Jeśli posiadasz ten banknot, możesz sporo zarobić. Wyjątkowa historia z Thomasem Jeffersonem w tle

Kolekcjonowanie monet i banknotów może być całkiem dochodowym hobby. Posiadanie w swojej kolekcji rzadkich okazów jest świetnym sposobem na powiększenie majątku czy inwestycję. A co, jeżeli drogocenny banknot znajdziemy nie w katalogu, lecz własnym portfelu? Jeżeli posiadacie jeden z nich to możliwe, że jest wart znacznie więcej, niż wskazywałby na to nominał.

Wyjątkowy banknot

Obiektem zainteresowań fanów numizmatyki czy notafilii są najczęściej specjalne i kolekcjonerskie wydania monet oraz banknotów. Niski nakład, niekiedy specjalna czy materiał wykorzystany do produkcji sprawiają, że ich wartość w obiegu znacząco przekracza nie tylko nominał, ale i sugerowaną podczas emisji cenę. Cenne są jednak nie tylko specjalne edycje, ale i zwykłe pieniądze, które znalazły się w powszechnym obiegu.

Taki przypadek zaobserwowano w Stanach Zjednoczonych. Wszyscy kojarzymy tamtejszą walutę, czyli dolar amerykański. Kultowe “zielone" są powszechnie niemal na całym świecie, na przykład za sprawą biznesu czy turystyki. O ile jednodolarówka warta jest dokładnie tyle, ile wskazuje cyfra umieszczona na banknocie, tak sprawa wygląda zupełnie inaczej w przypadku papieru z wydrukowaną dwójką.

Reklama

Tak rzadki, że aż cenny

Okazuje się, że w Stanach Zjednoczonych (i nie tylko) nie brak miłośników oraz kolekcjonerów, którzy są gotowi słono zapłacić za banknot dwudolarowy. Pieniądz, który jeszcze kilkadziesiąt lat temu był zwykłym środkiem płatniczym, dziś nosi znamiona przedmiotu kolekcjonerskiego. Wszystko przez jego niewielki udział w całym obiegu.

Papierowy nominał dwudolarowy stanowi mniej niż 0,001% całej waluty dostępnej w obiegu. Jedna tysięczna procenta to naprawdę niewiele. Jeżeli posiadacie z jakiegoś powodu stary, acz niezniszczony banknot tego rodzaju, to niektórzy kolekcjonerzy chętnie by go odkupili - nawet za 1000 dolarów.

Mowa jednak o wiekowych papierach, które łatwo ulegają zniszczeniu. Co jednak z nowszymi? Te również są obiektem zainteresowań - pewne osoby postanawiają założyć się z losem i trzymają zestaw takich nominałów. Wszystko po to, aby w przyszłości odsprzedać je z zyskiem. Skąd jednak wzięło się to zainteresowanie banknotem z Thomasem Jeffersonem?

Cena za usługę

Gdy pod koniec XIX wieku w USA zaczęto drukować dolary, nominały 1 i 2 miały ogromny sens - głównie ze względu na swoją sporą wartość. W przeliczeniu na dzisiejsze wartości, jeden dolar wart był około 30. Jednak nawet w poprzednim wieku, gdy inflacja nie osiągała obecnego poziomu, dwa dolary nie cieszyły się dużą popularnością w społeczeństwie. Można powiedzieć, że była owiana złą sławą.

Powód jest dość... nieprzyzwoity. W USA banknot o nominale dwóch dolarów przyjęto określać jako “Whore Note", co można przetłumaczyć jako “Banknot Dziwki". Wszystko przez częste posługiwanie się nim przy opłacaniu usług seksualnych w latach 20. XX wieku. Dodajmy do tego ich popularność na wyścigach konnych i mamy gotowy przepis na konotacje ze światem przestępczym.

W Stanach Zjednoczonych niejednokrotnie dochodziło do interwencji policyjnych, gdy Bogu ducha winna osoba próbowała zapłacić za obiad czy zakupy przy pomocy “dwójki". 

Sprzedawcy i kelnerzy pełni są obaw, że banknot ten jest fałszywy - wszak praktycznie nie da się go spotkać w obiegu. Za każdym razem sprawa kończy się identycznie - wszyscy dowiadują się, że jest to w pełni legalny środek płatniczy. Swoją drogą, podobne sytuacje miały miejsce całkiem niedawno w Polsce, gdy do obiegu wszedł banknot o nominale 500 złotych... Również budził wiele wątpliwości, bo tuż po jego pierwszej emisji, nie był jeszcze powszechnie dostępny.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dolar | Ameryka | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy