​Znaleźli martwego rekina. Przyczyna śmierci? Co najmniej zagadkowa

Wyrzucone na brzeg libijskiej plaży ciało martwego rekina samo w sobie jest równie strasznym, co intrygującym znaleziskiem. Zwłaszcza w kontekście tego, co mogło być przyczyną śmierci "postrachu mórz i oceanów".

W ciele rekina zauważono niezwykły obiekt, który bezpośrednio przyczynił się do jego śmierci (zdjęcie ilustracyjne)
W ciele rekina zauważono niezwykły obiekt, który bezpośrednio przyczynił się do jego śmierci (zdjęcie ilustracyjne) Jan Sochor / ContributorGetty Images

Prawie 30 centymetrowe "ostrze" wbite prosto w serce. Prawdopodobnie nieumyślnie, ale jednak śmiertelnie. Eksperci nie mają już wątpliwości, że samicę rekina z rodziny alopiasów (tzw. lisów morskich), którą w kwietniu znaleziono nieopodal miasta Brega dopadł miecznik - inny niebezpieczny mieszkaniec Morza Śródziemnego.

Mierząca około dwóch metrów długości ryba-miecz dosłownie dźgnęła rekina prosto w jego kluczowy narząd. Atak miecznika, wielkością zbliżonego do samicy alopiasa, był zabójczo skuteczny, tyle że, jak przekonują naukowcy, najprawdopodobniej jego celem miała być inna ryba. Taka, na którą polował również rekin. 

Konflikt interesów zakończył się śmiercią jednego z drapieżników i jednoznacznym dowodem na to, jak niebezpieczna jest "włócznia", którą matka natura obdarzyła zwycięzcę przypadkowego starcia. 

Jak przekonują uczeni, do podobnych ataków dochodzi coraz częściej, jednak znalezienie "narzędzia zbrodni" graniczy z cudem. To dlatego odkrycie z Libii, które opisano w magazynie naukowym Ichthyological Research, jest takie ważne. Jednemu z naukowców, który dotarł na miejsce, gdzie morze wyrzucił na brzeg ciało rekina, udało się nawet ustalić czas, kiedy mogło dojść do śmiertelnego spotkania dwóch niebezpiecznych drapieżników. 

Na podstawie koloru krwi oraz tego, że rana alopiasa nie zaczęła się jeszcze goić, wysnuł on hipotezę, że do podwodnej walki, nawet jeśli była ona przypadkowa, doszło na trzy dni przed wylądowaniem ciała martwego rekina na plaży.

Opisany przypadek, który dopiero teraz, po ponad sześciu miesiącach badań, trafił na nagłówki serwisów informacyjnych z całego świata, jest szóstym takim przypadkiem w rejonie Morza Śródziemnego. Opublikowanie filmów oraz konkluzji nie oznacza jednak końca tej sprawy związanej z podwodnymi "porachunkami". 

Naukowcy nie przypuszczają, aby do podobnych starć dochodziło z winy alopiasów, które nie są znane z polowań na ryby o podobnych do nich rozmiarach. Jednak nie można tego całkowicie wykluczać. Aby hipotezy zamienić w fakty potrzebnych jest jednak więcej dowodów.

Jaime Penadés-Suay, naukowiec z Uniwersytetu w Walencji zaangażowany w badania, apeluje o pomoc... rybaków.

- Być może na połowach natrafiacie na takie rzeczy od 13 lat i uznajecie je za całkowicie normalne. Dawajcie nam znać, kiedy natkniecie się na podobne przypadki - pomoc przyda się z każdej strony - powiedział na łamach "Timesa".

Ludzie nauki zapewne mogą liczyć na sojusz z "wilkami morskimi". Morskie lisy na podobną umowę z miecznikami raczej nie mają co liczyć...

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas