Amazon kopiuje cudze produkty i sprzedaje jako swoje

Amazon znalazł się właśnie na cenzurowanym, bo jak się dowiadujemy jego indyjski oddział prowadził szeroko zakrojoną akcję kopiowania cudzych technologii i sprzedawania ich jako swoich, często taniej.

Tysiące stron wewnętrznych dokumentu Amazonu, do których udało się dotrzeć agencji Reuters, pokazują nieuczciwe i nieetyczne praktyki stosowane przez indyjski oddział firmy. Prywatne lokalne marki, które pracują nad własnymi produktami Amazonu, miały wykorzystywać dane dotyczące lokalnego rynku, żeby wyszukiwać popularne wśród użytkowników produkty, a następnie tworzyć ich kopie i promować podczas wyszukiwania.

Celem było znalezienie "wzoru" i stworzenie jego kopii, a firmy pracujące dla Amazonu miały nawet posuwać się do współpracy z producentami tych oryginalnych produktów, żeby dotrzeć do "unikatowego procesu, który wpłynął na końcową jakość produktu".  Wszystko po to, by wykorzystać tę wiedzę do stworzenia swojego produktu, którego jakość była dokładnie taka sama lub nawet wyższa, a następnie sprzedawać go 10-15% taniej. Co więcej, Amazon miał wykorzystywać swoją pozycję do poprawienia pozycji takich produktów w wynikach wyszukiwania. W dokumentach wprost czytamy, że miały one - razem z produktami AmazonBasic - pojawiać się blisko szczytu wyników wyszukiwania. 

Reklama

Tak było m.in. z marką o nazwie Solimo, która została skrojona specjalnie na indyjski rynek, ale co ciekawe obecnie odnosi sukces globalny i przynosi zyski Jeffowi Bezosowi, a nie prawowitemu pomysłodawcy i producentowi. A czemu akurat Indie? Nie mamy żadnych dowodów, że chodzi tylko o indyjski rynek, ale ten jest szczególny z kilku powodów. 

Po pierwsze, liczy 1,3 mld mieszkańców, a jego klasa średnia ciągle rośnie, więc jest to potencjalnie bardzo lukratywne miejsca dla handlu. Dowodem na to jak bardzo niech będzie informacja z dokumentów Amazonu z 2017 roku,  sugerująca sprzedaż marek własnych firmy w Indiach na poziomie 600 mln USD przed końcem 2020 roku - nie wiemy wprawdzie, czy udało się ją osiągnąć, ale plany były ambitne. 

Po drugie zaś, ze względu na obowiązujący zagranicznych sprzedawców zakaz sprzedaży marek własnych, co chronić ma lokalnych sprzedawców, którzy nie są w stanie mierzyć się z agresywną polityką cenową gigantów, powstało środowisko sprzyjające tworzeniu nowych prywatnych marek pseudolokalnych, by ominąć te zasady. 

A co na to wszystko Amazon? Nie wdaje się w niepotrzebne dyskusje i zamiast tego ogranicza się do krótkich oświadczeń, jak choćby to wydane serwisowi Engadget: - Jako że Reuters nie podzielił się z nami pozyskanymi dokumentami, nie byliśmy w stanie potwierdzić prawdziwości lub nieprawdziwości przedstawionych oskarżeń. Wierzymy, że są one niewłaściwe i bezpodstawne.

I bardzo chcielibyśmy w to wierzyć, tyle że poziom zaufania do Amazonu nie jest najwyższy i firma pracowała na to latami. W ubiegłym roku śledztwo Wall Street Journal wskazywało, że firma wykorzystuje dane sprzedaży firm trzecich na swojej platformie, aby dostosować projekty i ceny produktów marek własnych, a w ciągu ostatnich lat pojawiało się też wiele zarzutów o kopiowanie produktów konkurencji, m.in. sneakersów Allbirds, multicookera Instant Pot, pokrowca na aparat Peak Design i wielu innych. Trudno więc nie wyciągać wniosków...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Amazon | e-commerce | handel | oszustwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy