Ścieki powiedzą prawdę o pandemii COVID-19. Startują systemy monitorowania
Ścieki mogą wykrywać nowe warianty koronawirusa i wzrost zachorowań na COVID-19 dużo szybciej niż testy, dlatego wielu naukowców to właśnie w nich upatruje szansy na systemy wczesnego wykrywania i reagowania.
Amerykańskie Centers for Disease Control and Prevention poinformowało, że oficjalnie rozpoczyna zbieranie i analizę danych ściekowych w amerykańskich miastach, a wszystko w celu monitorowania wzrostu zachorowań na COVID-19, a także innych chorób zakaźnych.
Projekt wystartował w 2020 roku i obecnie mówimy już o ogromnej sieci ponad 400 stacji kontrolnych, reprezentujących ścieki ok. 53 mln Amerykanów. To jednak jeszcze nie koniec, bo CDC współpracuje już z władzami 37 stanów w celu rozszerzenia systemu o następne 250 stacji w nadchodzących tygodniach i kolejne w ciągu kilku najbliższych miesięcy.
Analiza ścieków pozwoli na ocenę skali pandemii i wykrycie nowych wariantów
Jak poinformowała podczas konferencji prasowej, dr Amy Kirby, dyrektor National Wastewater Surveillance System (NWSS), próbki ściekowe są obecnie kluczowym systemem wczesnego ostrzegania w zakresie wzrostu zachorowań na COVID-19 oraz pojawiania się nowych wariantów, a także narzędziem do walki z innymi chorobami zakaźnymi, obecnymi i przyszłymi.
Badania sugerują, że w odchodach od 40 do 80% osób chorujących na COVID-19 jest obecne wirusowe RNA, co sprawia, że ścieki są ważnym czynnikiem monitorowania tempa rozprzestrzeniania się infekcji
Szczególnie że to RNA wirusa znajduje się w odchodach niemal natychmiast po zachorowaniu, zanim pojawiają się jeszcze jakiekolwiek objawy i zanim testy będą w stanie pokazać pozytywny wynik - co więcej, nie ma problemu z dostępnością testów czy możliwościami testowymi laboratoriów. A w kontekście ograniczania zasięgu pandemii takie kilka dodatkowych dni jest na wagę złota, bo można np. prewencyjnie zastosować izolację konkretnych obszarów, a następnie przeprowadzić testy.
Co ciekawe, dane ze stacji będą jednak dostępne dla wszystkich, dzięki czemu mieszkańcy będą mieli świadomość, w jakiej “strefie" przebywają. I tak poziomy RNA w ściekach będą oznaczane za pomocą kolorów, gdzie niebieski będzie oznaczał duży spadek w ciągu ostatnich 15 dni, a czerwony wręcz przeciwnie, czyli duże wzrosty.
Bo warto zaznaczyć, że to właśnie do śledzenia takich trendów najlepiej nadaje się monitoring ścieków - nie można za jego pomocą określić, ile osób choruje w danym czasie, a przynajmniej na ten moment. Skuteczność systemu jest jednak niezaprzeczalna, bo jak podaje CDC, pozwolił on na wykrycie wariantu omikron w kilku stanach, zanim pierwsze przypadku zostały oficjalnie wykryte. Co więcej, w ten sam sposób można śledzić również obecność innych patogenów, jak wirus grypy, oporny na leczenie “supergrzyb" Candida auris, E. coli czy norowirusy.
Oczywiście, nie tylko Amerykanie korzystają z takich systemów monitoringu i przykładów nie trzeba szukać daleko, bo podobny funkcjonuje choćby w Poznaniu, ale nie da się ukryć, że u nas jest jeszcze w powijakach, podczas gdy w USA mamy do czynienia z kontrolą na skalę ogólnokrajową.