Awantura w samolocie, potężna kara dla pasażera
Ta podróż nie zakończyła się dobrze - ani dla linii lotniczych, ani pasażera. Podczas lotu z Perth do Sydney 33-letni mężczyzna zachowywał się agresywnie, w związku z czym zdecydowano o przymusowym lądowaniu. Pasażer będzie teraz musiał zapłacić sporą karę.
Samolot to specyficzne miejsce, które rządzi się innymi prawami, niż jakikolwiek inny środek transportu zbiorowego. Gdy w autobusie pojawi się ktoś o nieprzyzwoitym zachowaniu, to pozbyć się go jest dość łatwo - kierowca może zatrzymać się na pierwszym lepszym przystanku. Nieco trudniej mają pociągi, choć i w tym przypadku da się zatrzymać maszynę na nieplanowany postój na stacji kolejowej.
Gorzej jest w powietrzu. Nie sposób zatrzymać lecącego samolotu, aby wyrzucić z niego niebezpieczną personę. W takich ekstremalnych sytuacjach obsługa wraz z pilotem może podjąć decyzję o przymusowym lądowaniu w celu zapewnienia bezpieczeństwa osób na pokładzie. To wiąże się jednak z całą masą konsekwencji, które ponieść będzie musiał prowodyr takiego zajścia. Zupełnie jak pewniej 33-letni Australijczyk.
Ten popisał się nieodpowiednim zachowaniem na pokładzie lotu z Perth do Sydney w Australii. Nie do końca wiemy, co robił na pokładzie. Fragmenty informacji sugerują, że był agresywny i mógł stanowić zagrożenie dla innych osób podróżujących samolotem. W obliczu takiej sytuacji obsługa lotu zadecydowała o zawróceniu maszyny i wylądowaniu w Perth celem pozbycia się niebezpiecznego mężczyzny.
Sprawa nie była jednak prosta, bo przymusowe lądowanie nie mogło odbyć się z zatankowaną ilością paliwa - maszyna była zbyt ciężka. Pilot dokonał zrzutu płynu, a następnie wylądował w miejscu startu podróży. Tam trafił w ręce policji federalnej.
Zobacz też: Rekordowe Okęcie. Loty z Warszawy hitem w Polsce
Australijczykowi wlepiono dwie kary - pierwszą w wysokości około 6000 dolarów amerykańskich (za straty paliwa) i drugą wynoszącą 9300 USD za stwarzanie zagrożenia w samolocie. Łącznie mężczyzna będzie musiał zapłacić około 66 tysięcy złotych.
Agresywne zachowanie w samolocie nie opłaca - jest nie tylko nieakceptowalne społecznie, ale również kosztowne. Chociaż trzeba przyznać, że o ile suma 66 000 zł robi wrażenie, to wcale nie jest specjalnie dużą kwotą, biorąc pod uwagę straty linii lotniczych.
Jeszcze w kwietniu tego lotu przymusowe lądowanie przez pasażera zaliczył PLL LOT na trasie Budapeszt-Seul. Samolot lądował w Astanie (Kazachstan), gdzie z pokładu wyproszono mężczyznę również zachowującego się agresywnie. W jego przypadku linie oszacowały straty na aż 100 tysięcy euro.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
***
Co myślisz o pracy redakcji Geekweeka? Oceń nas! Twoje zdanie ma dla nas znaczenie.