Gęste chmury dymu nad Fudżi. Japonia… uspokaja
W sieci można dziś zobaczyć naprawdę niepokojące zdjęcia Tokio spowitego dymem i pokrytego popiołem wulkanicznym. Na szczęście to tylko dzieło sztucznej inteligencji, która została wykorzystana przez lokalne władze w celach edukacyjnych - miała stworzyć wizualizację, aby ostrzec obywateli i uzmysłowić im skutki ewentualnej erupcji Fudżi.

Chociaż ogromne chmury dymu unoszące się nad najsłynniejszą górą Japonii to jedynie wizualizacja wygenerowana przez sztuczną inteligencję, z miejsca wywołują niepokój. Jak podkreślają jednak władze Kraju Kwitnącej Wiśni, nie chodzi o wzbudzenie strachu, bo nie ma żadnych sygnałów nadchodzącej katastrofy, ale świadomość sytuacyjną, która w momencie prawdziwego zagrożenia może uratować życie. Zwłaszcza że ostatnia erupcja Fudżi miała miejsce 318 lat, więc obywatele nieco lekceważą "przeciwnika".
Śpi od 318 lat, ale nie można go lekceważyć
Nagranie przygotowane przez sztuczną inteligencję i opublikowane przez Wydział Zapobiegania Katastrofom Metropolitalnego Rządu Tokio ma to zmienić, pokazując, że moment katastrofy może nadejść bez żadnego ostrzeżenia, a popiół wulkaniczny dotrzeć do gęsto zaludnionego Tokio - zasłaniając słońce i pokrywając ulice, budynki oraz pojazdy - w zaledwie kilka godzin. Wideo ostrzega, że spowoduje to zagrożenia zdrowotne, przerwy w dostawach prądu, chaos w transporcie i problemy z dystrybucją żywności.
Co więcej, eksperci ostrzegają, że w przypadku dużej erupcji powstałoby nawet 1,7 miliarda metrów sześciennych popiołu, z czego około 490 milionów metrów sześciennych mogłoby zalegać na drogach i budynkach, prowadząc do zawalenia słabszych konstrukcji drewnianych. Dlatego w miniony wtorek, czyli w Dniu Zapobiegania Katastrofom Wulkanicznym w Japonii, rząd opublikował również dodatkowe wideo-symulacje, zachęcając mieszkańców do "wizualizacji konkretnych scenariuszy" i utrzymywania dwutygodniowego zapasu podstawowych produktów.
Przezorny zawsze przygotowany
Reakcje mieszkańców były mieszane, jedni podkreślali wagę przygotowań, wymieniając kuchenki, latarki, wodę i żywność, inni krytykowali alarmistyczny ton ostrzeżeń. Niektórzy internauci wskazywali także, że takie komunikaty mogą odstraszać turystów i wywoływać niepotrzebny strach.
Warto przypomnieć, że Japonia leży na Pacyficznym Pierścieniu Ognia, czyli strefie częstych trzęsień ziemi i erupcji wulkanicznych, w której znajdują się 452 wulkany i występuje ok. 90 proc. wszystkich trzęsień ziemi na świecie, więc nie jest nowicjuszem w radzeniu sobie z katastrofami naturalnymi. W obliczu rosnącego zagrożenia sejsmicznego (naukowcy nie mają wątpliwości, że kolejny wybuch to tylko kwestia czasu) i potencjalnej "wielkiej erupcji" rząd jeszcze mocniej stawia jednak na edukację, licząc, że w ten sposób poprawi świadomość i gotowość mieszkańców.