Tym razem nie będzie jak z Covid-19: WHO odmawia uznania małpiej ospy jako zagrożenia globalnego

Trzy lata temu takie doniesienia przechodziły de facto obok nas i większej uwagi na takie newsy nie zwracaliśmy. Po wybuchu pandemii COVID-19 staliśmy się jednak na tyle czujni, że informacje o małpiej ospie paraliżują nas tak bardzo, że nie wiemy, co nas czeka. WHO jednak uspokaja właśnie nastroje.

Małpia ospa nie jest globalnym zagrożeniem - mówi WHO.
Małpia ospa nie jest globalnym zagrożeniem - mówi WHO.irina3432123RF/PICSEL

Jak tylko kolejne przypadki małpiej ospy zaczęły pojawiać się w kolejnych krajach Europy, obywatelom Polski i nie tylko, zapaliła się od razu czerwona lampka ostrzegawcza. Mamy przecież w pamięci pierwsze tygodnie pandemii koronawirusa COVID-19 i tego, jak ona zmieniła życie na całym świecie, wywracając je praktycznie do góry nogami.

Małpia ospa nie jest globalnym zagrożeniem

W ostatni weekend zebrała się rada Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), aby przyjrzeć się małpiej ospie, która stale się rozprzestrzenia po świecie. Aktualnie "na swoim koncie" wirus ma ponad 50 krajów. Według ekspertów jednak nie jest to wystarczające, aby uznać ospę małpią jako zagrożenie globalne. Według procedur WHO byłby to najwyższy poziom alarmowy (PHEIC). Warto zaznaczyć, że na tę chwilę tylko dwie choroby posiadają taki status. Jest to oczywiście COVID-19, a także polio.

Część ekspertów i naukowców jest jednak zdania, że decyzja WHO to wielki błąd, a choroba małpiej ospy może się wymknąć w niedługim czasie spod kontroli, podobnie jak to miało miejsce w przypadku COVID-19. Światowa Organizacja Zdrowia zapewnia jednak, że na bieżąco monitoruje sytuację i na pewno będą brali pod uwagę każdą zmianę tempa rozwijania się choroby na świecie.

Podczas gdy kilku członków wyraziło odmienne poglądy, komisja postanowiła w drodze konsensusu doradzić dyrektorowi generalnemu WHO, że na tym etapie epidemia powinna być określona tak, aby nie stanowiła PHEIC.
Raport WHO.

Na razie małpia ospa nie sieje aż takiego spustoszenia, jak miało to miejsce w przypadku COVID. Również szybkość zakażeń jest zupełnie niższa, ale ospa ta niesie ze sobą pewną pułapkę. Jest nią czas, po jakim zaczynają pojawiać się pierwsze objawy. Dopiero po mniej więcej dwóch tygodniach chory dowiaduje się o zakażeniu, a przez poprzednie dni mogło zatem dochodzić do rozprzestrzeniania się wirusa i zakażania kolejnych osób. Małpia ospa natomiast nie występuje bezobjawowo tak, jak to było w przypadku COVID-19. WHO planuje kolejne takie spotkanie za około trzy tygodnie.

Ospa małpia jak sama nazwa wskazuje, jest chorobą, która przeniosła się na ludzi od zwierząt. Z człowieka na człowieka przenosi się natomiast przy bliskim kontakcie, a często dopiero w przypadku kontaktów intymnych. Przebieg choroby jest uciążliwy, ale nie ciężki. Na tę chwilę nie odnotowano przypadków śmiertelnych wywołanych bezpośrednio wirusem ospy małpiej (MPXV).

Wojenny śmiech. Ukraińscy komicy pomagają przetrwać gehennę© 2022 Associated Press
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas