przez wojska rosyjskie są... porty morskie w Polsce?
Marcin Nowak jest geografem, dziennikarzem i autorem filmów dokumentalnych o architekturze. Prowadził zajęcia ze studentami na Wydziale Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Śląskiego.