NASA straciła kontakt z kapsułą Orion - 47 minut grozy

23 listopada to dzień, w którym wielu pracowników NASA mogło przeżyć ogromną dawkę adrenaliny. Agencja lotów odpowiedzialna za amerykański program kosmiczny straciła bowiem kontakt z kapsułą Orion znajdującą się na orbicie księżyca. Ostatecznie udało się wygrzebać z tego niespodziewanego problemu.

Orion uciekł NASA

W środę 23 listopada o godzinie 1:09 czasu wschodniego, NASA straciła kontakt z kapsułą Orion, która orbituje wokół księżyca. Cisza w eterze trwała przez 47 minut. Jak łatwo się domyślić, był to czas zdecydowanie przerażający dla pracowników amerykańskiej agencji kosmicznej. 

Kłopot w komunikacji pojawił się, gdy trwały prace nad połączeniem kapsuły Orion z Deep Space Network (układem anten). Chociaż NASA przywróciła połączenie i problem został zażegnany, to naukowcom nie daje spokoju jeden fakt — co było powodem takiej awarii? Obecnie trwa dokładna analiza posiadanych danych, która ma pomóc w znalezieniu odpowiedzi. 

Reklama

Agencja poinformowała, że rekonfiguracja systemów przebiegła pomyślnie, jednak nie znaleziono żadnego elementu czy fragmentu danych, które dałyby badaczom jasną odpowiedź w sprawie zaistniałej sytuacji. Na szczęście poza tym Orion radzi sobie dobrze, a misja przebiega zgodnie z założeniami.

Kontrolowane warunki

Nie była to pierwsza tego rodzaju sytuacja. NASA straciła połączenie z Orionem nieco wcześniej, bo w poniedziałek 21 listopada. Brak łączności trwał wówczas 34 minuty, lecz w tym wypadku mowa o całkowicie kontrolowanych warunkach, ponieważ taka sytuacja została zaplanowana. 

Stało się to na skutek przelotu kapsuły Orion z drugiej strony księżyca, przez co sygnał pomiędzy nim a Centrum Kontroli Misji NASA w Johnson Space Center nie mógł być przesyłany. Środowa sytuacja była zatem zupełną niespodzianką, która na szczęście nie trwała zbyt długo. 

Czas próby dopiero nadejdzie

Krótkie zerwanie połączeń to jednak nic przy tym, co czeka Oriona w finałowym etapie jego misji. NASA szykuje się na próbę jego ponownego wejścia w ziemską atmosferę. Bezzałogowa misja może zatem utorować drogę dla powrotu człowieka na powierzchnię księżyca — tym razem nie przy wykorzystaniu łazików i zdalnie sterowanych urządzeń, lecz z jego fizyczną obecnością. 

Jeżeli wszystko odbędzie się be większych przeszkód, to w 2024 będziemy mogli spodziewać się powtórki tego lotu w ramach misji Artemis 2 - tym razem z ludzką załogą na pokładzie. Najbardziej przełomowy może być jednak 2025 rok, kiedy to przedstawiciele ludzkości ponownie mogą stanąć na księżycu — wśród nich może być polski astronauta!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: orion | Artemis | NASA | Kosmos
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama