Huawei Mate 20 Pro - pierwsze wrażenia

Huawei Mate 20 Pro /INTERIA.PL
Reklama

Huawei Mate 20 Pro to flagowiec, który ma przyćmić sprzęty konkurencji zaprezentowane w tym roku. Urządzenie posiada odświeżony wygląd, a niektóre nowości w jego specyfikacji mogą skutecznie powalczyć o zainteresowanie użytkowników. Czy Mate 20 Pro będzie najlepszym smartfonem tego roku?


Rodzina smartfonów Huawei Mate przez ostatni rok zrobiła w Polsce furorę. Na rynku zadebiutował już najrozsądniejszy cenowo wśród modeli nowych Mate'ów - 20 lite (test tutaj). Teraz przyszła pora na prezentację topowego przedstawiciela całej linii - Mate'a 20 Pro. Sprawdziliśmy, jak spisuje się nowy Mate. 

Nowy sprzęt chińskiego producenta ma być flagowcem z krwi i kości, który za pomocą kilku istotnych i zaskakujących nowości będzie walczył z konkurencją w postaci Samsunga czy Apple. 

Reklama

Huawei w tym roku skupiło się na tym, aby seria Mate nie tylko posiadała charakterystyczny design, ale również była w stanie zaoferować funkcje i usprawnienia, które będą usprawiedliwiać wydanie na to urządzenie niemałych pieniędzy.

Czym są więc te innowacje, za które trzeba będzie zapłacić?

Wygląd i jakość wykonania

Huawei Mate 20 Pro będzie dostępny w kilku wersjach kolorystycznych do wyboru: Pink Gold, Midnight Blue, Emerald, Twilight oraz Black - zaledwie trzy z wymienionych trafią jednak na rynek europejski, a dostępność innych zostanie początkowo ograniczona przez producenta. W moje ręce trafiła wersja Midnight Blue, która jednocześnie jest swego rodzaju ewolucją (podobnie, jak w przypadku obudowy Twilight).

Tylny panel urządzenia pokryty został bowiem specjalnym wzorem Hyper Optical Pattern, który ma przełożyć się na mniejsze zbieranie odcisków palców użytkownika oraz pewniejszy chwyt mimo wykorzystania przez producenta szkła jako tworzywa pokrywającego obudowę smartfona. Dzięki temu urządzenie wspiera również bezprzewodowe ładowanie.

Podczas trzymania modelu Mate 20 Pro, widoczne na zdjęciu linie nie są wyczuwalne pod palcami.

Przednia obudowa Huawei Mate 20 Pro jest zgodna z wszystkimi najnowszymi trendami dostępnymi na rynku mobilnym. Znalazło się tu miejsce na wycięcie w ekranie, zaokrąglone rogi oraz wyświetlacz, który "rozlewa się" na całym przednim panelu. Ciekawym zabiegiem wykonanym przez producenta jest postawienie na głośniki stereo - drugi z głośników został wbudowany bezpośrednio w port USB typu C. Podobnie jak w P20 Pro, także w tym modelu zabrakło miejsca na złącze słuchawkowe 3,5 milimetra.

Można zastanawiać się, gdzie Huawei umieścił skaner linii papilarnych, który w poprzednich latach był dostępny na tylnej obudowie - tym razem ten element znalazł się bezpośrednio pod wyświetlaczem modelu Mate 20 Pro.

Dzięki odpowiednim zaokrągleniom oraz proporcjom zastosowanym w ekranie, Huawei Mate 20 Pro leży pewnie w dłoni i jego obsługa nie przysparza większych problemów. To solidnie wykonane urządzenie, tak jak przystało na flagową półkę - konstrukcja wspiera w pełni certyfikat IP68 chroniący przed cieczą oraz kurzem.

Aparat i multimedia

Aparat nowego flagowca Huawei ma być jego największą kartą przetargową, która powinna skusić użytkowników lubujących się w mobilnej fotografii. Tym razem Chińczycy postawili na dość interesujący design zamykający sensory fotograficzne na tylnej obudowie w obrębie kwadratu. Można było się spodziewać, iż Mate 20 Pro będzie zaledwie delikatną ewolucją w stosunku do zaprezentowanego wcześniej w tym roku modelu P20 Pro, jednak w tym przypadku jest zupełnie inaczej. Gdzie więc przyszła pora na zmiany?

Głównie w samych obiektywach. Z tylnej obudowy wyleciał sensor monochromatyczny - wszystko to na rzecz nowego "oczka" wykorzystującego szeroki kąt. "Standardowy" aparat posiada rozdzielczość 40 Mpix oraz światło f/1.8. Do tego wszystkiego można dołożyć ultra-szeroki obiektyw z rozdzielczością 20 Mpix i światłem f/2.2. Ostatni z obiektywów, to nic innego, jak klasyczny teleobiektyw z sensorem 8 Mpix i światłem f/2.4 - jest on wspierany za pomocą optycznej stabilizacji obrazu.  

Huawei konsekwentnie chce rozwijać swój mobilny system fotograficzny tak, aby trzymać konkurencję na dystans. Poniżej możecie zobaczyć kilka przykładowych zdjęć wykonanych modelem Mate 20 Pro podczas naszej "zabawy" z telefonem. Fotografie pochodzą zarówno ze standardowego, jak i szerokokątnego obiektywu. Przełączanie między systemami odbywa się płynnie i bez większych przeszkód. Dalsze analizy fotograficznych możliwości smartfonu opublikujemy we właściwym teście.

Huawei Mate 20 Pro wykorzystuje do działania 6,39-calowy panel OLED pracujący w rozdzielczości 3120 na 1440 pikseli. Całość została stworzona w proporcjach 19:9. Odwzorowanie kolorów na ekranie smartfona jest bardzo dobrze - sam sprzęt nie powinien mieć problemów z zapewnieniem użytkownikom komfortowego odtwarzania multimediów czy też grania w mniej lub bardziej rozbudowane tytuły.

Moc obliczeniowa

Huawei Mate 20 Pro działa w oparciu o najnowszy procesor chińskiego producenta - Kirin 980. Do tego wszystkiego można dołożyć również 6 gigabajtów pamięci operacyjnej RAM oraz dużą baterię o pojemności aż 4200 mAh. Flagowiec wspiera LTE Cat.21, co pozwala na pobieranie danych z prędkością do 1,4 Gb/s - warto jednak pamiętać, iż ta wartość jest również zależna od danego operatora.

Niestety na benchmarki oraz wyniki testów stricte syntetycznych trzeba będzie poczekać - pojawią się one dopiero przy pełnym teście urządzenia.

Za sprawne i szybkie działanie Mate’a 20 Pro ma odpowiadać nakładka EMUI w wersji 9.0 oparta na Androidzie Pie. Chińczycy postanowili również nieco przebudować swoją nakładkę i "wyczyścili" oraz uporządkowali ją tak, aby pozostawić użytkownikom tylko i wyłącznie niezbędne funkcje. Dzięki temu sam system ma działać szybko i bezproblemowo. Zarówno podczas robienia zdjęć, jak i przemieszczania się po interfejsie, Mate 20 Pro nie łapie zadyszki, a akcje wykonywane są natychmiastowo. Procesor Kirin 980 dzięki wykorzystaniu niskiego procesu technologicznego powinien zapewnić również niezły czas pracy na jednym ładowaniu baterii.

Dodatkowe funkcje

Huawei Mate 20 Pro obsługuje ulepszoną technologię szybkiego ładowania o mocy 40W - producent zapewnia, iż bateria jest w stanie uzupełnić zapas mocy o 70 proc. w około 30 minut. Dodatkowo, wraz z nowymi smartfonami z serii Mate, Chińczycy zaprezentowali szybką ładowarkę bezprzewodową, która jest w stanie ładować flagowce z mocą około 15W - to dwa razy szybciej niż większość ładowarek, które są obecnie dostępne na rynku.

Kolejną ciekawą nowością jest funkcja Wireless Reverse Charging - pozwala ona na przyłożenie urządzeń "pleckami" do siebie: po wykonaniu takiej czynności jeden ze smartfonów zacznie przekazywać drugiemu energię w sposób bezprzewodowy. Prosto i skutecznie.

Ostatni, najważniejszy dodatek w Mate 20 Pro ma usprawiedliwić obecność notcha (wcięcia). Huawei dodało bowiem specjalny czujnik podczerwieni, który będzie działał, jak Face ID od Apple. Zabezpieczenie urządzenia za pomocą twarzy będzie więc prostsze, ale przede wszystkim szybsze i mniej podatne na zakłócenia. Zaawansowane sensory mają zadbać o bezpieczeństwo danych. Osoby, które nie będą chciały używać tej funkcji, będą mogły skorzystać z klasycznego czytnika linii papilarnych.

Cena

Nowy smartfon Huawei Mate 20 Pro dostępny będzie w Polsce w cenie 4299 zł. Będzie można kupić go w przedsprzedaży od 16 października do 4 listopada lub wyczerpania zapasów. Przy zakupie Mate 20 Pro klienci otrzymają bezprzewodową ładowarkę 15W i kartę pamięci NM 128 GB. 

Czy warto?

Moje pierwsze wrażenia z modelem Mate 20 Pro były bardzo pozytywne. Nie spodziewałem się tylu dodatków oraz nowych funkcji w tym modelu - szczególnie w kontekście aparatu fotograficznego. Nowy flagowiec chińskiego producenta kreuje się na smartfona bez kompromisów mimo tego, iż takie urządzenia przecież nie istnieją.

Czy warto więc rozbić skarbonkę i wydać oszczędności na Mate’a 20 Pro? Na to odpowiemy dopiero wtedy, kiedy spędzimy z nowym supersmartfonem Huaweia więcej niż kilka godzin. 

Aleksander Piskorz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Huawei
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy