Następna pandemia. Co ją wywoła? Jest więcej groźnych mikrobów, niż sądzimy

Ludzkości może grozić nowa odmiana grypy lub nieznany wirus. Ale groźne są też choroby, które już znamy. Jakie?

Wirus Ebola powodujący gorączkę krwotoczną
Wirus Ebola powodujący gorączkę krwotoczną123RF/PICSEL

Trwającą na świecie pandemię spowodował wirus spokrewniony z wirusami zwykłego przeziębienia. Nigdy nie wiadomo, czy nie pojawi się nowa, groźna odmiana wirusa grypy. Ale groźne mogą być też bakterie, a nawet grzyby - na wiele z nich nie znamy jeszcze leków.

Candida auris - cicha epidemia groźnego grzyba

To epidemia, która po cichu już się rozwija. Candida auris to grzyb spokrewniony z Candida albicans, często wywołującym infekcje nawet u zdrowych osób. Pierwsze przypadki zakażeń tym patogenem wykryto w 2009 r. w japońskim szpitalu. C. auris szybko rozprzestrzeniły się w Azji i w Europie, w 2013 r. były już w USA.

Infekcje szerzą się raczej w szpitalach i domach opieki. Zagrażają raczej osobom chorym i o osłabionej odporności. Jest jednak jeden problem - na C. auris nie działa większość leków przeciwgrzybiczych. Zakażenie prowadzi do wstrząsu septycznego i śmierci.

Trwają prace nad szczepionką na C. auris.

Wirusowe gorączki krwotoczne - jest ich kilkanaście

Są dość przerażające. Kilka dni po zakażeniu mikroskopijne zakrzepy zaczynają uszkadzać drobne naczynia krwionośne. Dochodzi do uszkodzeń organów, na ciele chorego pojawiają się wybroczyny. Do śmierci dochodzi w wyniku wstrząsu septycznego.

Najbardziej znanym z wirusów, wywołującym gorączkę krwotoczną jest wirus ebola. Śmiertelność wśród zakażonych jest bardzo wysoka, umiera nawet 90 proc. Wirusów powodujących gorączki krwotoczne jest jednak znacznie więcej - aż kilkanaście. Większość z nich żyje w organizmach zwierząt, najczęściej w klimatach tropikalnych.

Na wirusa ebola opracowano już szczepionkę - ale nie ma jej na pozostałe kilkanaście wirusów tego rodzaju.

Wirus nipah - nie ma na niego leków ani szczepionki

Wirus Nipah przenoszony jest przez nietoperze owocożerne z rodzaju Pteropus żyjące w Azji. U ludzi wywołuje zapalenie mózgu i ciężkie zapalenie płuc. Śmiertelność dochodzi do 50 proc.

Pierwszą epidemię choroby wywoływanej przez niego odnotowano w 1998 roku w Malezji. Zakażenia rozprzestrzeniły się później w Singapurze, Bangladeszu i Indiach. Okazało się, że nietoperze zakażają także hodowane świnie - a te ludzi. Ostatnie ognisko zakażeń odnotowano w 2021 roku w indyjskim stanie Kerala.

Na wirusa nipah nie ma szczepionki ani leków.

Denga - przenoszące ją komary są już w Europie

Denga przenoszona jest przez komary. Choruje na nią co roku 60 milionów ludzi w ponad 120 krajach na świecie. Niepokojący jest gwałtowny wzrost liczby zakażeń, który postępuje od ćwierć wieku.

Denga jest chorobą dość niezwykłą - za pierwszym razem najczęściej nie wywołuje żadnych objawów lub są one łagodne. Dopiero kolejne zakażenia są coraz cięższe. Na dengę jest szczepionka, ale dla osób, które już chorowały. Właśnie dlatego, że może powodować cięższy przebieg infekcji, nie podaje się jej osobom, które nigdy dengi nie przeszły.

Komary przenoszące dengę należą do rodzaju Aedes. Żyły w południowej Europie jeszcze do lat 60 ubiegłego wieku, potem je wytępiono. Zawleczono je jednak z ładunkami statków. Nie jest wykluczone, że ocieplenie klimatu sprawi, że się zadomowią - a wraz z nimi denga.

Malaria przez stulecia była w Polsce. Może wrócić

Malarię również przenoszą komary. Dziś głównie w Afryce. Nie ma jednak powodu, by uważać, że malaria to egzotyczny problem.

Mało kto wie, że w Polsce malaria występowała do lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Udało się ją wyeliminować dzięki opryskiwaniu terenów podmokłych środkami owadobójczymi i osuszaniu terenów podmokłych. Światowa organizacja zdrowia uznała Polskę za kraj wolny od malarii dopiero w 1968 r.

Żyjące w Polsce komary mogą przenosić malarię. Wystarczy, że ukąszą osobę zakażoną. To, że jej nie przenoszą wynika tylko z tego, że osób zakażonych w Polsce jest niewiele, każdego roku notuje się kilkadziesiąt przypadków zakażeń przywiezionych (fachowo “zawleczonych”) z zagranicznych podróży.

Wystarczy niefortunny zbieg okoliczności, a malaria może powrócić.

Motyl i Globus: Propaganda na mapach świata...INTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas