​Zanieczyszczenie światłem: Zagrożenie, które widać aż za dobrze

Zanieczyszczenie światłem już od dłuższego czasu jest zmorą Ameryki Północnej i Europy. Naukowcy nie mają wątpliwości, że problem ten zaczyna dotykać także Azji i Afryki /Science Photo Library/EAST NEWS /East News
Reklama

Walka ze smogiem już trwa, podobnie rzecz ma się z postępującymi zmianami klimatycznymi. Na kolejny wielki problem, z którego wielu wciąż nie zdaje sobie sprawy, wyrasta zanieczyszczenie światłem. Jest gorzej niż nam się wydaje...

Mieszkasz w dużym mieście? W takim razie z pewnością nie będziesz miał problemów z odpowiedzią na to pytanie: kiedy ostatni raz mogłeś oglądać gwiazdy ze swojego mieszkania?". W najlepszym wypadku moglibyśmy usłyszeć od ciebie "dobrych kilka lat temu" lub "nie pamiętam". Ta "nocna przyjemność", a właściwie to jej brak, to jednak  najbardziej błahy z powodów, dla których zanieczyszczenie światłem staje się realnym problemem XXI w. Walkę z dobrze widzialnym wrogiem na dużą skalę być może rozpocznie Wielka Brytania. Nie brakuje argumentów za tym, aby do krucjaty przeciwko wciąż rosnącemu zagrożeniu dołączyły się inne kraje.

Reklama

Zanieczyszczenie światłem to nic innego jak nadmierne oświetlenie nocne spowodowane przez jego sztuczne źródła. Do definicji z Wikipedii warto dołożyć słowa ekspertów cytowanych przez serwis PAP - Nauka w Polsce. Kluczową kwestią jest "[światło] w ilościach większych niż te, do których zaadaptowane są organizmy zamieszkujące naszą planetę".

Utworzenie stanowiska ministra ds. "nocnego nieba", nowa legislacja, standaryzacja warunków oświetleniowych, skuteczniejsze planowanie zabudowy i edukacja obywateli - to tylko niektóre z propozycji, których wprowadzenia w życie domaga się ponadpartyjna grupa brytyjskich parlamentarzystów. Przekonują oni, że Wielka Brytania, wzorem takich państw jak Francja i Korea Południowa, powinna zadbać o nocne niebo dla zdrowia swoich obywateli. 

Argumentem, którego nie da się obalić, są liczby. Brytyjscy posłowie przekonują, że blisko 2/3 ich rodaków zamieszkuje miejsca o zbyt dużym zanieczyszczeniu światłem. "Wyspiarski" problem? Wcale nie! W tym miejscu należy zaznaczyć, że tylko jeden procent mieszkańców Unii Europejskiej może cieszyć się prawdziwym, niezanieczyszczonym przez sztuczne światło, widokiem nocnego nieba.

"Niewłaściwie stosowane światło to cichy zabójca. Często sobie z tego nie zdajemy sprawy, bo nie jest ono przecież jednoznacznie złe, a w potocznym rozumieniu raczej ciemność jest źródłem obaw czy potencjalnego niebezpieczeństwa" - wyjaśniła, i to już dwa lata temu, Krystyna Skwarło-Sońta, emerytowana profesor Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego na łamach serwisu Nauka w Polsce. 

"Pora zacząć więc bić na alarm" - podsumowała dodając, że nadmierne oświetlenie to problem zarówno dla ludzi, u których zaburza naturalny zegar biologiczny, co może prowadzić nawet do takich chorób jak cukrzyca czy depresja, ale również roślin i zwierząt. Jasne noce aż nazbyt skutecznie zaburzają naturalny rytm ich życia. 

Związany z grupą brytyjskich parlamentarzystów walczących o prawdziwie ciemne noce astronom Martin Rees jest święcie przekonany, że każdy człowiek powinien mieć prawo do oglądania gwiazd nocą. I powinniśmy zrobić wszystko, aby nie być ostatnim pokoleniem, które w ogóle dostąpi tego zaszczytu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Zanieczyszczenie światłem | Wielka Brytania | Europa | UE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy