Groźna luka w smartfonach. Hakerzy mogli przejąć kontrolę nad aparatem

W połowie roku wykryto potężny błąd w systemie Android. Za jego sprawą na milionach urządzeń Google i Samsung hakerzy mogli robić zdjęcia i nagrywać filmy bez wiedzy właściciela.

Obie firmy oficjalnie potwierdziły istnienie groźnej luki, która mogła przyczynić się do olbrzymich problemów. Za jej pomocą cyberprzestępcy mogli przejąć kontrolę nad aplikacją aparatu, potajemnie nagrywać filmy i robić zdjęcia. Nie przeszkadzał w tym nawet zablokowany telefon albo fakt prowadzenia rozmowy.

Sprawę nagłośnił Erez Yalon - dyrektor ds. Badań nad bezpieczeństwem w firmie Checkmarx. To właśnie on odkrył błąd umożliwiający obejście uprawnień w systemie. Jako przykład posłużyły smartfony Google Pixel 2 XL and Pixel 3. Okazało się, że szkodliwy kod nie tylko może automatycznie przełamać zabezpieczenia telefonu, ale także uzyskać dostęp do danych zapisanych na karcie SD. Według raportu firmy Checkmarx na ataki byli narażeni także inni dostawcy smartfonów korzystający z systemu operacyjnego Android, m.in. Samsung.

Reklama

Jako pierwszy o problemie został poinformowany amerykański gigant Google. W oficjalnym komunikacie z lipca 2019 roku, poinformował on o załataniu błędu poprzez wprowadzenie stosownej aktualizacji. W tym samym czasie problem załatał także Samsung, który wydał stosowną poprawkę do wszystkich narażonych urządzeń.

Chociaż ten konkretny problem został w miarę szybko zażegnany to i tak warto pamiętać o dokonywaniu aktualizacji systemu i oprogramowania w naszym telefonie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bezpieczeństwo | Android | Google | Samsung | luka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama