Nowa wizja końca świata
Astronomowie mają nowy pomysł na to, jak może wyglądać koniec świata. Najnowsze obliczenia pokazują, że Ziemia wcale nie musi zginąć, spalona przez rozszerzające się Słońce.

Wcześniej bowiem może zderzyć się z Wenus, albo Marsem, których orbita zmieni się po kolizji z Merkurym.
- Merkury mógłby kiedyś przeciąć orbitę Wenus i planety mogłyby się zderzyć - uważa autor obliczeń, Jacques Laskar z Observatoire de Paris.
Na szczęście, taka katastrofa nie nastąpi w najbliższej przyszłości: potrzeba na to co najmniej miliarda lat. Tak odległą perspektywę czasową zawdzięczamy temu, że Układ Słoneczny jest wciąż względnie stabilny. Ewentualne zmiany, które w przyszłości spowodują katastrofę, to na razie bardzo drobne przesunięcia orbit.
Śpijmy więc spokojnie. A tym, których mimo wszystko przepełnia humanistyczna troska o przyszłość ludzkości, uspokajamy. Kogo jak kogo, ale nas, ludzi, za miliard lat to już nie będzie. Nieprawda?