Nie czytamy regulaminu Facebooka - potem tego żałujemy
Regulamin Facebooka to kilka stron tekstu i drugie tyle odnośników do coraz bardziej zagmatwanych warunków korzystania. Bądźmy szczerzy, przy zakładaniu konta praktycznie nikt nie czyta tego, na co się zgadza. Żałujemy dopiero po fakcie.
"W odpowiedzi na nową politykę FB informuję, że wszystkie moje dane personalne, ilustracje, rysunki, artykuły, komiksy, obrazki, fotografie, filmy itd. są obiektami moich praw W celu komercyjnego wykorzystania wszystkich wyżej wymienionych obiektów praw autorskich w każdym konkretnym przypadku wymagana jest moja pisemna zgoda" - taki łańcuszek wpisów pojawia się na profilach naszych znajomych raz na jakiś czas. Pomimo zaakceptowania regulaminu, użytkownicy myślą, że ten komunikat cokolwiek zmienia. To oczywiście błędne przekonanie.
Twoje zdjęcie w reklamie na Facebooku
Wystarczy przeczytać regulamin, który wyraźnie mówi: "Użytkownik zezwala firmie lub innemu podmiotowi na płacenie nam za wyświetlanie jego imienia i nazwiska i/lub zdjęcia profilowego wraz z treściami i informacjami bez wypłaty wynagrodzenia użytkownikowi". Prawnicy i eksperci od mediów społecznościowych nie mają wątpliwości - Facebook może wykorzystywać umieszczone przez nas zdjęcia i filmy na wiele sposobów, a użytkownik nie ma tu wiele do powiedzenia.
Idź do sądu w Kalifornii
Co, gdybyśmy chcieli dochodzić naszych praw? Regulamin ma dla nas stosowną odpowiedź - rozwiązywać wszelkie roszczenia można "(...) wyłącznie w sądzie okręgowym Północnego Dystryktu Kalifornii lub w sądzie stanowym hrabstwa San Mateo. Użytkownik zgadza się podlegać jurysdykcji tych sądów w zakresie rozstrzygania wszelkich sporów tego typu. Zapisy niniejszego Oświadczenia oraz wszelkie spory pomiędzy serwisem a użytkownikiem podlegają przepisom prawa stanu Kalifornia".
To nie wszystko. Facebook umywa ręce od wszelkich roszczeń osób trzecich w stosunku do treści zamieszczanych przez innych użytkowników. "Nie ponosimy odpowiedzialności za obraźliwe, niestosowne, obsceniczne, naruszające prawo lub budzące inne zastrzeżenia treści i informacje, które można znaleźć w serwisie Facebook. Nie ponosimy odpowiedzialności za postępowanie żadnego użytkownika Facebooka w sieci i poza nią" - czytamy w regulaminie.
Unia Europejska kontra Facebook
Ponieważ siedziba główna Facebooka znajduje się USA, zgadzając się na regulamin serwisu, "Użytkownik wyraża zgodę na przesłanie danych osobowych do Stanów Zjednoczonych i przetwarzanie ich w Stanach Zjednoczonych". To bardzo duży problem, nie tylko ze względu na wymieniony powyżej tryb dochodzenia swoich praw. Zakładając prywatne konto na Facebooku, tworząc stronę firmową czy umieszczając na naszych witrynach oficjalne embedy (fragmenty kodu) Facebooka, zaczynamy przekazywać dane na serwery należące do Amerykanów.
Prawo polskie i unijne dotyczące na przykład zarządzania danymi osobowymi przestaje nas obejmować, a na naszym profilu pojawiają się reklamy na których zarabia amerykańska firma. Unijna komisarz do spraw konkurencji, Dunka Margrethe Vestager, od wielu miesięcy prowadzi otwartą wojnę z amerykańskimi korporacjami zbierającymi nasze dane (Facebook, Google, Apple, Microsoft, Amazon itd.), uczulając inne państwa członkowskie na fakt, że dobrowolnie przekazujemy do USA informacje nie tylko dotyczące obywateli, ale również firm oraz instytucji publicznych, zakładających oficjalne fanpage na Facebooku.
Więcej o starciu komisarz Vestager z gigantami IT można przeczytać w tym materiale
Facebook ma nas na oku
Macki Facebooka sięgają poza serwis. Na rynku nie brakuje aplikacji oraz platform, które przy obowiązkowym zakładaniu konta umieszczają opcję logowania przy pomocy danych z Facebooka. Jak łatwo się domyślić, Facebook doskonale wie, że właśnie zalogowaliśmy się do zewnętrznej platformy. Zostawiliśmy gdzieś "lajka", komentarz lub coś udostępniliśmy? Ślad pozostaje, a serwis Marka Zuckerberga skrupulatnie zbiera dane.
Co dalej dzieje się z tymi danymi. Odpowiedź, po raz kolejny, znajdziemy w regulaminie: "Używamy posiadanych informacji, aby doskonalić nasze systemy reklamowe i pomiarowe, co z kolei ma na celu wyświetlanie ci interesujących reklam zarówno w obrębie serwisu, jak i poza nim, oraz mierzenie skuteczności i zasięgu - tak reklam, jak i usług". Facebook doskonale wie, gdzie jesteśmy (monitorowanie lokalizacji), a także z jakich urządzeń korzystamy - na wszystko wyraziliśmy przecież zgodę.
Co można zrobić?
Nawet jeśli wykasujemy nasze konto, część zostawionych przez nas danych nadal będzie należała do Facebooka - tego już zmienić się nie da. Jeśli nadal chcemy korzystać z "Fejsa", a jednocześnie mieć większy wpływ na to, jakie informacje zbiera o nas serwis, warto sprawdzić ustawienia w zakładce "Prywatność", a także zaglądnąć do zakładki "Reklama" (link tutaj), gdzie możemy ukryć przed reklamodawcami, którym Facebook przekazuje dane, niektóre z informacji o nas (m.in. status związku, pracodawcę, stanowisko czy wykształcenie). W omawianej zakładce można sprawdzić, jaki zewnętrzny reklamodawca otrzymał nasze informacje od Facebooka, oraz zmienić ustawienia wyświetlanych reklam.
Pamiętajmy jednak zawsze, że Facebook, podobnie jak Instagram, Twitter, Snapchat czy jakikolwiek inny serwis społecznościowy z siedzibą w Stanach Zjednoczonych działa na podobnej zasadzie, a nasze dane zawsze mogą trafić do osób trzecich.